Polacy zdominowali skandynawski rynek narkotykowy
Jednym z nielicznych produktów pochodzących z Polski i cieszących się powodzeniem w Skandynawii jest... amfetamina. Od dziesięciu lat nasz kraj jest głównym eksporterem tego narkotyku na rynki północnej Europy. Polska amfetamina wyparła pod koniec lat 80. holenderską. "Sukces" ten umożliwiły zarówno niskie ceny, jak i jakość produktu, świadcząca o wysokich kwalifikacjach wytwórców - inżynierów chemików. Narkotyk pod względem chemicznej czystości znacznie przewyższa jakość holenderskiego.
Aż 50-60 proc. amfetaminy sprzedawanej w Szwecji pochodzi z Polski, 30 proc. - z Holandii, a reszta z Czech, Węgier i państw bałtyckich. W ostatnich latach konkurować zaczęli tu Łotysze i Estończycy (ci ostatni zmonopolizowali rynek fiński). Litwini wyspecjalizowali się w produkcji metamfetaminy, popularnej w USA i południowo-wschodniej Azji. Narkotyk przerzucany jest głównie promem łączącym Tallin z Helsinkami. Część transportowana jest dalej do Szwecji i Norwegii.
Przeobrażenia systemowe w Europie Wschodniej zbiegły się ze zmianą mody - po dominacji heroiny i pochodnych produktów haszyszu w latach 70. i 80. popularność zdobyła amfetamina. Przyczyną tego był po części lęk narkomanów przed zarażeniem wirusem HIV podczas dożylnego aplikowania narkotyku. Do niedawna polski narkotyk trafiał do Szwecji głównie drogą morską, a najbardziej obleganą przez przemytników trasą była linia promowa Świnoujście - Ystad. Dzisiaj często dociera tam przez Niemcy - zarówno promami, jak i lądem przez Danię po otwarciu zeszłego lata mostu Öresundsbron. Mats Petersson z Centralnego Wydziału ds. Narkotyków szwedzkiej policji spodziewa się wzrostu przemytu tą drogą z powodu mało skrupulatnej kontroli granicznej. Niepokój Peterssona budzi też rychłe rozszerzenie Unii Europejskiej, a co za tym idzie - wprowadzenie zasad traktatu z Schengen dotyczących ruchu osobowego z Polski do Szwecji. "Byłaby to prawdziwa katastrofa" - mówi bez ogródek Petersson.
Polscy przemytnicy są dobrze zorganizowani i nie współpracują z cudzoziemcami. Szefami większości grup są rodacy mieszkający w Szwecji i mający tamtejsze obywatelstwo. Zdarza się też, że ze względu na bezpieczeństwo nie opuszczają ojczyzny. Szwedzcy policjanci wielokrotnie stykają się z tymi samymi osobami, które po rozbiciu jednej grupy przestępczej przenoszą się do następnej. Polacy są trudnymi przeciwnikami - uważają szwedzcy funkcjonariusze. Wywodzą się z nie obciążonych kryminalnie środowisk i nie zażywają narkotyków. Zadanie policji utrudnia również ich styl życia: nie afiszują się zarobionymi pieniędzmi, jeżdżą najczęściej starymi samochodami, nie posługują się bronią, nie wynajmują drogich apartamentów. Pieniądze lokują w Polsce. Zręczność przestępców Szwedzi tłumaczą twardą szkołą komunizmu, która rozwinęła w ludziach umiejętność unikania kontaktu z policją. Jedną z ostatnich udanych akcji szwedzkiej policji było rozbicie grupy producentów i przemytników amfetaminy wywodzących się z Legionowa. Do gangu należeli młodzi ludzie. Część z nich osiedliła się w Szwecji. Szef, 27-letni Jacek L., skazany został na dziesięć lat więzienia. Razem z nim za kratki trafiło czterech kolegów. Ci, którzy nie mają szwedzkiego obywatelstwa, zostaną po odbyciu kary deportowani. W ręce policji wpadło 24,5 kg amfetaminy o wartości 1,85 mln zł, przerzuconej promem z Gdyni do Karlskrony. Grupa działała w Sztokholmie. Jednym z jej ulubionych punktów kontaktowych był plac przed kościołem św. Jana, gdzie odbywają się polskie msze.
Zalew pochodzącej z naszego kraju amfetaminy spowodował duży spadek jej ceny w Szwecji. Latem tego roku w Sztokholmie można było nabyć gram już za 70 koron (około 15 zł), podczas gdy trzy lata temu trzeba było przeznaczyć na taki zakup 200 koron (100 zł), a przed dwudziestu laty - aż 500 koron (250 zł). Narkotyk stał się więc dostępny dla młodszych odbiorców. Według badań przeprowadzonych przez szwedzką organizację CAN, prawie dwadzieścia procent szwedzkich osiemnastolatków miało kontakt z amfetaminą. W latach 1992-1999 liczba poborowych przyznających się do ich zażywania zwiększyła się trzykrotnie. Aż 40 proc. piętnastolatków zna dealera środków odurzających, a 26 proc. miało okazję ich zażyć. Wyniki badań niepokoją władze, gdyż podobne notowano w czasie narkotykowego boomu w latach 70. Sytuacja sprowokowała narodową dyskusję na temat zalegalizowania policyjnych przymusowych badań moczu u młodzieży poniżej piętnastego roku życia. Ich celem jest identyfikacja nabywców narkotyków.
Amfetamina w odróżnieniu od innych narkotyków dociera do wszystkich grup odbiorców - od młodzieży szkolnej po zamożniejszych dorosłych. Dealerzy wyszli z ciemnych zakamarków i coraz częściej działają w popularnych restauracjach przyciągających młodzież. W latach 80. państwo stosowało wobec narkotyków zasadę zerowej tolerancji, a zdecydowana postawa policji i pieniądze przeznaczone na walkę z narkomanią znacznie ograniczyły liczbę uzależnionych. Jako przyczynę obecnego zalewu narkotyków wskazuje się zarówno zmiany systemowe w Europie Wschodniej, jak i osłabienie czujności szwedzkich funkcjonariuszy. Potwierdzają to mizerne osiągnięcia w walce z tą przestępczością. W zeszłym roku policjanci przeprowadzili 4752 akcje i przejęli 128,8 kg amfetaminy, a do września tego roku udało im się przechwycić zaledwie 54 kg tej substancji. Ustalenie wielkości rynku narkotyków w Szwecji jest więc trudne. Szacuje się jednak, że gangi tracą tylko 5 proc. amfetaminy!
Gráinne Kenny, przewodniczący organizacji Europe Against Drugs (Europa przeciw Narkotykom), twierdzi, że Szwedzi nie doceniają grozy sytuacji. Członkowie Stowarzyszenia Rodziców przeciw Narkotykom oskarżają policję o nieudolność, mówiąc wręcz, że bezradność stróżów prawa doprowadza do nieformalnej legalizacji środków odurzających. Największą winą obarczani są jednak politycy, przeznaczający coraz mniej pieniędzy na walkę z nałogiem, co doprowadziło między innymi do redukcji liczby miejsc w zamknię- tych klinikach odwykowych z 1300 w 1990 r. do 300 dziesięć lat później oraz do ograniczenia działalności uświadamiającej w szkołach.
Starając się zwalczyć przemyt amfetaminy, szwedzcy policjanci współpracują z polskimi kolegami po fachu. Oficjalnie za współdziałanie obu stron odpowiada dwóch rezydentów z ambasady w Warszawie. Szwedzi nisko oceniają kwalifikacje polskich funkcjonariuszy, którzy - ich zdaniem - nie są przygotowani do walki z narkotykową przestępczością na dużą skalę.
- W ramach międzyrządowego programu "Baltcom" prowadzimy wspólne działania operacyjno-rozpoznawcze z policjami wszystkich krajów regionu Morza Bałtyckiego - mówi Wojciech Walendziak, zastępca dyrektora Centralnego Biura Śledczego. - W ramach tej inicjatywy funkcjonuje też program "amfetaminowy". Do naszych zadań należy między innymi "profilowanie" amfetaminy dla policji krajów nadbałtyckich. Niedawno dzięki współdziałaniu Polaków i Szwedów udało się rozbić gang producentów i przemytników narkotyków w Gorzowie Wielkopolskim. Ale to tylko ucięcie jednego łba stugłowej hydrze.
Więcej możesz przeczytać w 49/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.