Nasi talibowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mazowiecka kurator oświaty nie niszczy zabytków, ale jak talibowie za nic ma przekonania innych. Cały cywilizowany świat protestuje przeciwko barbarzyństwu afgańskich talibów, niszczących starożytne posągi Buddy. Także w naszym kraju nikt nie broni fundamentalistów pogardzających świętościami innych ludzi i unicestwiających bezcenny fragment ogólnoludzkiego dziedzictwa.
Cały cywilizowany świat protestuje przeciwko barbarzyństwu afgańskich talibów, niszczących starożytne posągi Buddy. Także w naszym kraju nikt nie broni fundamentalistów pogardzających świętościami innych ludzi i unicestwiających bezcenny fragment ogólnoludzkiego dziedzictwa.
Taka postawa mogłaby tylko cieszyć, gdyby nie fakt, że piętnowanie talibów w niektórych ustach brzmi dość nieszczerze. Niewiele bowiem warte jest krytykowanie fundamentalizmu w dalekiej Azji, kiedy w tym samym czasie we własnym kraju toleruje się podobne zjawiska, wprawdzie nie w tak drastycznej formie, ale wystarczająco niepokojące.
Osoby, które uznają ten zarzut za gołosłowny, zachęcam do refleksji nad postępowaniem Heleny Szczekowskiej, piastującej stanowisko mazowieckiego kuratora oświaty. W specjalnym apelu zwróciła się ona do wszystkich podlegających jej nauczycieli, aby wraz z uczniami wzięli udział w rekolekcjach wielkopostnych. To pozornie grzeczne polecenie, bo ujęte w formie prośby, zaadresowane zostało nie tylko do katolików, ale i do pedagogów innych wyznań oraz niewierzących, którzy normalnie w rekolekcjach nie uczestniczą.
W gruncie rzeczy pani Szczekowska niewiele różni się od afgańskich talibów. Ona wprawdzie nie niszczy żadnych zabytków, ale - podobnie jak fundamentaliści z Kabulu - za nic ma przekonania innych. Pani kurator i brodaci mułłowie hołdują tej samej filozofii, zezwalającej na wykorzystywanie posiadanej władzy państwowej do narzucania innym własnych przekonań religijnych. W Afganistanie jest to zresztą jak najbardziej legalne, bo prawa islamu są tam prawami państwa. Ale przecież w Polsce obowiązuje konstytucja, gwarantująca każdemu wolność sumienia i religii. Mówi ona wyraźnie, że "nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych".
Pani kurator najpewniej pośpieszy z wyjaśnieniem, że jej pismo nikogo do niczego nie zmuszało, ponieważ zawierało jedynie prośbę o uczestnictwo w rekolekcjach motywowaną dobrem uczniów. Ciekawe tylko, jak pani Helena Szczekowska skomentowałaby zawartą w urzędowym dokumencie "prośbę" kuratora ateisty, nakłaniającego wszystkich nauczycieli do nieuczestniczenia w wielkopostnych rekolekcjach. Podejrzewam, że cieszyłaby się tak, jak islamscy mułłowie na widok buddystów zdobywających Mekkę i burzących Kaabę.
Więcej możesz przeczytać w 11/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.