Kraje zdecydowanie wprowadzające reformy osiągnęły znacznie lepsze wyniki niż te, w których zmiany były cząstkowe, chwiejne lub niekonsekwentne
Inna transformacja
W latach 90. mieliśmy do czynienia z dwiema wielkimi falami reform: w świecie posocjalistycznym i w Ameryce Łacińskiej. O wynikach tej pierwszej po dziewięciu, dziesięciu latach miałem okazję już pisać ("Wprost", nr 45). Generalny wniosek jest jasny: konsekwentni reformatorzy są w zdecydowanie lepszej sytuacji niż kraje, które się nie reformowały (na przykład Białoruś) lub dokonywały zmian zbyt małych i chwiejnych (na przykład Rumunia). A co z doświadczeniami tej drugiej transformacji?
W punkcie startu do reform kraje Europy Środkowo-Wschodniej miały totalnie upaństwowioną gospodarkę, czyli zniszczony kapitalizm. Dlatego zakres potrzebnych zmian był ogromny. Natomiast w Ameryce Łacińskiej kapitalizm został głęboko zdeformowany wskutek nadmiernej i szkodliwej obecności państwa w gospodarce. Jej odzwierciedleniem był duży (i silnie uzwiązkowiony) sektor państwowy, blokada napływu zagranicznych inwestycji bezpośrednich (przy zaciąganiu wysokich zagranicznych kredytów), bariery importu i inne formy biurokratycznej regulacji gospodarki, chroniczny brak dyscypliny w finansach państwa, sztywne stosunki pracy i nadmierna ochrona tych, którzy już mieli miejsce pracy, upolityczniony sektor bankowy, pompujący preferencyjne kredyty w wybierane odgórnie (a niekiedy korupcyjnie) branże i przedsiębiorstwa. Ten model przyniósł Ameryce Łacińskiej klęskę gospodarczą: szalejącą inflację, spowolnienie wzrostu, wielkie nierówności. Po tych doświadczeniach wiele krajów tego regionu rozpoczęło rynkowe reformy. Pionierem było Chile, które wprowadzało zmiany w latach 70. i 80.
Latynoamerykańska transformacja miała znajome dla nas składniki: prywatyzację, otwarcie na zagraniczne inwestycje bezpośrednie, liberalizację handlu zagranicznego, uzdrowienie sektora bankowego, ustanowienie reżimów monetarnych, które mają chronić przed wysoką inflacją, próby uzdrowienia finansów publicznych i reformowania stosunków pracy. Generalnie - podobnie jak w krajach posocjalistycznych - główny kierunek przemian był następujący: mniej państwowych interwencji, które szkodzą gospodarce i ludziom, lepsze wykonywanie przez państwo zadań, które im pomagają (na przykład stabilność pieniądza, wymiar sprawiedliwości).
A jakie wnioski wynikają z porównawczej analizy sytuacji w krajach Ameryki Łacińskiej? Odpowiadając na to pytanie, opieram się m.in. na materiałach Banku Światowego, niedawnym referacie Stanleya Fishera, wybitnego ekonomisty i wiceszefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, oraz przeglądowym artykule zamieszczonym w "The Economist" (2-8 grudnia 2000 r.).
Wniosek podstawowy: kraje zdecydowanie wprowadzające reformy osiągnęły znacznie lepsze wyniki (zwłaszcza jeśli chodzi o tempo rozwoju gospodarki) niż te, w których zmiany były cząstkowe lub niekonsekwentne. Do pierwszej grupy należy najbardziej konsekwentny reformator: Chile; w latach 1991-1997 osiągnęło ono średnie tempo wzrostu PKB w wysokości 8,3 proc.! Wzrost w 2000 r. szacuje się na 6 proc., a w 2001 r. - na 6,8 proc. W tej grupie znajdują się również Meksyk (prognozowany wzrost odpowiednio 6,5 proc. i 4,8 proc.), Brazylia (4 proc. i 4,5 proc.) i Argentyna, mimo obecnych trudności ze wzrostem gospodarki. Meksyk i Brazylia, które poprawiły dzięki reformom swoją sytuację gospodarczą, skupiają 50 proc. całej ludności Ameryki Łacińskiej i 60 proc. PKB tego regionu.
Drugą grupę reprezentują Wenezuela i Ekwador. W tym pierwszym kraju niezadowolenie ze skorumpowanych tradycyjnych partii i rządów wyniosło do władzy Chaveza - populistę o autorytarnych zapędach. W tym drugim straty w upolitycznionym systemie bankowym wyniosły 22 proc. PKB! Jest to prawdopodobnie smutny rekord w nowożytnej historii gospodarczej.
Wniosek drugi: niektórym reformatorom zdarzały się błędy, które jednak w żadnej mierze nie przekreślały sensu reform, a przeciwnie - potwierdzały go. Wskutek nieostrożnej polityki budżetowej Meksyk wpadł w głęboki kryzys makroekonomiczny w 1995 r. i zapłacił za to spadkiem PKB o 6,2 proc. Od większych problemów uratowała go szybka i masowa pomoc Stanów Zjednoczonych oraz MFW, uzależniona od dalszych reform, w tym sanacji finansów państwa. Reformy te Meksyk realizował i już w 1996 r. odbił się od dna, zwiększając PKB o 5,2 proc., w 1997 r. - o 6,8 proc., w 1998 r. - o 4,9 proc., a w 1999 r. - o 3,5 proc. Rzecz jasna, pomagał w tym Meksykowi fenomenalny rozwój gospodarczy w USA.
Brazylia wpadła z kolei w tarapaty jesienią 1998 r. Inwestorzy zagraniczni uznali, że za bardzo przypomina ona pod względem makroekonomicznym kraje południowo-wschodniej Azji (Koreę Południową, Tajlandię, Indonezję, Malezję) oraz Rosję, i w efekcie zaczęli szybko wycofywać swój kapitał. Ucieczka kapitału coraz bardziej zagrażała sztywnemu kursowi brazylijskiego reala, który z kolei był podstawą sukcesu Brazylii w opanowaniu wieloletniej ogromnej inflacji. W 1994 r. wyniosła ona ponad 2000 proc., a w 1998 r. tylko 3,2 proc. Brazylia i duża część świata stanęła przed dramatycznym wyborem. Obawiano się, że rezygnacja z kursowej kotwicy antyinflacyjnej na rzecz płynnego kursu spowoduje nawrót hiperinflacji. Władze brazylijskie ostatecznie zdecydowały się na upłynnienie kursu reala, zapowiadając jednocześnie walkę z głównym problemem - brakiem dyscypliny budżetowej - i przyspieszenie innych reform strukturalnych. Realizowanie tych zapowiedzi dało nadspodziewanie dobre wyniki. W 1998 r. PKB obniżył się tylko o 0,1 proc., w 1999 r. wzrósł o 1 proc., a jego wzrost w 2000 r. ocenia się na 4 proc. Nie są to wskaźniki imponujące, ale dużo lepsze od tych, których obawiano się dwa lata temu. Nie doszło do wybuchu inflacji - w 1999 r. wyniosła ona 4,9 proc., w 2000 r. szacowano ją na 6 proc. Płynny kurs reala jest względnie stabilny.
Wniosek trzeci: nawet najbardziej zaawansowani reformatorzy mają jeszcze dużo do zrobienia, aby umocnić swój dotychczasowy relatywny sukces. Do dalszych niezbędnych kroków Stanley Fisher zalicza dokończenie sanacji finansów państwa, systemu bankowego, prywatyzacji, reform rynku pracy i liberalizacji w handlu zagranicznym oraz naprawę i wzmocnienie państwa w zakresie jego podstawowych zadań, w tym kształtowania i egzekucji dobrego prawa.
Czy to wszystko nie brzmi znajomo?
Więcej możesz przeczytać w 1/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.