Baśnie o wzroście gospodarczym.

Baśnie o wzroście gospodarczym.

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aby powstawało więcej miejsc pracy, trzeba usunąć pseudosocjalne bodźce współtworzące bezrobocie. W radiowych "Sygnałach dnia" słyszałem niedawno kierownika wojewódzkiego urzędu pracy, który z wielką pewnością w głosie mówił, że naprawdę skutecznym sposobem na spadek bezrobocia jest wyższy od obecnego wzrost gospodarczy.

 To jest półprawda, a częstotliwość, z jaką ostatnio się ją powtarza, wskazuje, że przeradza się w złudzenie, w rodzaj cudownego lekarstwa na największy problem społeczny, z jakim będziemy żyć przez wiele lat. Będziemy z nim żyć, bo żadnego lekarstwa dającego szybko skutek pozytywny, trwały i radykalny nie ma.
Wzrost gospodarczy jako receptę na spadek bezrobocia nazywam półprawdą z dwu powodów. Pierwszą ćwiartkę prawdy odejmuję z tego powodu, że sam fakt, iż gospodarka zaczyna się rozwijać w szybszym tempie, nie przesądza jeszcze, że bezrobocie przestanie rosnąć lub że wręcz zacznie spadać. To zależy, jaki charakter ma rozwój gospodarczy. Nie ma liczbowej i tajemniczej zależności, że gdy gospodarka osiągnie 6 proc. wzrostu, bezrobocie zacznie się obniżać. Może być tak, a może być inaczej. Wahania liczby miejsc pracy zależą w nie mniejszym stopniu od relacji między kosztem pracy a kosztem kapitału, przy czym do kosztu pracy należy doliczyć także skutki finansowe prawnych usztywnień w stosunkach pracy. W Polsce sposobem walki z bezrobociem, który może dać wyniki najszybsze, jest właśnie usunięcie usztywnień, zamiast opowiadania bajek o wzroście sięgającym 7 proc. Obawiam się jednak, że stanie się to konieczne, gdy bezrobocie sięgnie 20 proc.
Druga ćwiartkę prawdy odejmuję poglądowi o wzroście gospodarczym jako panaceum na bezrobocie z tego powodu, że mamy asymetrię między możnością tłumienia rozwoju przez politykę gospodarczą, która jest spora, a możnością jego przyspieszania na trwałe, która jest ograniczona, czasami bardzo, jak w wypadku Polski. Wzrost naszej gospodarki zaczął słabnąć od 1998 r. Wtedy jako przyczynę wskazywano kryzys rosyjski, a większość analityków twierdziła, że osłabienie jest chwilowe. To był błąd, bo działał też coraz silniej drugi hamulec - rosnący nacisk konkurencyjny na gospodarkę polską w związku z otwieraniem rynku. Ponadto to, co my nazywaliśmy kryzysem rosyjskim, czyli przejściem od dobrego do złego, dla Rosji było przejściem od nonsensownej polityki ekonomicznej do bardziej sensownej. Ta pierwsza polityka sprzyjała eksportowi do Rosji, masakrując tamtą gospodarkę, a druga odwrotnie, poprawiła stan gospodarki Rosji, a pogorszyła sytuację eksportujących do Rosji i to na trwałe. Dla Rosji kryzys dawno minął, dla nas jakby nadal trwał i w tym sensie będzie trwał. By podtrzymać słabnącą gospodarkę, RPP obniżyła poważnie stopy procentowe. Ta decyzja trochę podtrzymała wzrost gospodarczy. Zarazem jednak przyłożyła się do wzrostu inflacji. Popyt wewnętrzny zniechęcił natomiast do eksportu i napędził import, masakrując rachunek obrotów bieżących z zagranicą.
Okazało się, że w warunkach, które się ujawniły wraz z kryzysem rosyjskim, choć nie tylko z jego powodu, gospodarka polska zaczyna tracić stabilizację już przy wyraźnie niższym tempie wzrostu niż to, które wytrzymywała w bardziej sprzyjających warunkach przed kryzysem rosyjskim. I tu jest powód do zadania pytania głównego, dlaczego gospodarka Polski, by pozostać stabilną, wytrzymuje coraz niższe tempo wzrostu? Ktoś to pytanie już niedawno zadał w nieco innej formie - dlaczego stabilizacja gospodarki Polski przy czteroprocentowym tempie wzrostu wymaga o wiele wyższych stóp procentowych niż na przykład gospodarka węgierska? Odpowiem krótko: dlatego, że poprawa konkurencyjności gospodarki polskiej pozostaje od pewnego czasu w tyle za zaostrzającymi się warunkami konkurencji, w jakich ona działa i będzie działać. Można powiedzieć, że w stosunku do wymagań otoczenia zaczęliśmy się cofać, że gospodarka relatywnie słabnie. Jej odpowiedzią są przyspieszone procesy adaptacyjne, głównie redukcje zatrudnienia. By były mniejsze i by powstawało więcej miejsc pracy, trzeba przede wszystkim usunąć pseudosocjalne bodźce współtworzące bezrobocie. Wtedy i wzrost będzie większy.
Więcej możesz przeczytać w 14/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.