Naftowy koncern środkowoeuropejski sięgałby od Adriatyku po Morze Bałtyckie. Połączenie kapitałowe PKN Orlen, węgierskiej firmy naftowej MOL i austriackiej ÖMV byłoby w naszej części Europy największą fuzją w historii. Powstałby siódmy pod względem przychodów koncern naftowy na Starym Kontynencie, obejmujący swym zasięgiem Polskę, Słowację, Czechy, Austrię, Węgry, część Bałkanów i być może część rynku niemieckiego.
Połączenie kapitałowe PKN Orlen, węgierskiej firmy naftowej MOL i austriackiej ÖMV byłoby w naszej części Europy największą fuzją w historii. Powstałby siódmy pod względem przychodów koncern naftowy na Starym Kontynencie, obejmujący swym zasięgiem Polskę, Słowację, Czechy, Austrię, Węgry, część Bałkanów i być może część rynku niemieckiego. W przyszłości mógłby rozszerzyć działalność na wschód i współpracować z rosyjskimi firmami - właścicielami złóż ropy naftowej. Wprawdzie na razie brak informacji o konkretach, bo firmy naftowe zachowują wyjątkową dyskrecję, ale z przecieków wiadomo, że ich stratedzy już z sobą rozmawiają.
Najaktywniejszą firmą zmierzającą do konsolidacji przed-siębiorstw naftowych naszego regionu jest węgierski MOL. W 1998 r. wykupił on ponad 36 proc. akcji słowackiego Slovnaftu, dzięki czemu kontroluje 38 proc. tamtejszego rynku i zyskał część południowego rynku paliw w Polsce. Na razie jest to jedyna inwestycja kapitałowa tej firmy w sektorze naftowym, ale jej ambicje są znacznie większe. Gdyby się urzeczywistniły, MOL działałby od Adriatyku po Bałtyk. Ta firma stara się bowiem o udziały w chorwackiej rafinerii INA. Znalazła się też na krótkiej liście potencjalnych inwestorów Rafinerii Gdańskiej SA, gdzie do kupienia jest 75 proc. udziałów.
Austriacki ÖMV - o potencjale przetwórczym zbliżonym do PKN Orlen, powiększonym o dochody ze sprzedaży gazu ziemnego w Austrii (90 proc. rynku) - też nie zasypia gruszek w popiele. Dzięki wykupieniu 9,2 proc. udziałów w MOL uczestniczy w ekspansji węgierskiej firmy. Ponadto prowadzi interesy w Czechach, Słowenii, Chorwacji, we Wło-szech i w Niemczech.
PKN Orlen również myślał o podobnym rozszerzeniu działalności, ale konkurencję o Slovnaft przegrał z MOL, a inwestycję w niemieckiej rafinerii w Leuna zablokowała z niewiadomych przyczyn rada nadzorcza. Orlen zebrał więc pod swoimi skrzydłami krajowe rafinerie z południa Polski: z Trzebini, Czechowic-Dziedzic i Jedlicza. Wiadomo także - choć oficjalnie nikt z zarządu polskiego koncernu się do tego się nie przyznaje - że poważnie rozważana jest możliwość współpracy kapitałowej z węgierskim MOL. Orlen nie rezygnuje też z inwestycji w Leuna.
- Kierunek zmian w ponadregionalnym sektorze na-ftowym jest już ustalony. Przykładem są fuzje - począwszy od najwcześniejszej: Shella i Royal Duch z 1907 r., aż po ostatnie: BP i Amoco z 1998 r. czy Exxon i Mobil z września 1999 r. Teraz zadać trzeba pytanie kiedy i jak, a nie czy w ogóle dojdzie do konsolidacji firm w Europie Środkowej i Wschodniej - mówi pragnący zachować anonimowość znawca rynku naftowego.
Trudno przewidzieć, jaką formę przybierze konsolidacja, ale już dziś można ocenić potencjał, jakim dysponowałby nowy koncern. Połączone PKN Orlen, MOL i ÖMV posiadałyby 10 rafinerii (lub 11, jeśli PKN przejąłby udziały w niemieckiej rafinerii w Leuna), przerabiałyby 34,5 mln ton ropy rocznie, dysponowałyby siecią około 4 tys. stacji benzynowych od Chorwacji po Bałtyk. Pod względem przychodu (12,6 mld USD) środkowoeuropejski koncern zająłby w Europie siódme miejsce za Shellem, BP, TotalFina Elf, włoskim ENI, hiszpańskim Repsolem i norweskim Norsk Hydro.
Nowemu organizmowi bra-kowałoby jednak kontroli nad dostawami ropy naftowej. W grę wchodziłaby współpraca z firmami ukraińskimi, zwłaszcza po powstaniu rurociągu Morze Czarne-Gdańsk, lub nawet przedsiębiorstwami zza Morza Kaspijskiego. Najprawdopodobniej jednak partnerem nowego koncernu stałyby się firmy rosyjskie, które od dawna przejawiają zainteresowanie środkowoeuropejskim rynkiem naftowym. Zwłaszcza, że zarówno PKN, jak i MOL oraz ÖMV w dużej części zaopatrywane są w ropę z rurociągu Przyjaźń. Z połączonymi koncernami mógłby na przykład współpracować Surgutnefftegaz (12 proc. rosyjskiej ropy) lub potężny Łukoil, który wydobywa 24 proc. rosyjskiej ropy, wytwarza 12 proc. produktów ropopochodnych, posiada 1100 stacji benzynowych w Rosji i byłych republikach radzieckich. Obie firmy mają własne złoża, a ich posiadanie jest warunkiem stworzenia zintegrowanej struktury koncernowej - standardu w naftowym biznesie. Kierunek ewentualnej ekspansji środkowoeuropejskiego giganta to niemal dziewicze rynki Białorusi, Ukrainy i Rosji.
Więcej możesz przeczytać w 13/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.