Niezależność banków centralnych to najlepszy sposób na uniknięcie destabilizowania gospodarki
- Polskie Stronnictwo Ludowe proponuje, by uzależnić Narodowy Bank Polski i Radę Polityki Pieniężnej od Sejmu i rządu; by rezerwy walutowe mogły być przeznaczane na kredyty dla firm, a NBP i RPP przestały się koncentrować na zapewnieniu stabilności narodowej waluty. Projekt ustawy jest już w Sejmie. Moim zdaniem, nie powinien być rozpatrywany, ale skoro do zajęcia się nim obliguje prawo - należy go odrzucić w pierwszym czytaniu.
Przed rozbiorami Prusy rozmyślnie psuły polską walutę, by zdestabilizować nasz rynek. Gdyby przyjąć propozycję PSL, zostałaby otwarta droga do tego, byśmy sami zaczęli psuć nasz pieniądz i zagrozili bezpieczeństwu finansowemu kraju. Polska, po wyczerpaniu prostych rezerw rozwojowych, musi podjąć decyzje strategiczne sprzyjające długookresowemu wzrostowi gospodarczemu. Te decyzje mogą oznaczać zamykanie nierentownych fabryk i zwolnienia pracowników. Dokończenia reform nie da się uniknąć, ale drukując "puste" pieniądze i pompując pieniądze w przedsiębiorstwa, które bez restrukturyzacji nigdy nie zaczną przynosić zysków, można je opóźnić. Rozumiem, że właśnie odłożeniu ważnych decyzji strategicznych mają służyć propozycje PSL. Takie postępowanie nazwałbym oddawaniem niedźwiedziej przysługi gospodarce, niesprawnym firmom i ich załogom.
Niezależność banków centralnych to najlepszy sposób na uniknięcie destabilizowania gospodarki pod presją czynników politycznych. Pozostają one niezależne w większości państw o gospodarce rynkowej, także w UE. Zaakceptowanie tego rozwiązania to warunek naszego członkostwa. Równocześnie to nie tylko wymóg unii, ale i zdrowego rozsądku. Politycy poddający się co cztery lata ocenie wyborców nie mogą decydować samodzielnie o polityce monetarnej. Gdyby tak było, powstałoby poważne zagrożenie, że prędzej czy później ulegną pokusie rozregulowania gospodarki w imię wygrania kolejnych wyborów. Autorzy projektu ustawy, uzasadniając konieczność zmian, zwracają uwagę na "brak powiązania polityki gospodarczej z pieniężną". Słusznie. Ale rozwiązaniem tego problemu nie jest podporządkowanie NBP i RPP ciałom politycznym. Prawo przewiduje możliwość dyskusji, konsultacji, uzgadnianie planów - trzeba je tylko chcieć i umieć wykorzystać. RPP przedstawia Sejmowi założenia polityki pieniężnej, składa sprawozdania, w jej pracach uczestniczy przedstawiciel rządu. Przypomnę też, że członków rady powołują ciała polityczne - gwarancją ich niezależności jest fakt, że są nieodwoływalni. Pod polityczną kontrolą pozostaje też obsada najważniejszych stanowisk w NBP. Zdanie polityków jest zatem dostrzegane i brane pod uwagę zarówno przez bank centralny, jak i radę. Ale dostrzegać i brać pod uwagę to co innego niż wykonywać polityczne dyrektywy. Projekt, by większością głosów Sejm mógł odwoływać członków rady, zmierza ku temu, by uzależnić ich od polityków i ich dyrektyw. To naruszy równowagę, zagrozi fundamentom gospodarki rynkowej.
Więcej możesz przeczytać w 52/53/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.