Podatek od nierządu

 

Zalegalizować działalność domów publicznych czy lepiej udawać, że agencje towarzyskie to przedsiębiorstwa rozrywkowe? Rzecznik praw obywatelskich Andrzej Zoll i minister sprawiedliwości Lech Kaczyński zgodnie stwierdzili, że należy ukrócić działalność tych placówek.
Tymczasem prawie połowa badanych przez Pentor uważa, że wprawdzie należy zwalczać prostytucję, ale jednocześnie ponad 54 proc. twierdzi, iż działalność domów publicznych powinna zostać zalegalizowana. Szacuje się, że w Polsce działa około pięciu tysięcy agencji. Ich obroty wynoszą ponad 5 mld zł rocznie, z czego do kasy państwa trafiają grosze. Największe dochody przechwytuje szara strefa. Tymczasem eksperci szacują, że opodatkowanie agencji mogłoby przynieść fiskusowi około miliarda złotych. Skoro placówki te i tak istnieją, dlaczego korzyści z tego ma mieć tylko półświatek? Zgoda ankietowanych przez Pentor na zalegalizowanie tego typu działalności nie zależy przy tym od wykształcenia, wieku ani płci. Zdecydowanie za takim rozwiązaniem opowiada się prawie tyle samo kobiet co mężczyzn, ponad połowa osób starszych i prawie 58 proc. respondentów, którzy nie ukończyli 29. roku życia. Wyniki badań dowodzą, że wprawdzie chcemy legalnych domów publicznych, ale prostytucja uwiera nasze sumienia. Być może przeszkadza nam tylko w obecnej, ni to legalnej, ni to konspiracyjnej formie. Wygląda na to, że Polacy są realistami. Z jednej strony nie chcą, by agencje pośredniczyły w handlu żywym towarem czy zajmowały się produkują pornografii z udziałem nieletnich. Z drugiej strony wolą, by ten rynek uporządkować, skoro nie można go zlikwidować.