Bratnią ręką lub pomocą

Bratnią ręką lub pomocą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Twórcy stanu wojennego przedstawiani są raz jako bohaterowie wielkiego dramatu, innym razem jako poplecznicy ZSRR

Piszę ten felieton 13 grudnia 2000 r. Trzy dni temu urodziła się moja druga wnuczka - Monika, a dziewiętnaście lat temu brodaty cywil z łomem i dwu uzbrojonych milicjantów pochwyciło mnie na klatce schodowej bloku przy ulicy Czerniakowskiej 52, gdzie wtedy mieszkałem z rodziną. Pół roku później tak to opisałem w książce "Obóz", wydanej za granicą, a podziemnie w kraju: "Gdy milicjanci chwycili mnie pod ręce, odczułem z dotkliwą wyrazistością, że czas przełamuje się na dwoje, że za tym, co jeszcze przed sekundą było teraźniejszością i wydawało się być przyszłością nie tylko moją, lecz całego kraju, zatrzasnęła się krata zamykająca powrót, a otwierająca rzeczywistość nacechowaną murami, drutami, kajdankami, strażnikami, ubowcami". To był straszny dzień, pogrążał nas - a wydawało się wtedy, że na wiele, wiele lat - w beznadziejną, ponurą, bezbarwną, obozową rzeczywistość peerelu.
Osiem lat później, a więc po czasie nie tak odległym, nastał 5 kwietnia 1989 r., dzień podpisania porozumień "okrągłego stołu" - zaświeciła jutrzenka swobody. I tak, jak owego pamiętnego trzynastego grudnia tuż po północy miałem pewność, że likwidują "Solidarność", tak 5 kwietnia 1989 r., słuchając w Paryżu doniesień Wolnej Europy o podpisaniu porozumień, byłem pewien, że komunizm umarł i idzie wolność.
Na temat stanu wojennego toczą się spory i sądy, jego twórcy przedstawiani są raz jako pozytywni bohaterowie wielkiego dramatu, innym razem jako poplecznicy Związku Sowieckiego. Jaka jest prawda - pewno zawsze będą na ten temat trwały spory. Nie sądzę, by prawdziwy był wysłodzony i udramatyzowany obraz twórców stanu wojennego jako ludzi będących niemal lustrzanym odbiciem antyustrojowej opozycji, pragnących demokracji, rynku, prywatnej włas-ności i niepodległości. Nie sądzę, by to była prawda - nie przypominali Konradów Wallenrodów, nie patrzyli na opozycjonistów jak na wspólników w myśleniu, których z wielkim bólem serca trzeba wziąć w kaftan bezpieczeństwa, bo nie wiedzą, co czynią, bo nie przyszedł jeszcze czas na realizację wspólnych marzeń. Chcieli lepszego socjalizmu realnego, bardziej swobodnego, bardziej efektywnego ekonomicznie, oczywiście pod swoim przewodem, a w tych, którzy tego przewodnictwa nie uznawali, widzieli wrogów. Chcieli po prostu ulepszonej PRL, trochę też mniej satelickiej wobec "radzieckich".
Ale nie jest też prawdziwy obraz przedstawiający ich jako przekonanych komunistów, gotowych bronić za każdą cenę ustroju i jedności tak zwanej wspólnoty socjalistycznej jako wartości samoistnych, w które wierzy się, uznając, że są najlepsze z możliwych bez względu na okoliczności. Byli tacy w PZPR, ale nie ci. Stan wojenny nie był militarnym aktem obrony ideologii i zbudowanej na niej rzeczywistości przez ideologów w mundurach. Był - moim zdaniem - uderzeniem uprzedzającym wydarzenia, które, wedle ocen ówczesnej strony rządzącej, mogły się zakończyć interwencją wojsk Układu Warszawskiego. Ostateczna konfrontacja między władzą a "Solidarnością" być może nie była nieuchronna, ale przesłanek, że ku niej idzie, było wiele. Oczywiście, nie istniały plany gwałtownej czy jakiejkolwiek rozprawy z komunistami, ale ruch nabierał radykalizmu. Sytuacja gospodarcza była tragiczna. W momencie kryzysu na rynek lał się wielki strumień pieniędzy. Sklepy puste od rana i widmo głodu. Od społeczeństwa ku elitom solidarnościowym szedł głuchy zew - zróbcie coś z tym, bo nie wytrzymujemy. Rozwiązaniem doraźnym i bez alternatywy była gigantyczna podwyżka cen i zablokowanie płac. Zrobiła to ekipa stanu wojennego, nie mogła z tym wyjść "Solidarność". Pozostawała tylko radykalizacja programu politycznego, wraz z którą pojawiała się kwestia dalszego istnienia ustroju. A on wtedy jeszcze, niestety, nie mógł upaść. Musiał być podparty - bratnią ręką lub "bratnią" pomocą. Dla tych z "Wujka" wyszło na jedno, ale nie dla reszty. I to musi być odnotowane.
Więcej możesz przeczytać w 52/53/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.