Fenomen przekory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Błyskotliwy felietonista i recenzent o ciętym piórze swoją twórczością przysporzył sobie niejednego wroga. Antoni Słonimski zawsze chodził własnymi drogami. Jego felietonistyka, mimo upływu 70 lat, wciąż zmusza do myślenia. Prawdopodobieństwo, że nawet najlepszy felieton teatralny przetrwa samo przedstawienie, jest bliskie zeru. Jeśli czasem ożyje, to tylko za sprawą lektury "Gwałtu na Melpomenie", czyli zbioru recenzji Słonimskiego. Musimy mieć świadomość, że nie dostarczą nam one naukowej wiedzy o teatrze polskiego międzywojnia, jednak ciągle zaskakują polemiczną pasją, bezkompromisowością sądów i łobuzerskim wdziękiem.
"To nie była ćwiartka, to była rolka" - to o sztuce "Ćwiartka papieru". "Pan Zelwerowicz był gruby i nudny jak zbiorowe wydanie dzieł Zegadłowicza" - to o jednym z największych polskich aktorów XX wieku. Albo inna, również jednozdaniowa recenzja: "Pierwszy wyszedłem".
Słonimski z prawdziwą satysfakcją znęcał się nad płodami pióra dramaturgów zrzeszonych w Związku Autorów Dramatycznych. Skrót tej nazwy - ZAD - dostarczał mu materiału do wielu kalamburów. Słonimskiego uwielbiali czytelnicy, teatralny świat po prostu się go bał. Nie pozostawał mu zresztą dłużny. Inwektywy pod adresem dyrektorów Teatru Narodowego omal nie doprowadziły recenzenta do aresztu. Słonimski zawsze podkreślał swoją nowoczesność. Pojmował ją jednak zdroworozsądkowo. Obce mu były awangardowe innowacje, do nowatorstwa skrywającego myślową pustkę odnosił się zdecydowanie wrogo. Za najwyższą wartość uznawał w teatrze literaturę i jej praw bronił z całą bezkompromisowością.
Czytając jego recenzje, można odczuwać podziw dla ich błyskotliwości i niezależności sądów. Zwłaszcza tej ostatniej cechy brak często dzisiejszemu kulturalnemu życiu. Słonimski nie był uczonym teatrologiem. Teatralna rubryka w "Wiadomościach Literackich" była dla niego równie ważna jak cotygodniowa "Kronika", a fotel recenzenta traktował jako przyczółek w walce z bzdurą i deprawowaniem gustu widzów. Czytając te recenzje, trudno nie westchnąć - jakże dziś przydałby się autor tak celnie trafiający w teatralne głupstwa. Można iść o zakład, że Słonimski bardzo skutecznie nakłuwałby nadmuchiwane ciągle teatralne balony, sprowadzałby do właściwych wymiarów teatry "młodszych zdolniejszych". Warto się jednak zastanowić, gdzie dzisiaj znalazłby miejsce do publikowania swoich artykułów. Z pewnością nie byłoby o nie łatwo.
W jednym z felietonów Słonimski przyznał się, że niechęcią napawa go "chodzenie w stadzie". To wyznanie przypomina się także podczas lektury "Tygodni Słonimskiego", opublikowanego niedawno wyboru "Kronik Tygodniowych", opatrzonych komentarzem przez Dorotę Macieję. Autorka przypomina życiową maksymę Słonimskiego nakazującą przyzwoitość w każdej sytuacji. To właśnie przyzwoitość kazała mu odwrócić się od gloryfikowanego z początku obozu sanacyjnego i wziąć w obronę lewicowych działaczy skazanych w procesie brzeskim. Słonimski nie bał się głoszenia poglądów, których niechętnie słuchały obie strony nasilającego się przed wojną antagonizmu polsko-żydowskiego. Autor "Kronik" nie krył swojego żydowskiego pochodzenia. Walczył z narastającą w przedwojennej Polsce falą antysemityzmu i faszyzmu. Obrzydzeniem przejmowała go polska prawica, jej ksenofobia i obskurantyzm. Nie był jednak stronniczy. Nie szczędził gorzkich słów żydowskiej diasporze, zamkniętej w odwiecznych przesądach, nie przyjmującej do wiadomości zmian zachodzących w nowoczesnym świecie.
Jego działalność w okresie przedwojennym, bezkompromisowa postawa w latach 60., pomoc i nie tylko moralne wsparcie dla rodzącej się polskiej opozycji w pierwszej połowie lat 70., niezależność i odwaga w głoszeniu poglądów sprawiały, że ten poeta, najzłośliwszy polski krytyk i przenikliwy obserwator świata nie pasował do żadnej układanki. Ta postawa nigdy nie popłacała. Od czasów kronik i recenzji Antoniego Słonimskiego nic się nie zmieniło.

Więcej możesz przeczytać w 6/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.