Ministerstwo Edukacji Narodowej eksperymentuje na maturzystach niczym na laboratoryjnych myszach. Kolejna armia maturzystów szykuje się do bitwy o świadectwa dojrzałości. Emocje sięgają zenitu, bo mało jest w naszym życiu chwil wywołujących tak wiele napięcia, jak ten egzamin. Dopiero po jego zdaniu widać, że diabeł wcale nie jest taki straszny, jak go malują, ale o tym każdy musi się przekonać sam i cudze doświadczenia niewiele są warte.
Tegoroczni maturzyści mają dużo szczęścia. Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało, że będą ostatnim rocznikiem zdającym maturę według starych reguł. Funkcjonowały one od wielu lat, a więc uczniowie mogli je dobrze poznać. Co jeszcze ważniejsze, przez cztery lata szkoły średniej przerabiali program ułożony i wdrażany z myślą o spełnieniu konkretnych wymagań. Jeśli więc tylko przykładali się do lekcji, na maturze nic nie powinno ich zaskoczyć.
W gorszej sytuacji znajdą się ich o rok młodsi koledzy. Przyjdzie im stawić czoło zmienionemu systemowi egzaminacyjnemu, zwanemu nową maturą. Rezygnuje ona z tradycyjnych sprawdzianów wiedzy i zastępuje je, gdzie tylko można, testami. Odpowiada to ogólnym tendencjom modernizacyjnym i nie byłoby w tym żadnego nieszczęścia, gdyby uczniowie zostali do tej sytuacji należycie przygotowani. Ale tak, niestety, nie jest. Reforma szkolna dotarła dopiero do gimnazjum. Licealiści są nauczani zgodnie ze starymi programami i metodami. Natomiast ich wiedzę chce się sprawdzać według nowych reguł. To jakby przez cztery lata uczyć kogoś latania na szybowcu, ale na końcowym egzaminie sprawdzać jego umiejętności na helikopterze.
Resort edukacji traktuje przyszłorocznych maturzystów w nieuczciwy sposób. Bez odpowiedniej nauki pływania rzuca ich na głęboką wodę, nie przejmując się znaczną liczbą utonięć. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z brzegu szkoły, by się przekonać, jak niewiele pozostało z ministerialnych obietnic mówiących o wdrożeniu specjalnych programów, mających przygo-tować uczniów do nowej matury. MEN okazało się tu równie sprawne i skuteczne jak w obliczaniu podwyżek dla nauczycieli, będących rekordem finansowej kompromitacji III RP.
Jeśli nie chce się eksperymentować na maturzystach niczym na laboratoryjnych myszach, nie ma innego wyjścia jak przełożenie terminu wdrożenia nowej matury na rok 2005, kiedy to po raz pierwszy zamknie się cykl nauczania w zreformowanym gimnazjum i liceum.
Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.