Hormonalna terapia zastępcza zyskała nowy instrument
Jeszcze na początku XX wieku przeciętna kobieta nie dożywała wieku wystąpienia menopauzy. Obecnie mniej więcej jedna trzecia jej życia przypada na okres pomenopauzalny. Współczesna medycyna robi wiele, by poprawić jakość życia tych, którym podarowała dodatkowe lata.
Kobiety w wieku okołomenopauzalnym powinny być szczególnie wdzięczne medycynie za hormonalną terapię zastępczą, łagodzącą wiele objawów wywołanych hormonalnymi zmianami w organizmie. Ta metoda leczenia aż o połowę zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, która jest główną przyczyną śmiertelności wśród kobiet. Jeśli zacznie się ją stosować zaraz po menopauzie, również o 50 proc. zmniejsza ryzyko wystąpienia złamań kości przy osteoporozie. Po-dawane hormony powodują 40-procentowy spadek stężenia cholesterolu, czyli automatycznie zmniejszają niebezpieczeństwo pojawienia się miażdżycy. Dzięki hormonom kobieta przedłuża swoją sprawność seksualną i atrakcyjność.
Przeciwwskazania
Istnieją oczywiście pewne ograniczenia w przyjmowaniu hormonów. Nie mogą się nimi leczyć osoby cierpiące m.in. na choroby naczyń mózgu i siatkówki, udar mózgu, zapalenie żył, ciężkie choroby wątroby, niektóre nowotwory. Specjaliści uważają jednak, że korzyści wynikające z prowadzenia tej terapii wielokrotnie przewyższają ryzyko związane z jej stosowaniem. Według wielu lekarzy, przyjmowanie hormonów przez kobiety w wieku pomenopauzalnym wiąże się z narażeniem ich na powstanie i rozwój raka macicy i sutka. Wzrost liczby takich zachorowań obserwowano jednak w wypadku osób poddanych tzw. niezrównoważonej terapii hormonalnej, stosowanej w latach 70.
Dziś wykorzystuje się nowoczesne preparaty, nie narażające pacjentek na powstanie i rozwój choroby nowotworowej. Liczne badania epidemiologiczne, którym poddano dziesiątki tysięcy kobiet, udowodniły, że osoby stosujące hormonalną terapię zastępczą nie zapadają na raka sutka częściej niż pozostałe panie. Co więcej, kobiety objęte wieloletnią terapią żyją dwa, trzy lata dłużej, a ich życie jest pełniejsze. Szacuje się, że kobiety w okresie pomenopauzalnym stanowią 20 proc. całej populacji (w naszym kraju jest to 5-8 mln pań).
Jaka dawka?
Pierwsze pacjentki poddały się hormonalnej terapii zastępczej już ponad 50 lat temu. Od tego czasu zmieniły się stosowane substancje, dawki i drogi ich podawania. Obecnie wykorzystuje się wyłącznie hormony naturalne. Do niedawna preparaty były najczęściej doustne, teraz za wygodniejszą i bezpieczniejszą uznaje się przezskórną metodę aplikacji, umożliwiającą wprowadzenie hormonów bezpośrednio do krwi i tkanek. Środki doustne ze względu na straty związane z wchłanianiem z przewodu pokarmowego i metabolizmem wątrobowym muszą zawierać czterdziestokrotnie (!) większą dawkę leku niż podawane przez skórę. Łykanie hormonów przez wiele lat kuracji oznacza takie obciążenie wątroby, do jakiego dochodzi w praktyce jedynie w czasie ciąży. Rośnie też wtedy poziom cholesterolu, zwiększa się skłonność do tworzenia kamieni w drogach żółciowych, mogą wystąpić objawy niepożądane, jak nudności, wymioty, biegunki, co dodatkowo ogranicza działanie leku.
Przez skórę
Dzienna dawka preparatu wchłaniana z plastra jest taka sama jak wytwarzana przez jajniki w naturalnych warunkach. Ta metoda aplikacji umożliwia też skorzystanie z hormonalnej terapii zastępczej przez kobiety na przykład cierpiące na nadciśnienie tętnicze, kamicę dróg żółciowych, przewlekłą patologię wątroby, zaburzenia w układzie krzepnięcia czy wreszcie nie tolerujące leków doustnych. Najistotniejszą zaletą takiego podawania preparatu jest zapewnienie stałego stężenia hormonów już po 6-8 godzinach od naklejenia plastra i utrzymywania się go przez trzy, cztery dni na wymaganym poziomie.
Pojawiły się już supernowoczesne plastry łączące wysoką skuteczność terapeutyczną z komfortem stosowania. Zdarzało się bowiem, że ich stosowaniu towarzyszyły niepożądane reakcje w postaci zmian alergicznych i podrażnień. Wynikało to z faktu wykorzystania alkoholu jako nośnika hormonu. Aplikatory najnowszej generacji nie zawierają alkoholu, dzięki czemu ryzyko wystąpienia skórnych objawów nietolerancji jest minimalne. Są pięć razy cieńsze, prawie niewidoczne, lepiej przylegają do skóry (nie odklejają się nawet podczas gorących kąpieli) i nie zaczepiają o odzież. Wpisują się w obowiązujący we współczesnej medycynie trend, by leki wywoływały jak najmniej skutków ubocznych i poprzez naczynia krwionośne trafiały bezpośrednio do miejsca działania.
Więcej możesz przeczytać w 9/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.