Naiwne kłamstwa
Kolejne wersje przebiegu wydarzeń związanych z zatonięciem okrętu podwodnego "Kursk" podawane przez rosyjskich generałów odbierane są już chyba przez wszystkich z zażenowaniem. Kolejne naiwne kłamstwa przypominają styl informacji z czasów ZSRR.
Wydawało się jednak, że w końcu zaczynamy się zbliżać do prawdy: nurkowie weszli do wraku i przy dwóch marynarzach znaleźli listy. Tymczasem w rozmowach z kilkoma rosyjskimi politologami skonstatowałem z pewnym zdziwieniem, że nie wierzą oni w podawaną przez wojskowych wersję wydarzeń. Postanowiłem pójść tym tropem i na podstawie powszechnie znanych praw fizyki obliczyć, jakie warunki panowały w ostatnim przedziale "Kurska", z którego wdzierająca się woda wyparła ponoć całe powietrze.
Musiało nastąpić wyrównanie ciśnień, a więc powietrze zostało sprężone do 11 atmosfer! Oszczędzę czytelnikom obliczeń, ale wynika z nich, że temperatura powinna wtedy wzrosnąć do około +350°C. Jak w tych warunkach marynarze pisali listy, zabezpieczali reaktor itp.? W dodatku z listów wynika, że na okręcie szalał pożar, który powinien jeszcze bardziej podnieść temperaturę i pochłonąć cały tlen... Czyżby wojskowi chcieli wykreować bohaterów po to, by odwrócić uwagę od licznych skandali związanych z samą katastrofą? Na przykład od tego, że boi ratunkowych nie można było wypuścić, bo zostały przyspawane.
Niedawno Rosjanie podali inną kuriozalną informację: że zrzucają bomby głębinowe wokół wraku, by odstraszyć okręty podwodne NATO. Zbombardowanie obcego okrętu na wodach międzynarodowych to niemal akt wojny! Rosyjscy wojskowi tak się już zaplątali we własne kłamstwa, że nawet jeśli w końcu powiedzą prawdę, nikt w nią nie będzie chciał uwierzyć.
Zimbabwe po wyborach
Jestem Polką mieszkającą w Zimbabwe i żoną białego farmera, znajduję się więc w środku zamieszania, jakie rozpętało się tutaj na początku roku. Muszę przyznać, że czułam się gorzej niż w czasie stanu wojennego w Polsce. Nie mając wsparcia ze strony tutejszej policji, słuchaliśmy przez całe noce i dnie wrzasków podpitych, agresywnych tubylców i zastanawialiśmy się, czy to już kolej na nas. Po wyborach w czerwcu niewiele się zmieniło. Większość farm jest zasiedlona przez tak zwanych weteranów wojennych (większość z nich ma około 20 lat, chociaż wojna skończyła się w 1980 r.), akty rozboju szerzą się nadal. Opublikowano listy farm do wysiedlenia. Jest ich niemal trzy i pół tysiąca (wszystkich farm w Zimbabwe - prawie cztery tysiące). Wydaje mi się, że po wyborach media przestały się interesować tym zakątkiem świata.
Stacja Bruksela
Tytułem uzupełnienia informacji zawartych w artykule "Stacja Bruksela" (nr 48) i w celu uniknięcia nieporozumień chciałbym podkreślić, że nawet jeżeli niepewna jest data rozszerzenia Unii Europejskiej, wciąż istnieje szansa wejścia Polski (i innych krajów) do unii w roku 2003. Sukces zależy tylko od woli politycznej i odpowiedniego planowania obu stron - UE i kandydatów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.