Śledząc tok rozumowania zwolenników upaństwowienia partii, można się spodziewać zwiększania dotacji - bo skoro dotowanie jest korzystne, to większe dotowanie jest korzystniejsze. Czy partie powinny być dofinansowywane z budżetu? Ależ tak, dzięki temu będziemy mniej skorumpowani - głosi większość polityków, wywołując tym wesołość 59 proc. Polaków uważających, że utrzymywanie partii przez podatników, czyli płacenie partyjnego podatku, nie zmniejszy łapówkarstwa.
Demokracja musi kosztować. Tyle że partie zdobywające dość głosów, by mieć swoją sejmową reprezentację, już otrzymują zwrot kosztów za kampanię wyborczą. Faktycznie korzystają też z sieci biur poselskich i pieniędzy parlamentarzystów. I jakoś nie przyczynia się to do zmniejszenia liczby afer korupcyjnych z udziałem polityków. Zresztą sami zainteresowani to zauważają, skoro domagają się milionów złotych na zwalczanie korupcji. Śledząc rozumowanie zwolenników upaństwowienia partii w upartyjnionym państwie, można się spodziewać zwiększania dotacji. Bo skoro dotowanie jest korzystne, to większe dotowanie jest korzystniejsze.
W istocie stare ugrupowania robią wszystko, aby Platforma Obywatelska, która sprzeciwia się utrzymywaniu partii przez budżet, rosła w siłę. Co z tego, że politycy PO posługują się często demagogią? Jeżeli sprawa dofinansowania partii upadnie w czasie prac legislacyjnych, liderzy platformy ogłoszą, że oto parlament ugiął się pod ich naciskiem. Jeżeli nie upadnie, to PO prawdopodobnie zbierze 500 tys. podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum (jaka piękna kampania wyborcza!). Sejm z pewnością odrzuci wniosek, a wtedy na platformę skieruje się spojrzenie 69 proc. obywateli oczekujących przeprowadzenia referendum. Takie są skutki mówienia wyborcom: "Dajcie nam pieniądze, a przestaniemy brać łapówki".
Więcej możesz przeczytać w 11/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.