Szczęśliwego Nowego Roku! No i stało się! Jesteśmy w nowym wieku, w nowym tysiącleciu. Już jako kilkuletni chłopiec byłem zafascynowany tą datą: 01.01.2001. Co prawda wątpiłem, że dożyję tego dnia, gdyż wówczas owe 58 lat, które niedawno skończyłem, wydawały mi się wiekiem matuzalemowym. Jak w tym żarcie, kiedy skacowany facet budzi się rano u boku starszej pani. "Mój Boże!" - woła przerażony. "Ile ty masz lat?" "Tyle, na ile wyglądam" - mizdrzy się damulka. "Nie żartuj, kobieto! Ludzie tak długo nie żyją!"
Dziś zmieniła mi się optyka. Uważam się za młodzieniaszka, a ponieważ mój dziadek Stefan ma 95 lat, a ciocia Jadzia dobija dziewięćdziesiątki, patrzę w przyszłość z nadzieją. A gdyby tak dożyć następnego, XXII wieku?
I oto prasa donosi, że jest to możliwe. Naukowcom udało się zmutować pewien gen u muszki owocowej, w wyniku czego to natrętne bydlę żyje dwukrotnie dłużej, zachowuje niebywałą energię i pleni się do późnej starości. Popijając w letni wieczór na werandzie, bądźmy bardziej wyrozumiali dla rojących się wokół naszych głów owadów: może właśnie zmutowano im część białek z zegara biologicznego, pobudzając ich wrażliwość na alkohol?
Zasługi muszek owocowych dla ludzkości są nieocenione. Naukowcy z University of Houston odkryli w ich czułkach białka odpowiadające za odczuwanie zapachu. Przebadanie muszek, u których mutacja wykluczyła działanie owych białek, potwierdza istnienie w mózgu ludzkim biologicznego zegara zapachu.
Z kolei uczeni szkoccy, badając muchy wylęgające się na owocach, stwierdzili, że niektóre z nich były genetycznie predysponowane do siedzenia w miejscu, podczas gdy inne zachowywały się dużo bardziej aktywnie. "Szkoci będą szukać genu lenistwa u dzieci w wieku szkolnym" - donosi "Science". Dlaczego u dzieci? Moje lenistwo nie pozwoliło mi na spotkanie Nowego Wieku na placu Defilad w Warszawie. Nie chciało mi się czekać na ranny pociąg do Milanówka, a prowadzenie samochodu "pod muchą" to dziś już przestępstwo. Jeśli zmutują nam geny "musze" i będziemy żyć 160-180 lat (a Lech Kaczyński pozostanie na stanowisku), to jakie będą w XXII wieku wyroki za jazdę w stanie nietrzeźwym? Jan Kobuszewski umówił się kiedyś z żoną, że po zabawie sylwestrowej on będzie prowadzić. Oczywiście, nie wypił ani kieliszka. Tymczasem jego urocza Hania, będąc w szampańskim humorze, stwierdziła, że to ona poprowadzi auto. Nie można jej było wyciągnąć zza kierownicy. Cóż miał zrobić Kobusz? Z duszą towarzystwa na ramieniu siadł obok żony i ruszyli. Rzecz jasna, po chwili zatrzymał ich patrol. Milicjant (były to lata 80.) zajrzał do wnętrza pojazdu i rozpoznawszy aktora, zawołał: "Pan Janeczek! Co? Popiło się i żonka prowadzi? W porządku! Szczęśliwego Nowego Roku!".
Więcej możesz przeczytać w 1/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.