Unia Azjatycka

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Azji powstaje nowy blok gospodarczy - wyzwanie dla USA i Europy. Hans Eichel, niemiecki minister finansów, wylał niedawno wiadro zimnej wody na głowy zwolenników azjatyckiej integracji regionalnej. "Nie ma tam szans na wspólną walutę, bo nie ma wspólnej wizji politycznej ani idącej w ślad za nią jednolitej koncepcji gospodarczej" - uznał Eichel. Azjaci nie chcą się jednak zgodzić z tą krytyką. Państwa południowo-wschodniej Azji zacieśniają współpracę w ramach ASEAN, a były premier Singapuru Lee Kuan Yew wzywa do utworzenia nowego bloku ekonomicznego - być może z udziałem Australii i Nowej Zelandii. Singapurczycy apelują do specjalistów komputerowych z Indii, by przybywali do ich kraju, a nie do Doliny Krzemowej. Najwyraźniej wierzą, że mały, ale szybko rozwijający się kosmopolityczny Singapur ma szansę stać się akuszerem "stulecia Pacyfiku".
 

Powrót tygrysów
Koncepcja "ery Pacyfiku" Geoffreya Barraclougha nie jest nowa, lecz kryzys finansowy z lat 1997-1998 ostudził powszechny jeszcze pięć lat temu entuzjazm. Złamana została duma azjatyckich tygrysów, które swoim dynamizmem zaczynały wpędzać w kompleksy tradycyjne potęgi gospodarcze. Cztery lata po wielkim krachu tygrysy ciągle liżą poranione łapy, ale także szykują się do kolejnego skoku. Znów chcą rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym i Unii Europejskiej, wiodącym prym w globalnej gospodarce. Tym razem zamierzają działać w stadzie. Wskaźniki makroekonomiczne osiągane przez państwa wschodniej Azji sugerują, że nie są to mrzonki. Niektóre kraje regionu zanotowały w 2000 r. dziesięcioprocentowe tempo wzrostu gospodarczego, jak w najlepszych latach boomu.
Projekty uruchomienia strefy wolnego handlu, koordynacji polityki energetycznej i walutowej oraz utworzenia wspólnego rynku do złudzenia przypominają to, co się stało w Europie. Nie ma wątpliwości: kraje azjatyckie próbują się integrować gospodarczo, by sprostać konkurencyjnej presji reszty świata i stawić czoło przyszłym kryzysom. Jednolity rynek - a może i wspólna waluta - miałyby połączyć jedną trzecią ludzkości, tworząc największą potęgę ekonomiczną globu. Czy zatem powstanie Unia Azjatycka, a świat będzie podzielony na trzy rywalizujące bloki gospodarcze? "Stulecie Pacyfiku" miało się rozpocząć z udziałem USA. Na fali entuzjazmu w 1989 r. powstało forum współpracy gospodarczej Azji i Pacyfiku - APEC. W roku 1994 tworzące je kraje (obecnie jest ich 21) planowały, że do 2010 r. powstanie strefa wolnego handlu i inwestycji dla najbardziej rozwiniętych członków ugrupowania, a do 2020 r. przystąpią do niej pozostali.

Stany Zjednoczone Azji
Kryzys z lat 1997-1998 udaremnił te zamierzenia i podważył zaufanie krajów regionu do USA. Niektórzy wręcz obarczali Waszyngton i zdominowane przezeń międzynarodowe instytucje finansowe winą za wywołanie kryzysu - w celu wyeliminowania wschodzącej konkurencji. Po odzyskaniu względnej równowagi gospodarczej Azjaci przypomnieli sobie o pomysłach współpracy gospodarczej i integracji. Teraz jednak chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Inicjatywę przejęły stowarzyszenia, do których nie należą (inaczej niż w APEC) Stany Zjednoczone, Rosja i kraje Ameryki Łacińskiej. Palmę pierwszeństwa dzierży ASEAN, organizacja skupiająca państwa południowo-wschodniej Azji. Na jej spotkania zaproszono też regionalną "wielką trójkę": Chiny, Japonię i Koreę Południową (ASEAN+3). Jak na ironię, plany współpracy w tym gronie są niemal kopią pomysłu malezyjskiego premiera Mahatira Mohamada, odrzu-conego niegdyś z powodu sprzeciwu USA, które postrzegały inicjatywę jako konkurencję dla APEC.
Po okresie załamania państwa regionu zauważyły, że ich gospodarki i handel zagraniczny są w sumie prawie tak duże jak Stanów Zjednoczonych czy Unii Europejskiej, a rezerwy walutowe nawet większe. Pojawiło się pragnienie, żeby uniezależnić się choć w części od Waszyngtonu czy Brukseli. Na razie to tylko życzenia - obecne ożywienie gospodarcze może się szybko skończyć kolejnym załamaniem, gdyż nadal zależy głównie od chłonności amerykańskiego rynku, zwłaszcza w dziedzinie najnowocześniejszych technologii. Według regionalnych prognoz, spowolnienie wzrostu ekonomicznego USA jeszcze w tym roku zredukuje o połowę tempo rozwoju najdynamiczniejszych punktów regionu: Hongkongu (z 10 proc. do mniej niż 4 proc.), Singapuru i Tajlandii.

Asio - wspólna waluta
Strefa wolnego handlu ASEAN ma zacząć funkcjonować w 2003 r., choć Malezja zagwarantowała sobie ustępstwo w przemyśle samochodowym na kolejne dwa lata, co zirytowało Tajlandię. Ostatni szczyt ASEAN - podobnie jak wcześniej szczyt Unii Europejskiej - upłynął pod hasłem rozwoju techno-logii teleinformatycznych. Uzgodniono wprowadzenie do 2010 r. wolnego handlu w tej dziedzinie. Poszczególne kraje nakłaniane są do przyspieszenia zmian legislacyjnych, które nadadzą moc prawną cyberpodpisom. Wszyscy liczą na e-rewolucję.
Obawiając się niestabilności cen ropy naftowej, kraje regionu próbują koordynować politykę energetyczną (na przykład tworząc plany magazynowania rezerw, poszukując paliw alternatywnych). Czy okaże się ona równie ważna dla azjatyckiej integracji jak Wspólnota Węgla i Stali czy Euratom w Europie? ASEAN+3 już stało się najaktywniejszą inicjatywą współpracy regionalnej poza Unią Europejską i NAFTA. Szkopuł w tym, że wciąż brakuje jej treści integracyjnej. Porozumienia handlowe są trudne politycznie, na ich wprowadzenie potrzeba czasu. Lepiej wyglądają prace nad mechanizmem wzajemnych pożyczek w razie krachu finansowego oraz systemem wczesnego ostrzegania przed kryzysami, w tym nadzorem nad kapitałem krótkoterminowym. Trwają przymiarki do utworzenia azjatyckiego koszyka walutowego, by wzorem Europy odejść od powiązania z dolarem, a z czasem stworzyć wspólną walutę na wzór euro (asio?), co już sugerują Hongkong (a więc Chiny) i Filipiny. Zaledwie trzy lata po odrzuceniu japońskiej propozycji powołania Azjatyckiego Funduszu Walutowego Państwo Środka zmieniło zdanie w tej kwestii.

Kto poprowadzi Azję?
Długo oczekiwano, że współpraca i integracja gospodarcza w regionie będzie się odbywać pod batutą Japonii, a druga gospodarka świata stanie się lokomotywą rozwoju regionu. Kraj ten jest jednak nadal skupiony na sobie. W tej sytuacji do współdziałania i integracji najgłośniej nawołują dziś Singapur, kieszonkowa potęga gospodarcza regionu, oraz Chiny zamknięte przez lata za kurtyną komunizmu. Najwięcej dzieje się na razie w kontaktach dwustronnych, na przykład Singapur zawarł umowy o wolnym handlu z Japonią i Nową Zelandią, a kilka innych negocjuje.
Po ster regionalnego przywództwa coraz śmielej sięgają Chiny. Wraz z rozwojem rynku i gospodarki kraj ten zaczął potrzebować bezpieczeństwa żywnościowego i surowców. Państwa południowo-wschodniej Azji są dla niego naturalnym zapleczem (na przykład tajlandzki ryż jest tańszy, a olej palmowy z Indonezji ma kluczowe znaczenie dla chińskiego przetwórstwa). Dzięki dostawom z regionu Państwo Środka chce też pokryć część zapotrzebowania na ropę i gaz. Chińczycy przestają się też obawiać zewnętrznej konkurencji. Rozumieją, że bez otwarcia rynku nie mają szans w globalnym wyścigu. Stąd przygotowania do wejścia do Światowej Organizacji Handlu (WTO), zwiększające i tak duże zainteresowanie inwestorów chińskim rynkiem.
Kłopot polega na tym, że dla wielu krajów regionu wolny handel z Chinami jest nie do przyjęcia. Chyba że na zasadach, jakie próbują w podobnych wypadkach narzucać kraje rozwinięte, wysoko ustawiając poprzeczkę standardów zatrudnienia i ochrony środowiska. Poszczególne kraje azjatyckie pod względem poziomu rozwoju gospodarczego i stopy życiowej ludności dzieli często przepaść znacznie większa niż ta, która hamuje przyjęcie do UE prymusów z Europy Środkowej. Obok niemal całkowicie zinternetyzowanego Singapuru jest zacofany Laos czy Myanmar (Birma). Tajlandia ambitnie twierdzi, że krzepnie jej demokracja, ale reżim wojskowy w Myanmarze nie pozostawia nikomu złudzeń.
Archaiczne sposoby rządzenia i brak wolności zbyt często są skrywane za parawanem "azjatyckich wartości".

Więcej możesz przeczytać w 6/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.