Kiedy w 1998 r. angielska gazeta "Daily Express" napisała, że małżeństwo Nicole Kidman i Toma Cruise’a jest na pokaz, aktorzy wytoczyli jej proces, który bez większego problemu wygrali. Pół roku temu Cruise zapewniał w wywiadach, że nic i nikt nie może zniszczyć ich związku. W Hollywood uchodzili za wzorową parę. Tym większe było więc zdziwienie wszystkich, gdy po jedenastu latach małżeństwa ogłosili rozstanie. Rozwód Kidman i Cruise’a nie powinien jednak aż tak dziwić. Biorąc pod uwagę długość ich pożycia, zamożność oraz atrakcyjność, według socjologów, byli parą skazaną na rozpad. Właśnie takich par, a więc i rozwodów, jest na świecie coraz więcej.
W Europie i Stanach Zjednoczonych obserwujemy wielką ucieczkę od małżeństwa
Rekordy padają w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Belgii, gdzie rozwodzi się co drugie małżeństwo, oraz w krajach byłego Związku Radzieckiego. W Rosji na 100 małżeństw rozpada się 59, na Litwie i Łotwie - 64, na Białorusi - 66, zaś w Estonii aż 83. Polska zawsze była na końcu tego rankingu, ale i u nas sytuacja się zmienia. Dziś rozstaje się co piąta para związana "nierozerwalnym węzłem małżeńskim". - Od kilkudziesięciu lat obserwujemy powolny, ale równomierny wzrost liczby rozwodów w naszym kraju - mówi dr Paweł Rydzewski z Instytutu Socjologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, od lat zajmujący się tym zjawiskiem. Przemiany gospodarcze w latach 90. i pewne utrudnienia związane z tym, że sprawy rozwodowe zaczęły być rozpatrywane przez sądy wojewódzkie, spowodowały jedynie chwilowy spadek liczby rozstających się małżeństw. Nie na długo.
- Wróciliśmy już do dawnego nurtu - twierdzi Rydzewski.
Upadek Rzymu
Kulturoznawcy alarmują, że mamy do czynienia z kryzysem małżeństwa. - Wielu ludzi nie wierzy, że małżeństwo to idealna formuła na całe życie. Ten model związku funkcjonuje coraz gorzej - zauważa Jacques Le Goff, francuski historyk i badacz kultury. - Sądzę, że rozwód nie jest dobrym rozwiązaniem, choć jestem jego zwolennikiem z braku lepszego - dodaje.
Kryzys małżeństwa jest dziś szczególnie widoczny w krajach byłego Związku Radzieckiego, gdzie więzi rodzinne rozpadają się tak, jak rozpadły się społeczne, ale także w południowej Europie, gdzie funkcjonował model rodziny patriarchalnej. - W Hiszpanii, we Włoszech obserwujemy wielką ucieczkę od rodziny i małżeństwa. W Polsce jest podobnie - mówi prof. Marek Okólski, demograf z Uniwersytetu Warszawskiego. W krajach, w których proces rozpadu rodzin rozpoczął się najwcześniej, a więc w Skandynawii, Anglii czy Francji, można jednak zauważyć coraz większą tęsknotę za stałymi, zalegalizowanymi związkami. W badaniach dotyczących systemu wartości rodzina odzyskuje dawne miejsce. Socjolodzy tłumaczą to jednak przede wszystkim lękiem przed nowym. Gdy trudno negować upadek tradycyjnych wartości wiązanych z chrześcijaństwem, gdy media obwieszczają drugi "upadek Rzymu", gdy jedyne, co wiadomo, to to, że będzie inaczej, ludzie gwałtownie poszukują sprawdzonych wzorów.
Serce nie sługa
Miłość jednak wciąż kwitnie. To ona jest coraz częściej powodem zawierania małżeństw. I - paradoksalnie - jest jednym z podstawowych czynników przyczyniających się do rozpadu związków. Przed kilkudziesięciu laty małżonkowie oczekiwali od siebie przede wszystkim pomocy, wsparcia, także finansowego, opieki, współpracy w dbaniu o dom i wychowaniu dzieci. Zaniedbywanie tych obowiązków było głównym powodem rozwodów. Amerykańskie badania przeprowadzone przez Gay Kitson i Marvina Sussmana pokazały, że przez 40 ostatnich lat przyczyny rozstań bardzo się zmieniły. Dziś najczęściej wymienianymi są brak zrozumienia, problemy osobowościowe, niezgodność charakterów, problemy emocjonalne i konflikty wartości, a w Polsce także alkoholizm.
- Uczucia stają się w małżeństwie coraz ważniejsze. Z punktu widzenia jednostki to świetnie. Przecież miłość zawsze powinna być podstawą małżeństwa. Uczuciowość sprawia jednak, że rodzina jest mniej trwała i bardziej wrażliwa na zagrożenia wewnętrzne i zewnętrzne - uważa Rydzewski. Łatwiej dawać rodzinie pieniądze czy przygotowywać współmałżonkowi posiłki, niż udawać uczucie, które dawno wygasło. Coraz bardziej tęsknimy za miłością, lecz coraz mniej umiemy o nią dbać. - Relacje między ludźmi są coraz słabsze - uważa Anna Górnicka, psychoterapeuta z Centrum Terapii i Edukacji Psychologicznej Mabor. Nie potrafimy z sobą rozmawiać. Coraz mniej interesuje nas natura partnera. Patrzymy na siebie jedynie na poziomie zachowań - zrobił to, nie zrobiła tego, nie zastanawiając się, co partnerem powodowało. Wymagamy od niego coraz więcej - miłości, zaangażowania, zrozumienia. Jeśli nie spełnia naszych oczekiwań, szukamy ich gdzie indziej.
Zimne oczy gada
Najpoważniejsze niemieckie periodyki rozpisują się dziś na temat "skoku w bok" Borisa Beckera. Następstwem romansu było to, że tenisista został ojcem i rozpadło się jego poprzednie małżeństwo. Jak dowiodły wyniki badań niemieckich socjologów, to właśnie zdrada jest główną bezpośrednią przyczyną większości rozwodów. Prof. Jürgen Habermehl już kilka lat temu opublikował badania, z których wynikało, że co trzecia kobieta i co drugi mężczyzna zdradzili swego partnera. 41 proc. ankietowanych kobiet przyznało, że miało romans z byłym narzeczonym, a 5 proc. potwierdziło spontaniczną przygodę z listonoszem, ślusarzem czy domokrążcą. Dla 37 proc. ankietowanych zdrada jest rzeczą usprawiedliwioną i do przyjęcia, reszta była jej zdecydowanie przeciwna i uznała ją za główny powód uprawniający do złożenia papierów rozwodowych. Wielu panów usprawiedliwia swą zdradę naukowo udowodnioną skłonnością mężczyzn do poligamii. W Polsce zdrada również zajmuje wysokie miejsce na liście powodów rozstań małżonków. Wyprzedza ją tylko enigmatyczna niezgodność charakterów.
Bariery i alternatywy
Składając obietnicę, "... nie opuszczę cię aż do śmierci", pewnie niewielu sądzi, że jej nie dotrzyma. Już jednak przed ołtarzem można w większości wypadków stwierdzić, czy należymy do grupy wysokiego ryzyka. Z pewnością trwałości małżeństwa nie sprzyja wczesny wiek jego zawarcia, ciąża przedmałżeńska, rozwód w najbliższej rodzinie, a także niski status społeczny. Trzeba jednak zaznaczyć, że z kolei wysoka pozycja oznacza niższe bariery do pokonania przy rozwodzie. Dotyczy to szczególnie kobiet. - Stały się samowystarczalne finansowo. Rozwód nie musi już oznaczać dla nich biedy - mówi prof. Okólski. Typowymi barierami dla rozwodów są małe dzieci, presja rodziny i przyjaciół oraz przekonania religijne. Względnie niski wskaźnik rozwodów w Polsce socjolodzy tłumaczą nie wyjątkową zgodnością Polaków, ale właśnie wysokimi barierami.
Czynnikami ułatwiającymi podjęcie decyzji o rozwodzie są natomiast tzw. alternatywy - zdobycie niezależności, także finansowej, uzyskanie lepszych warunków dla samorealizacji, szanse ułożenia sobie życia poza małżeństwem.
- Najważniejsze z nich to miejsce na rynku wtórnym, to znaczy możliwość znalezienia następnego partnera - mówi Rydzewski. Z pewnością Nicole Kidman i Tom Cruise mają na tym rynku wysokie notowania.
Więcej możesz przeczytać w 9/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.