Donald Tusk, Leszek Balcerowicz i Bronisław Geremek. Czy Unia Wolności ma ofertę dla pokolenia wyrosłego na reformach Balcerowicza?
Młodzieżówka zadaje ciosy poniżej pasa, w odpowiedzi etosowcy wypalają gangrenę gorącym żelazem - tak "stara unia" opisuje walkę o przywództwo w partii. Z kolei młodzi są przekonani, iż spotkała ich kara za to, że odważyli się naruszyć istniejący układ, i to nie oni, lecz "starzy" rozpoczęli walkę na "martwe dusze", "pompowanie kół" i "przypadkowe" otwieranie szaf z dokumentami rywali.
Zaczęło się dwa lata temu. Przed regionalnym zjazdem UW na Dolnym Śląsku na listy członków partii wpisywano "martwe dusze", bo dzięki temu można było mieć więcej delegatów. W ten sposób postępowali zarówno zwolennicy etosowego Władysława Frasyniuka, jak i liberałowie popierający Grzegorza Schetynę. - Za patologię uznano jedynie wzrost liczby działaczy w kołach, które mogły być przeciwne Frasyniukowi - ujawnia Jarosław Charłampowicz, wtedy sekretarz regionu wrocławskiego. Czterech działaczy usunięto z partii, kilku otrzymało nagany. Nie ukarano winnych matactw w dokumentach kół związanych z politykami dawnej Unii Demokratycznej - w Tarnowie, Sieradzu i Krakowie.
Jesienią tego roku o "pompowanie partyjnych kół" w Małopolsce znowu oskarżono wyłącznie unijnych liberałów. Sprawę badała komisja powołana przez władze krajowe. W prawach członka partii zawieszono Andrzeja Długosza, szefa rady nadzorczej Polskiego Radia SA. - Chcę udowodnić przed sądem partyjnym, że zawieszono mnie niesłusznie. Przyczyną nie są nieprawidłowości w moim kole, ale spór personalny z Mirosławem Czechem, sekretarzem generalnym unii - mówi Długosz. - Chodzi o to, czy działacze unijni są uczciwi, czy nie - odpowiada Czech.
Napiętnowani przez komisję działacze opowiadają, że miała ona przywracać wysokie standardy moralne, ale zaczęła pracę od ich łamania. Członkowie komisji zamiast w siedzibie partii rozgościli się w gabinecie unijnego wicewojewody Jerzego Meysztowicza. Liberałowie twierdzą, że za tę gościnność Meysztowicz został nagrodzony stanowiskiem szefa unii w Małopolsce (był jedynym kandydatem).
Kilka tygodni temu Pawłowi Piskorskiemu, prezydentowi Warszawy, zwolennikowi Donalda Tuska, zarzucono, że inspirował zapisywanie do unii tzw. dresiarzy. W efekcie liberałowie mieli na regionalnym zjeździe w Warszawie nadreprezentację, co przesądziło o poparciu Donalda Tuska, a nie Bronisława Geremka. Piskorski zarzuca oskarżycielom podwójną moralność. - Dlaczego poparcie regionu mazowieckiego dla Tuska i zgodny z tym wybór delegatów jest czymś złym, a dokładnie to samo w regionie dolnośląskim, tyle że na rzecz Geremka, jest czymś dobrym? - pyta Piskorski.
"Pompowanie kół", czyli manipulowanie listami członków unii, zarzuca się przede wszystkim Młodym Demokratom. Sławomir Nowak, przewodniczący unijnej młodzieżówki, przyznaje, że "była ona w to wmieszana". Paweł Piskorski z niepokojem mówi o planowanych zmianach w statucie partii zmierzających do likwidacji tych kół. - To osłabi obecność młodych w unii - twierdzi.
- Czy unia ma ofertę dla pokolenia wyrosłego na reformach Balcerowicza? - pyta retorycznie Andrzej Zarębski, członek UW, współzałożyciel KLD. Ofertę taką mają młodzi liberałowie, skupieni wokół Pawła Piskorskiego. Etosowcy twierdzą jednak, że ta oferta sprowadza się do wynagradzania zwolenników posadami i umowami-zleceniami. - To kompletna bzdura. Trzeba nie mieć pojęcia o funkcjonowaniu urzędu, by wysuwać takie oskarżenia - odpiera zarzuty Piskorski.
Szczyt brudnej wojny w unii zbiegł się z obradami Kongresu Kultury Polskiej. Próbowano na nim reanimować trupa, czyli XIX-wieczny etos inteligencki. Skończyło się fiaskiem, a przy okazji inteligenckie elity dowiodły, jak bardzo są oderwane od rzeczywistości.
Więcej możesz przeczytać w 51/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.