Po dziesięciu latach przemian Polacy chcą stabilizacji, przynajmniej na poziomie dyskursu politycznego
"Różnica między mężem stanu a politykiem polega na tym, że mąż stanu myśli o następnym pokoleniu, a polityk o następnych wyborach"
powiedzenie angielskie
Na użytek ćwiczenia intelektualnego załóżmy, że Floryda ma się tak do USA, jak Unia Wolności do całości polskiej sceny politycznej. Wybory w Stanach Zjednoczonych wzbudziły emocje nie tylko w ojczyźnie Waszyngtona, a zjazd UW przyciąga uwagę nie tylko polskich obserwatorów, mediów i polityków. Europejczycy zaś liczą głosy w Nicei, które Polakom określą, na ile stosowany jest do nas standard hiszpański w UE.
Najpierw o Florydzie. Demokracja objawiła się w tej malowniczej okolicy w sposób radykalny. Okazało się, że wobec wyrównanych szans kandydatów Floryda stała się języczkiem u wagi nie dlatego, że jest najważniejsza, ale dlatego, że głosami swych 25 elektorów ona właśnie zadecyduje o ostatecznym wyniku rozgrywki. Wszystko byłoby proste, gdyby dało się łatwo ustalić, kto będzie elektorem. Tymczasem dziurkacze dziurkowały jak popadnie, jedna pani dostała zawału, pomyliwszy linijki, i teraz nie wiadomo, czyje jest pięćset głosów. Jak na dwustumilionowy kraj pięćset wyborców nie jest liczbą znaczącą - ale decydującą. Procedura demokratyczna postawiona została pod znakiem zapytania, wątpliwości rozstrzygną sądy, a w przyszłości zostanie zapewne zmieniona ordynacja. Przypadek często rządzi życiem ludzkim, ale - jak widać - także losem supermocarstw. Pięciuset mieszkańców Florydy zdecyduje, czy górą będzie Bush, czy Gore. Pozostanie tylko kwestia uznania przywództwa przez przegranych, ale przecież - gdy zawodziły karne - nawet w futbolu długo uznawano wynik rzutu monetą.
Teraz o UW. Sondaże nie dają jej przewagi nad konkurencją, ale mimo to wynik zjazdu UW coś nam wszystkim powie o przyszłości całej polskiej polityki. Tym razem chodzi nie tylko o nazwiska, choć i one mają swą wagę. Wybór przywódcy będzie wyborem stylu politycznego, bo programy kandydatów trudno identyfikować jako przeciwstawne. Dylemat jest ściśle związany z postrzeganiem polityki przez polskich wyborców. Ważne sygnały przyniosły wybory prezydenckie. Oczekiwania wyborców można jaśniej zdefiniować i przybliżyć sobie ideał - nie istniejący, ale preferowany.
Liczą się więc osobowości i kompetencje, ale także styl uprawiania polityki, a nawet jej temperatura. W cenie jest umiarkowanie i stonowanie. Odrzucono choćby werbalne radykalizmy, stracił atrakcyjność populizm. Po dziesięciu latach przemian Polacy chcą stabilizacji, przynajmniej na poziomie dyskursu politycznego. Nie chcą, by się nad nimi rozczulano, lecz oczekują zrozumienia. Ujawnił się ogólnopolski kłopot z pamięcią. Niektórzy po prostu zapomnieli, inni machnęli na przeszłość ręką, mało kto gotów jest uznać zaprzeszłe zasługi - i grzechy. Większość jest uczulona na niejasne mechanizmy finansowe rządzące życiem publicznym. Mało kto słucha wielkich słów - bo im nie wierzy, choćby były to największe słowa o demokracji i wolności. Większość oczekuje klarownej idei i pragnie, by politycy wierzyli w głoszone przez siebie idee i sami się nimi kierowali w pełnionej służbie.
Dlatego kilkaset głosów oddanych na zjeździe UW jest tak ważnych. Określą one - na miarę biografii UD, KLD i UW oraz ich wkładu w najnowsze dzieje Polski - miarę dla polskiej polityki, zaprezentują wzorzec metra z nadwiślańskiego SŻvres. Partię tę krytykowano kiedyś za "profesorskość", ale w sumie lepiej mieć profesorów, niż ich nie mieć. Ważne jest, by byli z klasą, a akurat co do tego unia miała zwykle dobrą rękę.
I wreszcie - już z ostatniej chwili - o naszych głosach w Unii Europejskiej. Jak zwykle kompromis osiągnięto dopiero nad ranem. Po złych wiadomościach przychodziły lepsze i ostatecznie uzyskaliśmy po 27 głosów dla Polski i Hiszpanii, podczas gdy Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania zrzekły się po jednym głosie na rzecz mniejszych krajów. To więcej niż Bush i Gore razem wzięci. Co najważniejsze - droga do rozszerzenia została otwarta. It was a nice Summit.
Więcej możesz przeczytać w 51/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.