Tomasz Malinowski był bliskim współpracownikiem prezydenta Clintona. W Białym Domu dzień zaczyna się o 8.00. Do niedawna Tomasz Malinowski o tej porze rozpoczynał pracę od spotkania ze swym bezpośrednim przełożonym, Samuelem Bergerem, doradcą prezydenta Clintona do spraw bezpieczeństwa narodowego. Sprawdzali grafik wystąpień szefa, ustalali bieżące kontakty z mediami, komentowali światowe wydarzenia z ostatniej nocy.
Po odprawie Tom wracał do biura w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, w dziale pisania przemówień prezydenta dotyczących polityki zagranicznej. Rozdzielał pracę między podległych mu pracowników i siadał przy komputerze. - Moje codzienne obowiązki polegały przede wszystkim na zbieraniu wiadomości i dostosowywaniu ich do przesłania najbliższego przemówienia prezydenta - mówi. Spędzał w Białym Domu po 12 godzin dziennie, najczęściej siedem dni w tygodniu. Najmilej wspomina podróże zagraniczne z prezydentem. - Fascynował mnie entuzjazm towarzyszący pojawieniu się Billa Clintona w różnych krajach. To było tak, jakby przyjechali The Beatles albo Elvis Presley. W czasie lotu Air Force One najczęściej wspólnie z prezydentem i Samuelem dopracowywaliśmy szczegóły wystąpień - opowiada Malinowski. 35-letni Malinowski jest jedynym Polakiem, który podczas prezydentury Clintona był w ścisłym sztabie Białego Domu. Jego rodzina pochodzi ze Słupska. Z Polski wyemigrował wraz z matką w 1971 r. Studiował w Berkeley i Oksfordzie. Z Clintonem pracował już wtedy, gdy był on gubernatorem Arkansas. Do Białego Domu trafił dwa i pół roku temu. Jest przekonany, że pomogła mu znakomita orientacja w polityce europejskiej.
Dział kierowany przez Malinowskiego potrzebował najczęściej trzech tygodni na zredagowanie wystąpienia głowy państwa. Często trzeba było jednak działać natychmiast. Gotowe przemówienie Tom wręczał prezydentowi dwa, trzy dni przed planowaną datą jego wygłoszenia. - Prezydent sam nanosił poprawki, często w ostatniej chwili; niekiedy już w limuzynie - zdradza. Tajemnica napisania dobrego przemówienia tkwi w znajomości przełożonego, w identyfikacji z tym, co się chce przekazać, a także w rozległej wiedzy pogłębionej ciągłymi poszukiwaniami. - Pisanie przemówień to pasja. Bez niej nie ma co liczyć na sukces - dodaje Malinowski.
Z perspektywy członka Rady Bezpieczeństwa Narodowego okres prezydentury Clintona Malinowski ocenia jako sukces. - Gospodarka rozwija się, w polityce zagranicznej dowiedliśmy, że Ameryka jest liderem. Problemem, zdaniem niektórych, jest nasza zbyt silna pozycja, zbyt duże wpływy USA w różnych rejonach świata. Wielu obywateli amerykańskich narzeka, że za dużo pieniędzy z kieszeni podatników przeznacza się na zagwarantowanie pokoju w Europie. Jeśli zapytasz przeciętnego wyborcę, jaka to kwota, odpowie, że 5-10 proc. budżetu państwa, a wydajemy na ten cel zaledwie procent. Te dane wielu szokują - komentuje Malinowski. Podkreśla udział Clintona w zbudowaniu silnej, skutecznej armii. Jej przewagę, nawet nad armiami sojuszniczymi, uwidoczniła operacja na Bałkanach. - Europejczycy wydają stanowczo zbyt mało na obronność - twierdzi Malinowski.
Obyczajowy skandal z udziałem Moniki Lewinsky nie miał wpływu na ocenę rządów Clintona ani na pozycję USA - przekonuje Malinowski. Był osobistą porażką prezydenta. - Na szczęście w rygorystyczny sposób oddziela on prywatne problemy od obowiązków służbowych. W czasie próby impeachmentu nie było zmian w polityce zagranicznej, a wręcz można było mówić o jej aktywizacji. Nie straciła też Partia Demokratyczna. Najlepszy dowód to jej wygrana w wyborach do Kongresu - mówi Malinowski.
Nigdy - według Toma - nie było w Białym Domu tak korzystnej atmosfery wokół Polski jak w ciągu ostatnich kilku lat. Nasz kraj uchodzi za lidera przemian w całej środkowej i wschodniej Europie. Za najbardziej poruszające przeżycie w karierze Malinowski uważa obecność w 1997 r. na placu Zamkowym w Warszawie, gdy Clinton zaprosił Polskę do NATO. - To uczucie, którego nie da się porównać z niczym innym. Miałem łzy w oczach. Jeszcze niedawno Polska szukała pomocy u innych. Dziś sama może jej śmiało udzielać w ramach struktur NATO - wspomina Malinowski.
Więcej możesz przeczytać w 6/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.