Sverker Olofsson, dziennikarz prowadzący telewizyjny program konsumencki "Plus", zyskał w Szwecji przydomek "konsumenckiego Tarzana". Jego pasja doprowadziła do wyeliminowania z tamtejszego rynku produktów do pielęgnacji włosów Pantene Pro-V, produkowanych przez giganta Procter & Gamble.
Sverker Olofsson, dziennikarz prowadzący telewizyjny program konsumencki "Plus", zyskał w Szwecji przydomek "konsumenckiego Tarzana". Jego pasja doprowadziła do wyeliminowania z tamtejszego rynku produktów do pielęgnacji włosów Pantene Pro-V, produkowanych przez giganta Procter & Gamble. Michael Hollesen, szef ds. mediów w koncernie, przekonuje, że wycofanie szamponów i balsamów z popularnej serii nie jest potwierdzeniem zarzutów, iż Pantene Pro-V powoduje gwałtowną utratę włosów, ale po prostu firma uznała, że nie ma szans udowodnienia włas-nych racji i najlepszym oraz najtańszym rozwiązaniem było po prostu poddanie się bez walki.
Ten przykład dowodzi ogromnej władzy, jaką konsumenci zdobywają dziś w Europie - i nie tylko tam. Na trzecim miejscu w wyścigu prezydenckim w USA uplasował się przecież Ralph Nader. Ten sam, który podczas jednego z posiedzeń adwokackich na początku lat 70. zdjął but, zademonstrował skarpetkę i wygłosił słynne zdanie: "Ta skarpetka ma 20 lat, pochodzi z zapasów US Army i służy mi znakomicie. Dlaczego wszyscy nie mamy prawa do tak dobrych produktów?". To zdanie rozpoczęło na dobre ruch obrony praw konsumenta.
Sześćdziesięciosześcioletni dziś Ralph Nader, szczycący się tym, że nie ma samochodu, karty kredytowej ani telefonu komórkowego, to kolejny prawdziwy "konsumencki Tarzan". Życie poświęcił tworzeniu coraz bardziej wpływowych stowarzyszeń konsumenckich. Już jako student rozwieszał plakaty wzywające do zaprzestania stosowania szkodliwego DDT. Zwracał uwagę na to, że producenci samochodów dbają przy budowie pojazdów o wszystko z wyjątkiem jednego - bezpieczeństwa kierowców i pasażerów. Adwokaci General Motors zapowiedzieli wtedy, że "zgniotą Nadera jak muchę". On jednak rzetelnie udokumentował wady flagowego podówczas modelu GM. Koncern postanowił zdyskredytować osobę oskarżyciela, posuwając się m.in. do podsyłania do jego domu pań lekkich obyczajów. 32-letni wówczas Nader nie tylko nie chwycił przynęty, ale poinformował o tym media. Efektem skandalu było przesłuchanie prezydenta General Motors Jamesa Roche’a. Ten musiał się długo tłumaczyć z metod stosowanych przez firmę, a także oficjalnie przeprosić Nadera i zapłacić odszkodowanie w wysokości 425 tys. USD. "Dawid pokonał Goliata" - napisano w gazetach. Pieniądze wygrane od koncernu pozwoliły Naderowi stworzyć w Waszyngtonie pierwszą Grupę Badawczą Interesu Publicznego i rozpocząć rekrutację dwustuosobowej "Armii Nadera". Dzięki niej na początku lat 80. Nader stał się gwiazdą nowego pokolenia.
Im silniejsze są stowarzyszenia konsumenckie, tym lepiej żyje się nabywcom towarów i usług, a na rynek trafia mniej bubli. Według raportu stowarzyszenia Consumer International, organizacje konsumenckie działają dziś z mniejszą lub większą siłą w 119 krajach świata. W kolejnych powstają urzędy wzorowane na amerykańskiej Agencji Ochrony Konsumenta. Państwa nordyckie powołały rzeczników ds. konsumentów. Swą wiarygodność budują kolejne organizacje i stowarzyszenia konsumenckie. W niektórych krajach, na przykład we Francji, prawami konsumentów zainteresowali się politycy i związkowcy. Po wprowadzeniu nad Sekwaną "Kodeksu konsumpcji" francuska legislacja adaptowana jest przez kolejne kraje Unii Europejskiej. Według Daniele Huchette z ASSECO-CFDT, Francja ma jeden z najbardziej wyrafinowanych systemów ochrony konsumenta na świecie. Wywalczono na przykład zapis o obowiązku umieszczania gwarancji jakości na produktach: jeśli zakupiony towar nam nie odpowiada, sprzedawca musi pozwolić na jego zwrot, zwracając przy tym pieniądze, i to nawet do sześciu miesięcy lub trzech lat od dnia zakupu (w zależności od rodzaju towaru). To odpowiednik tzw. prawa tygodnia namysłu, jaki wywalczono w Szwecji. Konsument zyskał prawo zwrotu towaru bez konieczności tłumaczenia się ze zmiany decyzji, co ważne na przykład w szale przedświątecznych zakupów.
W Niemczech ruch konsumencki zyskał potężne wsparcie w postaci TÜV, założonej prawie 150 lat temu organizacji kontroli jakości. Powstała, by ograniczyć zagrożenie ze strony wybuchających kotłów parowych oraz innych niebezpiecznych lub niefachowo wykonanych produktów. Dziś obowiązkowo kontroluje przedmioty użytkowe, ale także schody ruchome czy wyciągi narciarskie. Na wniosek producenta sprawdza również jakość produktów wytwarzanych seryjnie. Z takim wnioskiem zwraca się wielu wytwórców, bo znaczek TÜV jest synonimem atestowanej jakości.
Na rzecz niemieckich konsumentów działa również kilkadziesiąt organizacji oraz sztaby doradców, którzy pomagają przy reklamacjach, opracowują przedświąteczny poradnik handlowy, a nawet wyjaśniają, czy dywany szkodzą zdrowiu.
- Konsumenci stawiają nam coraz więcej coraz bardziej skomplikowanych pytań - mówi Petra Maier ze Stowarzyszenia Konsumentów Nadrenii-Westfalii.
- Kiedy ponad 20 lat temu zaczynaliśmy działalność, z naszej pomocy korzystało 16 tys. konsumentów. Dziesięć lat później już prawie 40 tys., a w ubiegłym roku ponad 200 tys. - wylicza Christoph Römer ze Stowarzyszenia Konsumentów w Berlinie. Reklamacje dotyczyły przede wszystkim usług biur podróży, pracy rzemieślników oraz zwrotów towarów zakupionych w sklepach. Konsument może się zdać na komisję rzeczoznawców, która przejmie jego sprawę, dokona oceny produktu oraz stopnia jego uszkodzenia (cena porady: 30-50 marek) i wyda opinię. W 1999 r. tylko w Zagłębiu Saary prawie 70 proc. postępowań reklamacyjnych zakończyło się korzystnym dla konsumenta wynikiem. Gdy reklamacje powtarzają się z dużą częstotliwością, negatywna kampania wobec produktu wpływa na zachowanie producenta. Albo produkt staje się lepszy, albo wypada z rynku.
Co interesuje konsumenta w Europie 2000 r.? Ekologia, elektronika, technika. W Szwecji także ubezpieczenia i bankowość, w której łatwo się zagubić. Kiedy w Niemczech złamano monopol w energetyce (od niedawna klient sam decyduje, kto ma dostarczać mu prąd do domu), reakcja organizacji konsumenckich była natychmiastowa: broszury i poradniki pozwalają na swobodną orientację na rynku energetycznym. Odpowiedzią instytucji konsumenckich na wprowadzanie do sprzedaży coraz większej liczby modeli telefonów komórkowych było przetestowanie 128 aparatów pod kątem emitowanego promieniowania - tylko jedna piąta z nich okazała się bezpieczna dla zdrowia. Wyniki testów, profesjonalnie przeprowadzanych, dających gwarancję obiektywizmu, napędzają czytelników kolejnym pismom konsumenckim. Do bardzo popularnych magazynów należą internetowy "Verbraucherschut-Magazin" oraz "GuterRat!", skupiające się na ubezpieczeniach oraz poradach prawnych dotyczących podróżowania i budownictwa. Miesięcznik konsumencki "Öko-Test" testuje środki piorące, farby do włosów, perfumy, proszki. Regionalne stacje telewizyjne przynajmniej raz w tygodniu serwują profesjonalnie przygotowywany magazyn konsumencki. Robią to, bo takie programy są niezwykle chętnie oglądane. "O parametrach, kolorach, taryfach i cenach pisze każdy producent. O szkodliwości - żaden" - alarmowano przed laty w jednej z broszurek wydanych przez Stowarzyszenie Konsumentów Nadrenii-Westfalii. Ta proporcja zaczyna się w Europie zmieniać - na korzyść konsumentów.
Ten przykład dowodzi ogromnej władzy, jaką konsumenci zdobywają dziś w Europie - i nie tylko tam. Na trzecim miejscu w wyścigu prezydenckim w USA uplasował się przecież Ralph Nader. Ten sam, który podczas jednego z posiedzeń adwokackich na początku lat 70. zdjął but, zademonstrował skarpetkę i wygłosił słynne zdanie: "Ta skarpetka ma 20 lat, pochodzi z zapasów US Army i służy mi znakomicie. Dlaczego wszyscy nie mamy prawa do tak dobrych produktów?". To zdanie rozpoczęło na dobre ruch obrony praw konsumenta.
Sześćdziesięciosześcioletni dziś Ralph Nader, szczycący się tym, że nie ma samochodu, karty kredytowej ani telefonu komórkowego, to kolejny prawdziwy "konsumencki Tarzan". Życie poświęcił tworzeniu coraz bardziej wpływowych stowarzyszeń konsumenckich. Już jako student rozwieszał plakaty wzywające do zaprzestania stosowania szkodliwego DDT. Zwracał uwagę na to, że producenci samochodów dbają przy budowie pojazdów o wszystko z wyjątkiem jednego - bezpieczeństwa kierowców i pasażerów. Adwokaci General Motors zapowiedzieli wtedy, że "zgniotą Nadera jak muchę". On jednak rzetelnie udokumentował wady flagowego podówczas modelu GM. Koncern postanowił zdyskredytować osobę oskarżyciela, posuwając się m.in. do podsyłania do jego domu pań lekkich obyczajów. 32-letni wówczas Nader nie tylko nie chwycił przynęty, ale poinformował o tym media. Efektem skandalu było przesłuchanie prezydenta General Motors Jamesa Roche’a. Ten musiał się długo tłumaczyć z metod stosowanych przez firmę, a także oficjalnie przeprosić Nadera i zapłacić odszkodowanie w wysokości 425 tys. USD. "Dawid pokonał Goliata" - napisano w gazetach. Pieniądze wygrane od koncernu pozwoliły Naderowi stworzyć w Waszyngtonie pierwszą Grupę Badawczą Interesu Publicznego i rozpocząć rekrutację dwustuosobowej "Armii Nadera". Dzięki niej na początku lat 80. Nader stał się gwiazdą nowego pokolenia.
Im silniejsze są stowarzyszenia konsumenckie, tym lepiej żyje się nabywcom towarów i usług, a na rynek trafia mniej bubli. Według raportu stowarzyszenia Consumer International, organizacje konsumenckie działają dziś z mniejszą lub większą siłą w 119 krajach świata. W kolejnych powstają urzędy wzorowane na amerykańskiej Agencji Ochrony Konsumenta. Państwa nordyckie powołały rzeczników ds. konsumentów. Swą wiarygodność budują kolejne organizacje i stowarzyszenia konsumenckie. W niektórych krajach, na przykład we Francji, prawami konsumentów zainteresowali się politycy i związkowcy. Po wprowadzeniu nad Sekwaną "Kodeksu konsumpcji" francuska legislacja adaptowana jest przez kolejne kraje Unii Europejskiej. Według Daniele Huchette z ASSECO-CFDT, Francja ma jeden z najbardziej wyrafinowanych systemów ochrony konsumenta na świecie. Wywalczono na przykład zapis o obowiązku umieszczania gwarancji jakości na produktach: jeśli zakupiony towar nam nie odpowiada, sprzedawca musi pozwolić na jego zwrot, zwracając przy tym pieniądze, i to nawet do sześciu miesięcy lub trzech lat od dnia zakupu (w zależności od rodzaju towaru). To odpowiednik tzw. prawa tygodnia namysłu, jaki wywalczono w Szwecji. Konsument zyskał prawo zwrotu towaru bez konieczności tłumaczenia się ze zmiany decyzji, co ważne na przykład w szale przedświątecznych zakupów.
W Niemczech ruch konsumencki zyskał potężne wsparcie w postaci TÜV, założonej prawie 150 lat temu organizacji kontroli jakości. Powstała, by ograniczyć zagrożenie ze strony wybuchających kotłów parowych oraz innych niebezpiecznych lub niefachowo wykonanych produktów. Dziś obowiązkowo kontroluje przedmioty użytkowe, ale także schody ruchome czy wyciągi narciarskie. Na wniosek producenta sprawdza również jakość produktów wytwarzanych seryjnie. Z takim wnioskiem zwraca się wielu wytwórców, bo znaczek TÜV jest synonimem atestowanej jakości.
Na rzecz niemieckich konsumentów działa również kilkadziesiąt organizacji oraz sztaby doradców, którzy pomagają przy reklamacjach, opracowują przedświąteczny poradnik handlowy, a nawet wyjaśniają, czy dywany szkodzą zdrowiu.
- Konsumenci stawiają nam coraz więcej coraz bardziej skomplikowanych pytań - mówi Petra Maier ze Stowarzyszenia Konsumentów Nadrenii-Westfalii.
- Kiedy ponad 20 lat temu zaczynaliśmy działalność, z naszej pomocy korzystało 16 tys. konsumentów. Dziesięć lat później już prawie 40 tys., a w ubiegłym roku ponad 200 tys. - wylicza Christoph Römer ze Stowarzyszenia Konsumentów w Berlinie. Reklamacje dotyczyły przede wszystkim usług biur podróży, pracy rzemieślników oraz zwrotów towarów zakupionych w sklepach. Konsument może się zdać na komisję rzeczoznawców, która przejmie jego sprawę, dokona oceny produktu oraz stopnia jego uszkodzenia (cena porady: 30-50 marek) i wyda opinię. W 1999 r. tylko w Zagłębiu Saary prawie 70 proc. postępowań reklamacyjnych zakończyło się korzystnym dla konsumenta wynikiem. Gdy reklamacje powtarzają się z dużą częstotliwością, negatywna kampania wobec produktu wpływa na zachowanie producenta. Albo produkt staje się lepszy, albo wypada z rynku.
Co interesuje konsumenta w Europie 2000 r.? Ekologia, elektronika, technika. W Szwecji także ubezpieczenia i bankowość, w której łatwo się zagubić. Kiedy w Niemczech złamano monopol w energetyce (od niedawna klient sam decyduje, kto ma dostarczać mu prąd do domu), reakcja organizacji konsumenckich była natychmiastowa: broszury i poradniki pozwalają na swobodną orientację na rynku energetycznym. Odpowiedzią instytucji konsumenckich na wprowadzanie do sprzedaży coraz większej liczby modeli telefonów komórkowych było przetestowanie 128 aparatów pod kątem emitowanego promieniowania - tylko jedna piąta z nich okazała się bezpieczna dla zdrowia. Wyniki testów, profesjonalnie przeprowadzanych, dających gwarancję obiektywizmu, napędzają czytelników kolejnym pismom konsumenckim. Do bardzo popularnych magazynów należą internetowy "Verbraucherschut-Magazin" oraz "GuterRat!", skupiające się na ubezpieczeniach oraz poradach prawnych dotyczących podróżowania i budownictwa. Miesięcznik konsumencki "Öko-Test" testuje środki piorące, farby do włosów, perfumy, proszki. Regionalne stacje telewizyjne przynajmniej raz w tygodniu serwują profesjonalnie przygotowywany magazyn konsumencki. Robią to, bo takie programy są niezwykle chętnie oglądane. "O parametrach, kolorach, taryfach i cenach pisze każdy producent. O szkodliwości - żaden" - alarmowano przed laty w jednej z broszurek wydanych przez Stowarzyszenie Konsumentów Nadrenii-Westfalii. Ta proporcja zaczyna się w Europie zmieniać - na korzyść konsumentów.
Więcej możesz przeczytać w 50/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.