Zjadanie własnego gatunku być może przyczynia się do wzrostu masy ciała i muskułów, ale źle robi szarym komórkom
"...krowa nie zmienia poglądów"
Kisiel, przypisywane de Gaulle’owi
Taksówkarze pytają, czy warto wchodzić do Europy, w której nawet krowy zwariowały. Pewna część naszych dzielnych przewoźników legitymuje się nie tylko maturą, lecz nawet dyplomem akademickim, więc rozmowa zbacza niekiedy na historię naszego kontynentu i na znaną sytuację, kiedy to byk (a może właśnie jakaś szalona krowa) porwał niewinną, choć odrobinę naiwną pannę Europę i potem (zapewne) wyczyniał z nią różne bezeceństwa, on sam lub jego podły mocodawca. Jednym słowem - horror, poruta i finis Poloniae.
Od czasów słynnego polskiego badacza Malinowskiego ("Obyczaje dzikich") wiadomo, że ludożercy najczęściej - zanim skończą w piekle - dostają pomieszania zmysłów. Coś jest takiego w biologii, że zjadanie własnego gatunku być może przyczynia się do wzrostu masy ciała i muskułów, ale źle robi szarym komórkom. W świetle tej wiedzy gąbczaste zwyrodnienie mózgu (BSE) staje się łatwiej wytłumaczalne, jeśli uświadomimy sobie, że oszczędni hodowcy rogacizny zaczęli karmić swój przychówek mączką sporządzoną z dziadków i pradziadków owego przychówku.
Stwierdzam bez satysfakcji, że moja wiedza biologiczna nieco się poszerzyła w związku z głośną od kilku już lat historią krowiej choroby. Do mojej wyobraźni mieszczucha, który dopiero niedawno powrócił na wiejskie łono, jakoś nie docierało, że w kończącym się właśnie stuleciu wołowina coraz częściej uprawia zwykły kanibalizm. Tym trudniej jest mi to sobie wyobrazić, że jestem zażartym pożeraczem wołowiny, znanym w rodzinie mięsojadem i doktrynalnym przeciwnikiem diety wegetariańskiej. Do czego się przyznawszy - przystępuję do rzeczy.
Rząd zamknął granice i całe szczęście. Teraz szybko powinny zbankrutować mączkarnie, chyba że przekwalifikują się na spalarnie. Trawożerne z wyroku natury krowy przejdą na radykalny wegetarianizm. Unia Europejska wprowadzi już nie tylko zakazy przywozu mięsa z Anglii i z wszystkich innych kanibalskich regionów, ale rękoma swych najlepszych biurokratów sporządzi dyrektywę zakazującą kanibalizmu w ogóle. My szybko zharmonizujemy polskie prawo z tą dyrektywą. Polskie krowy umrą zdrowsze, a my ani nasi zagraniczni kontrahenci-konsumenci nie trafimy do Tworek. Jeśli UE uda się w ten sposób skutecznie przezwyciężyć ostatnią dżumę XX wieku, będzie to jeszcze jeden dowód na sensowność i skuteczność integracji europejskiej.
Niedługo rozpocznie się maraton w Nicei. Stawką nie będzie tym razem jedynie codzienna efektywność piętnastki, lecz raczej jej strategiczna zdolność polityczna do rozszerzenia unii o kraje kandydujące. Gdy tydzień temu widziałem Verheugena - z tajemniczą miną twierdził, że "ma powody, by wierzyć, że szczyt nicejski przyniesie rezultaty wystarczające do rozpoczęcia procesu rozszerzenia". Będą państwo czytali ten felieton w przerwach między transmisjami z urodziwej Nicei i sami będą państwo mogli zweryfikować te zapowiedzi. Szczyt będzie zapewne obfitował w załamania i przełomy - jak zazwyczaj, ale tym razem może nawet bardziej niż zazwyczaj. Już dziś wiadomo, że potrwa zapewne o dzień dłużej, niż pierwotnie przewidywano.
Trzeba więc będzie zadbać o dodatkową dostawę posiłków. Uważam, że w geście solidarności i we własnym dobrze pojętym interesie państwa kandydujące powinny wziąć te dodatkowe posiłki na siebie. Uwzględniłbym w menu wołowinę, ale nie wystarczy powiedzieć, że pochodzi ona ze zdrowych polskich ubojni. Trzeba absolutnie zagwarantować, że nie zmieniła poglądów i żywiła się wyłącznie zdrową polską trawą z bieszczadzkich i suwalskich łąk. Dla wzmocnienia naszej przewagi negocjacyjnej wśród przystawek należy koniecznie uwzględnić oscypek i kiszone ogórki o wymiarze tradycyjnym, a także szprotki o długości 8-10 cm, ale nie większe. No i trzymamy kciuki. Za krowy, Polskę i Europę.
Więcej możesz przeczytać w 50/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.