Gratuluję artykułu "Kłamstwo edukacyjne" (nr 14). Ze względu na skrótowość i licentia poetica autorów niektóre wątki uproszczono, ale praktycznie wszystkie tezy, łącznie z podsumowującą, są niezwykle trafne. Mógłbym sporo dodać na podstawie mojego trzyletniego doświadczenia dziekana, pięcioletniego - rektora i trzyletniego - ministra edukacji narodowej. Sprawę uważam za fundamentalną dla przyszłości naszego kraju, próbowałem coś zrobić i jednak poległem (to też było niezwykle symptomatyczne).
Kłamstwo edukacyjne
Gratuluję artykułu "Kłamstwo edukacyjne" (nr 14). Ze względu na skrótowość i licentia poetica autorów niektóre wątki uproszczono, ale praktycznie wszystkie tezy, łącznie z podsumowującą, są niezwykle trafne. Mógłbym sporo dodać na podstawie mojego trzyletniego doświadczenia dziekana, pięcioletniego - rektora i trzyletniego - ministra edukacji narodowej. Sprawę uważam za fundamentalną dla przyszłości naszego kraju, próbowałem coś zrobić i jednak poległem (to też było niezwykle symptomatyczne).
MIROSŁAW HANDKE
były minister edukacji narodowej
Sąd nad sądem
Jerzy S. Mac dokonał prawdziwego "sądu nad sądem". Nie polemizując z główną tezą artykułu "Sąd nad sądem" (nr 10), warto jednak wskazać, które informacje są nieprawdziwe i które z proponowanych rozwiązań przybliżyłyby nas do stalinowskiego modelu państwa.
Krajowa Rada Sądownictwa, jak stanowi art. 187 konstytucji RP, składa się nie tylko z sędziów, jak twierdzi autor artykułu. W jej skład wchodzą poza sędziami: pierwszy prezes Sądu Najwyższego, minister sprawiedliwości, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, osoba powołana przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów i dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów. Rada nie jest zatem organem samorządu sędziowskiego, lecz ciałem konstytucyjnym.
Zgromadzenia ogólne nie wybierają prezesów sądów. Powołuje ich i odwołuje minister sprawiedliwości za zgodą zgromadzenia ogólnego sędziów. Szef resortu ma zatem inicjatywę we wskazaniu kandydata na prezesa sądu i jego odwołaniu.
Nie bardzo wiadomo, jakie ciała samorządowe chce likwidować redaktor Mac i jakie uprawnienia samorządu chce ograniczać. Jedynym naprawdę istotnym uprawnieniem samorządu sędziowskiego jest obecnie prawo wystąpienia z wnioskiem do Krajowej Rady Sądownictwa o nominację sędziego oraz prawo sprzeciwu wobec decyzji powołującej i odwołującej prezesa sądu. Jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu wyroku z 9.11.1993 r.: "Nie da się jednoznacznie oddzielić funkcji orzeczniczej i administracyjnej prezesów sądów. Dlatego też celem zagwarantowania niezależności sądów konieczne jest zabezpieczenie w ustawie odpowiedniego udziału samorządu sędziowskiego przy powoływaniu prezesów sądów. Niewątpliwie minister sprawiedliwości jako administrator wszystkich sądów musi mieć w tym procesie także istotny udział. Jego głos nie może być jednak dominujący. Naruszałoby to bowiem zasadę niezależności sądu wyprowadzaną z ustanowionej w art. 1 ustawy konstytucyjnej zasady podziału władz".
Należy ponadto uspokoić zatroskanego redaktora: polscy sędziowie składają deklaracje majątkowe, bo zobowiązuje ich do tego przepis art. 68 prawa o ustroju sądów powszechnych. Najbardziej jednak denerwuje Jerzego S. Maca zasada nieusuwalności sędziów, zawarta w art. 180 konstytucji RP, oraz wynikające z tego samego artykułu ograniczenia dotyczące złożenia sędziego z urzędu, zawieszenia w urzędowaniu i przeniesienia do innej siedziby lub na inne stanowisko. Proponowanych w tej materii zmian nie powstydziłby się żaden dyktator. Ich autorstwo przypisuje jednak autor artykułu osobom rozsądnym i światłym, które nieustannie deklarują poszanowanie zasad obowiązujących w państwie prawa - ministrowi sprawiedliwości i przewodniczącemu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Lech Kaczyński nigdy jednak nie deklarował publicznie możliwości likwidacji sądów zagrożonych korupcją i przenoszenia zespołów sędziowskich na inny teren. Niemożliwe jest też, aby poseł Stanisław Iwanicki proponował utworzenie w sądownictwie wydziałów spraw wewnętrznych podległych ministrowi i kontrolowanych przez komisję sejmową.
Jest parę ważnych pytań dotyczących funkcjonowania trzeciej władzy. Ale odpowiedzi na te pytania nie pasowałyby do tezy, że wszystkiemu winien jest sędziowski samorząd. Przekonanie to trzeba wmówić opinii publicznej, co pozwoli z kolei na zdjęcie z polityków odpowiedzialności za katastrofalny stan sądownictwa i wieloletnie zaniedbania. A o to przecież chodzi. Bo z pewnością nie o to, aby znaleźć prawdziwe przyczyny i sposoby ich usunięcia.
IRENA KAMIŃSKA
rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa
Dwa kraje
Sukcesu Holandii w walce z bezrobociem ("Dwa kraje", nr 13) nie udałoby się powtórzyć u nas ze względu na odmienną kulturę polityczną. Holenderski model ekonomii konsensusu jest podstawą harmonijnej współpracy partnerów społecznych. Gdyby nie chęć negocjacji i zgoda, przede wszystkim ze strony związków zawodowych, m.in. na redukcję płac i zamrożenie płacy minimalnej, Holandia być może nadal borykałaby się z bezrobociem. Decyzje holenderskiego rządu oparte są w dużej mierze na analizach apolitycznych ciał doradczych. Sądzę, że w Polsce taka współpraca partnerów społecznych nie jest możliwa, o czym świadczy choćby niepowodzenie Komisji Trójstronnej.
ALEKSANDRA RYCHTA
Łódź
Wojna systemów
Nasze władze usiłują udowodnić, że państwo może funkcjonować bez niezależnej przedsiębiorczości i starają się ją zdławić w każdy możliwy sposób. W dzisiejszych czasach firma, nawet najmniejsza, nie może funkcjonować bez komputera. Gdy urządzenie kupuje się "na firmę", musi być m.in. wystawiona faktura i karta gwarancyjna. Niestety, aby sensownie pracować, potrzebny jest jeszcze przynajmniej jakiś pakiet biurowy. Ponieważ dla większości małych firm cena komercyjnego produktu jest nie do zaakceptowania, uciekają w piractwo. Nagle pojawia się produkt darmowy, w pełni przystosowany do polskich warunków, nie ustępujący możliwościami innym tego typu aplikacjom. Intencją autorów było, aby mógł go używać każdy bez płacenia. Tymczasem u nas trzeba zapłacić za niego podatek. Tak oto idei wykorzystania darmowego oprogramowania został ukręcony łeb. Widocznie jesteśmy już tak bogaci, że nas na to stać.
PAWEŁ OŚMIAŁOWSKI
Mafia paliwowa
W związku z artykułem "Mafia paliwowa" (nr 10) Jarosława Knapa proszę o zamieszczenie poniższego wyjaśnienia. Otóż minister Artur Balazs wszedł na pokład jachtu "Pomerania" tylko po to, by się spotkać z wicepremierem Longinem Komołowskim, z którym zaraz opuścili jacht. Minister Balazs nie był gościem Arkadiusza G. i nie pływał z nim na jachcie. Wyciąganie na tej podstawie jakichkolwiek wniosków o powiązaniach ministra Artura Balazsa z Arkadiuszem G. jest nieuzasadnione i wprowadza w błąd opinię publiczną.
JACEK SZYMANDERSKI doradca ministra rolnictwa i rozwoju wsi
Gratuluję artykułu "Kłamstwo edukacyjne" (nr 14). Ze względu na skrótowość i licentia poetica autorów niektóre wątki uproszczono, ale praktycznie wszystkie tezy, łącznie z podsumowującą, są niezwykle trafne. Mógłbym sporo dodać na podstawie mojego trzyletniego doświadczenia dziekana, pięcioletniego - rektora i trzyletniego - ministra edukacji narodowej. Sprawę uważam za fundamentalną dla przyszłości naszego kraju, próbowałem coś zrobić i jednak poległem (to też było niezwykle symptomatyczne).
MIROSŁAW HANDKE
były minister edukacji narodowej
Sąd nad sądem
Jerzy S. Mac dokonał prawdziwego "sądu nad sądem". Nie polemizując z główną tezą artykułu "Sąd nad sądem" (nr 10), warto jednak wskazać, które informacje są nieprawdziwe i które z proponowanych rozwiązań przybliżyłyby nas do stalinowskiego modelu państwa.
Krajowa Rada Sądownictwa, jak stanowi art. 187 konstytucji RP, składa się nie tylko z sędziów, jak twierdzi autor artykułu. W jej skład wchodzą poza sędziami: pierwszy prezes Sądu Najwyższego, minister sprawiedliwości, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, osoba powołana przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów i dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów. Rada nie jest zatem organem samorządu sędziowskiego, lecz ciałem konstytucyjnym.
Zgromadzenia ogólne nie wybierają prezesów sądów. Powołuje ich i odwołuje minister sprawiedliwości za zgodą zgromadzenia ogólnego sędziów. Szef resortu ma zatem inicjatywę we wskazaniu kandydata na prezesa sądu i jego odwołaniu.
Nie bardzo wiadomo, jakie ciała samorządowe chce likwidować redaktor Mac i jakie uprawnienia samorządu chce ograniczać. Jedynym naprawdę istotnym uprawnieniem samorządu sędziowskiego jest obecnie prawo wystąpienia z wnioskiem do Krajowej Rady Sądownictwa o nominację sędziego oraz prawo sprzeciwu wobec decyzji powołującej i odwołującej prezesa sądu. Jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu wyroku z 9.11.1993 r.: "Nie da się jednoznacznie oddzielić funkcji orzeczniczej i administracyjnej prezesów sądów. Dlatego też celem zagwarantowania niezależności sądów konieczne jest zabezpieczenie w ustawie odpowiedniego udziału samorządu sędziowskiego przy powoływaniu prezesów sądów. Niewątpliwie minister sprawiedliwości jako administrator wszystkich sądów musi mieć w tym procesie także istotny udział. Jego głos nie może być jednak dominujący. Naruszałoby to bowiem zasadę niezależności sądu wyprowadzaną z ustanowionej w art. 1 ustawy konstytucyjnej zasady podziału władz".
Należy ponadto uspokoić zatroskanego redaktora: polscy sędziowie składają deklaracje majątkowe, bo zobowiązuje ich do tego przepis art. 68 prawa o ustroju sądów powszechnych. Najbardziej jednak denerwuje Jerzego S. Maca zasada nieusuwalności sędziów, zawarta w art. 180 konstytucji RP, oraz wynikające z tego samego artykułu ograniczenia dotyczące złożenia sędziego z urzędu, zawieszenia w urzędowaniu i przeniesienia do innej siedziby lub na inne stanowisko. Proponowanych w tej materii zmian nie powstydziłby się żaden dyktator. Ich autorstwo przypisuje jednak autor artykułu osobom rozsądnym i światłym, które nieustannie deklarują poszanowanie zasad obowiązujących w państwie prawa - ministrowi sprawiedliwości i przewodniczącemu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Lech Kaczyński nigdy jednak nie deklarował publicznie możliwości likwidacji sądów zagrożonych korupcją i przenoszenia zespołów sędziowskich na inny teren. Niemożliwe jest też, aby poseł Stanisław Iwanicki proponował utworzenie w sądownictwie wydziałów spraw wewnętrznych podległych ministrowi i kontrolowanych przez komisję sejmową.
Jest parę ważnych pytań dotyczących funkcjonowania trzeciej władzy. Ale odpowiedzi na te pytania nie pasowałyby do tezy, że wszystkiemu winien jest sędziowski samorząd. Przekonanie to trzeba wmówić opinii publicznej, co pozwoli z kolei na zdjęcie z polityków odpowiedzialności za katastrofalny stan sądownictwa i wieloletnie zaniedbania. A o to przecież chodzi. Bo z pewnością nie o to, aby znaleźć prawdziwe przyczyny i sposoby ich usunięcia.
IRENA KAMIŃSKA
rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa
Dwa kraje
Sukcesu Holandii w walce z bezrobociem ("Dwa kraje", nr 13) nie udałoby się powtórzyć u nas ze względu na odmienną kulturę polityczną. Holenderski model ekonomii konsensusu jest podstawą harmonijnej współpracy partnerów społecznych. Gdyby nie chęć negocjacji i zgoda, przede wszystkim ze strony związków zawodowych, m.in. na redukcję płac i zamrożenie płacy minimalnej, Holandia być może nadal borykałaby się z bezrobociem. Decyzje holenderskiego rządu oparte są w dużej mierze na analizach apolitycznych ciał doradczych. Sądzę, że w Polsce taka współpraca partnerów społecznych nie jest możliwa, o czym świadczy choćby niepowodzenie Komisji Trójstronnej.
ALEKSANDRA RYCHTA
Łódź
Wojna systemów
Nasze władze usiłują udowodnić, że państwo może funkcjonować bez niezależnej przedsiębiorczości i starają się ją zdławić w każdy możliwy sposób. W dzisiejszych czasach firma, nawet najmniejsza, nie może funkcjonować bez komputera. Gdy urządzenie kupuje się "na firmę", musi być m.in. wystawiona faktura i karta gwarancyjna. Niestety, aby sensownie pracować, potrzebny jest jeszcze przynajmniej jakiś pakiet biurowy. Ponieważ dla większości małych firm cena komercyjnego produktu jest nie do zaakceptowania, uciekają w piractwo. Nagle pojawia się produkt darmowy, w pełni przystosowany do polskich warunków, nie ustępujący możliwościami innym tego typu aplikacjom. Intencją autorów było, aby mógł go używać każdy bez płacenia. Tymczasem u nas trzeba zapłacić za niego podatek. Tak oto idei wykorzystania darmowego oprogramowania został ukręcony łeb. Widocznie jesteśmy już tak bogaci, że nas na to stać.
PAWEŁ OŚMIAŁOWSKI
Mafia paliwowa
W związku z artykułem "Mafia paliwowa" (nr 10) Jarosława Knapa proszę o zamieszczenie poniższego wyjaśnienia. Otóż minister Artur Balazs wszedł na pokład jachtu "Pomerania" tylko po to, by się spotkać z wicepremierem Longinem Komołowskim, z którym zaraz opuścili jacht. Minister Balazs nie był gościem Arkadiusza G. i nie pływał z nim na jachcie. Wyciąganie na tej podstawie jakichkolwiek wniosków o powiązaniach ministra Artura Balazsa z Arkadiuszem G. jest nieuzasadnione i wprowadza w błąd opinię publiczną.
JACEK SZYMANDERSKI doradca ministra rolnictwa i rozwoju wsi
Więcej możesz przeczytać w 15/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.