Samoobrona należy do podstawowych praw człowieka
Przestępca wdzierający się do cudzego domu lub mieszkania musi wiedzieć, że postępuje jak samobójca. Bandyta, który włamał się do mieszkania lub przebywa na cudzej posesji, będzie wyjęty spod prawa.
Przestępca wdzierający się do cudzego domu lub mieszkania musi wiedzieć, że postępuje jak samobójca. Bandyta, który włamał się do mieszkania lub przebywa na cudzej posesji, będzie wyjęty spod prawa.
Musi się liczyć nie tylko z utratą zdrowia, ale nawet życia. Ofiara napadu będzie wreszcie mogła się bronić wszelkimi sposobami. Taką nowelizację kodeksu karnego zgłosiła grupa posłów AWS.
Prawo ofiary kontra prawo napastnika
Jak było dotychczas? Mieszkańcy domu przy ul. Starorudzkiej w Łodzi właśnie kładli się spać, kiedy gospodarz posesji Józef Banasiak usłyszał hałas w ogrodzie. Zaniepokojony wyszedł przed dom i zobaczył mężczyznę z nożem w ręku. Napastnik zaatakował. Banasiak uchylił się przed ciosem, przewrócił intruza i wyrwał mu nóż. Przestępca rzucił się do ucieczki. Banasiak dopadł go, gdy ten przechodził przez płot. Kilkakrotnie wbił mu ostrze w pośladek. Rany okazały się śmiertelne. Józef Banasiak trafił na dziesięć miesięcy do aresztu pod zarzutem popełnienia zabójstwa. Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że oskarżony jest winny, ale - przyjmując, że Banasiak przekroczył granice obrony koniecznej - odstąpił od wymierzenia kary. Wyrok ten został jednak uchylony przez Sąd Apelacyjny. Podczas kolejnej rozprawy prokurator zażądał dziesięciu lat więzienia. Sąd ostatecznie skazał Józefa Banasiaka na rok i cztery miesiące więzienia - nie za zabójstwo, lecz za spowodowanie obrażeń, które doprowadziły do śmierci. Oskarżony miał ponadto zapłacić 2 tys. zł wdowie po włamywaczu.
Święte prawo nienaruszalności domu
Podstawowym obowiązkiem państwa jest ochrona obywateli przed bandytami. Jeśli państwo tego nie potrafi, nie powinno przynajmniej przeszkadzać w samoobronie. Takie wnioski wynikają z art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zapisane tam "prawo do życia" nakłada na państwo obowiązek podejmowania właściwych kroków w celu uniemożliwienia lub ograniczenia ataków ze strony innych osób. Podobny pogląd wyraził Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Osman przeciwko Wielkiej Brytanii, stwierdzając, że państwo powinno uchwalać przepisy skutecznie odstraszające od popełniania przestępstw. Prawo do samoobrony należy bowiem do podstawowych praw człowieka.
W Stanach Zjednoczonych obowiązuje święte prawo nienaruszalności domu. Na tej podstawie sąd w Luizjanie uznał, że Rodney Pears działał w granicach prawa, zabijając japońskiego studenta, który przez pomyłkę wszedł na teren jego posesji. Podobny wyrok zapadł w Teksasie. Listonoszka ubrana po cywilnemu rozwoziła pocztę i w pewnym momencie wjechała na teren prywatny. Chwilę później została zastrzelona. Właścicielowi domu wydawało się, że trzymała w ręku nie list, lecz pistolet.
Nieruchomość mieszkalna. Wstęp wzbroniony!
- Obawiam się, że w Polsce po uchwaleniu proponowanych zmian mogłoby dojść do podobnych wypadków. Nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo często prokuratury i sądy niewłaściwie stosują instytucję obrony koniecznej. Nie zakorzeniła się ona jeszcze dostatecznie w świadomości polskich prawników - twierdzi prof. Marian Filar, karnista z UMK w Toruniu. Czy można liczyć na poprawę tego stanu rzeczy? Ostatnio Prokuratura Rejonowa w Wągrowcu umorzyła postępowanie karne wobec Kajetana K., który rzucił się w pościg za włamywaczami i jednego z nich zastrzelił. Do strzelaniny doszło także w Woli Cytrusowej pod Brzezinami. Tamtejszy przedsiębiorca postrzelił dwóch gangsterów, którzy usiłowali sforsować drzwi jego domu. W tym wypadku także uznano, że biznesmen działał w ramach obrony koniecznej. Na jego posesji nie było jednak tabliczki: "Nieruchomość mieszkalna. Wstęp wzbroniony!". Pomysłodawcy rozszerzenia prawa do samoobrony proponują, aby taka tabliczka wystarczyła za ostateczne ostrzeżenie. Każdy, kto się do tego nie zastosuje, ryzykuje życie. Podobnie jak wchodząc na słup wysokiego napięcia.
Prawo ofiary kontra prawo napastnika
Jak było dotychczas? Mieszkańcy domu przy ul. Starorudzkiej w Łodzi właśnie kładli się spać, kiedy gospodarz posesji Józef Banasiak usłyszał hałas w ogrodzie. Zaniepokojony wyszedł przed dom i zobaczył mężczyznę z nożem w ręku. Napastnik zaatakował. Banasiak uchylił się przed ciosem, przewrócił intruza i wyrwał mu nóż. Przestępca rzucił się do ucieczki. Banasiak dopadł go, gdy ten przechodził przez płot. Kilkakrotnie wbił mu ostrze w pośladek. Rany okazały się śmiertelne. Józef Banasiak trafił na dziesięć miesięcy do aresztu pod zarzutem popełnienia zabójstwa. Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że oskarżony jest winny, ale - przyjmując, że Banasiak przekroczył granice obrony koniecznej - odstąpił od wymierzenia kary. Wyrok ten został jednak uchylony przez Sąd Apelacyjny. Podczas kolejnej rozprawy prokurator zażądał dziesięciu lat więzienia. Sąd ostatecznie skazał Józefa Banasiaka na rok i cztery miesiące więzienia - nie za zabójstwo, lecz za spowodowanie obrażeń, które doprowadziły do śmierci. Oskarżony miał ponadto zapłacić 2 tys. zł wdowie po włamywaczu.
Święte prawo nienaruszalności domu
Podstawowym obowiązkiem państwa jest ochrona obywateli przed bandytami. Jeśli państwo tego nie potrafi, nie powinno przynajmniej przeszkadzać w samoobronie. Takie wnioski wynikają z art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zapisane tam "prawo do życia" nakłada na państwo obowiązek podejmowania właściwych kroków w celu uniemożliwienia lub ograniczenia ataków ze strony innych osób. Podobny pogląd wyraził Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Osman przeciwko Wielkiej Brytanii, stwierdzając, że państwo powinno uchwalać przepisy skutecznie odstraszające od popełniania przestępstw. Prawo do samoobrony należy bowiem do podstawowych praw człowieka.
W Stanach Zjednoczonych obowiązuje święte prawo nienaruszalności domu. Na tej podstawie sąd w Luizjanie uznał, że Rodney Pears działał w granicach prawa, zabijając japońskiego studenta, który przez pomyłkę wszedł na teren jego posesji. Podobny wyrok zapadł w Teksasie. Listonoszka ubrana po cywilnemu rozwoziła pocztę i w pewnym momencie wjechała na teren prywatny. Chwilę później została zastrzelona. Właścicielowi domu wydawało się, że trzymała w ręku nie list, lecz pistolet.
Nieruchomość mieszkalna. Wstęp wzbroniony!
- Obawiam się, że w Polsce po uchwaleniu proponowanych zmian mogłoby dojść do podobnych wypadków. Nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo często prokuratury i sądy niewłaściwie stosują instytucję obrony koniecznej. Nie zakorzeniła się ona jeszcze dostatecznie w świadomości polskich prawników - twierdzi prof. Marian Filar, karnista z UMK w Toruniu. Czy można liczyć na poprawę tego stanu rzeczy? Ostatnio Prokuratura Rejonowa w Wągrowcu umorzyła postępowanie karne wobec Kajetana K., który rzucił się w pościg za włamywaczami i jednego z nich zastrzelił. Do strzelaniny doszło także w Woli Cytrusowej pod Brzezinami. Tamtejszy przedsiębiorca postrzelił dwóch gangsterów, którzy usiłowali sforsować drzwi jego domu. W tym wypadku także uznano, że biznesmen działał w ramach obrony koniecznej. Na jego posesji nie było jednak tabliczki: "Nieruchomość mieszkalna. Wstęp wzbroniony!". Pomysłodawcy rozszerzenia prawa do samoobrony proponują, aby taka tabliczka wystarczyła za ostateczne ostrzeżenie. Każdy, kto się do tego nie zastosuje, ryzykuje życie. Podobnie jak wchodząc na słup wysokiego napięcia.
Więcej możesz przeczytać w 14/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.