Na złość mamie!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zagrożeni zwolnieniem pracownicy Danone’a zainicjowali akcję, która nie uratuje ich miejsc pracy, natomiast może je odebrać innym. Przepiękna postawa, jakże daleka od cynizmu kapitalistów. Sezon zapowiada się ciekawie. Dopiero kwiecień, a mamy już trudnego do pobicia kandydata na najgłupszy pomysł roku. Pokaźne szanse na zwycięstwo w tej konkurencji mają autorzy nasilających się we Francji wezwań do bojkotu produktów grupy Danone.
Są one reakcją na ogłoszenie przez nią zamiaru zamknięcia sześciu fabryk produkujących ciasteczka (na 36 posiadanych przez Danone, zajmujących się tą branżą) - w tym dwóch we Francji. Ma to pociągnąć za sobą zwolnienie z pracy w sektorze ciasteczkowym firmy 1816 osób, w tym 806 we Francji (na 4030 obecnie zatrudnionych - a więc dokładnie 20 proc.). Grupa Danone wypracowała w 2000 r. 4,7 mld franków zysku, z czego 900 mln franków jest zasługą sektora ciasteczkowego. To właśnie stało się przyczyną oburzenia społecznego: jedną ręką przedsiębiorstwo zbiera duże pieniądze, a drugą wyrzuca na bruk część ludzi, którzy na nie pracowali.
Ludzie zatrudnieni w dwóch zagrożonych francuskich fabrykach ciasteczek marki "LU" bardzo się zdenerwowali i trudno się im dziwić. Zdenerwowanie nie zawsze jest jednak stanem, w którym najlepiej zmieniać świat. Wystąpili oni z apelem, żeby bojkotować produkty Danone’a. Nie tylko ciasteczka - wszystko jak leci. Oznaczałoby to, że trzeba przestać kupować artykuły tak rozmaite, jak wody mineralne "Evian" i "Badoit", jogurty i serki "Danone", "Gervais" i "Fjord", mleczka "Actimel", zupki i desery dla dzieci "Bledina" i "Danette" oraz jeszcze szesnaście innych rodzajów produktów.
Najpierw przedstawiciele załogi "LU" pojawili się w kilku supermarketach i przy kasach jednej z autostrad, gdzie rozdawali ulotki wzywające do bojkotu produktów swoich niegodziwych pracodawców. Ich akcja została szybko podchwycona przez organizacje lewackie oraz partię komunistyczną, która wchodzi w skład koalicji rządowej (ugrupowanie to dostało bezprzykładne lanie w niedawnych wyborach do rad miejskich i obecnie poszukuje pomysłu na życie). Tak nagłośniona - również przez media - akcja spotkała się ze zrozumieniem, bo jak tu nie współczuć zwalnianym z pracy ludziom i nie skorzystać z okazji, by się zemścić na ich krzywdzicielach. Tym bardziej że w towarzyszących akcji informacjach, komentarzach i komunikatach można było przeczytać, iż decyzje Danone’a są motywowane "czystą logiką finansową" i chodzi w nich wyłącznie o wypchanie kieszeni akcjonariuszom firmy. Najwidoczniej po tylu latach kapitalizmu we Francji jeszcze nie wszyscy wiedzą, że akcji zazwyczaj nie kupuje się z nadzieją na poniesienie strat, a firm nie zakłada się zwykle z myślą o przekwalifikowaniu się na działania dobroczynne. W dodatku twierdzenie o "czystej logice finansowej" jest akurat czystym kłamstwem. Jedna z dwóch zamykanych we Francji fabryk ma zniknąć dlatego, że jest wciśnięta w strefę mieszkaniową i nie ma żadnych możliwości rozbudowy. Tylko w wypadku drugiej bierze się pod uwagę argument najgorszej "struktury kosztów" spośród wszystkich europejskich zakładów Danone’a kandydujących do rozbudowy. Co więcej, firma przewiduje daleko posuniętą pomoc dla zwalnianego personelu, by w ciągu dwóch, trzech lat trwania restrukturyzacji produkcji ciasteczek mógł on albo znaleźć pracę w tej samej branży (w tym również w innych zakładach Danone’a - przedsiębiorstwo likwiduje 806 miejsc pracy, ale tworzy 236 nowych), albo się przekwalifikować i - również z pomocą firmy - znaleźć zatrudnienie gdzie indziej.
W takim oto kontekście 85 proc. uczestników sondażu opinii publicznej stwierdza autorytatywnie, że decyzje o zwolnieniach w firmie Danone są nieuzasadnione. Miło się dowiedzieć, jak wielu ludzi uważa, że zna się na prowadzeniu międzynarodowych przedsiębiorstw, potrafi bez wahania ocenić ich strategie i rozstrzygnąć, czy posunięcia konkurencji zagrażają przyszłości firmy, czy nie - a jeśli zagrażają, to jak ratować ową przyszłość. Aż dziw, że ze znalezieniem dobrych dyrektorów takich przedsiębiorstw jest zawsze tyle kłopotów. Sądząc po wynikach sondażu, wystarczyłoby zadzwonić do kogokolwiek i już się ma dyrektora. Respondentów częściowo usprawiedliwia to, że o uzasadnieniu decyzji Danone’a nie można się dowiedzieć z mediów prawie niczego, a o wezwaniach do bojkotu - mnóstwo. Nic więc dziwnego, że ideę bojkotu popiera 70 proc. spośród nich, chociaż wystarczy chwila zastanowienia, by dojść do wniosku, że jest to najgłupsza rzecz, jaką można zrobić, jeśli chce się wykazać troskę o zachowanie miejsc pracy w grupie Danone. Znaczące zmniejszenie popytu na jego produkty może prowadzić jedynie do zmniejszenia podaży, a więc produkcji, a więc liczby zatrudnionych. Zagrożeni zwolnieniem pracownicy zainicjowali akcję, która na pewno nie uratuje ich miejsc pracy, natomiast może je odebrać innym. Przepiękna postawa, jakże daleka od cynizmu pozbawionych serca i wyobraźni społecznej kapitalistów. Od razu uprzedzałem, że w sektorze głupoty sezon zapowiada się bajecznie.

Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.