ZRządom autorytarnym nie udało się rozwiązać żadnego problemu, z którym nie radziła sobie demokracja. bliża się 75. rocznica zamachu majowego. Dla wielu ludzi, zwłaszcza młodych, jest to wydarzenie równie zamierzchłe jak bitwa pod Cedynią. Są przekonani, że w dylematach i sporach pradziadów nie może być niczego, co mogłoby ich zainteresować.
Trudno o większe nieporozumienie. Mimo że od zamachu majowego dzieli nas trzy czwarte stulecia, jest on ciągle wydarzeniem gorącym, o bardzo aktualnym przesłaniu. Dzieje się tak za sprawą ogromnego podobieństwa łączącego Drugą i Trzecią Rzeczpospolitą. Podobnie jak nasi pradziadowie wygraliśmy szczęśliwy los na dziejowej loterii i odbudowaliśmy własne, suwerenne państwo. Podobnie jak oni zaufaliśmy demokracji i parlamentaryzmowi, przekonani, że wraz ze zrzuceniem obcej zależności Polska zamieni się w kraj mlekiem i miodem płynący. Tak się jednak nie stało. Wolność nie zlikwidowała zła i niesprawiedliwości. One pozostały, dokuczając jeszcze bardziej niż przed wielkim przełomem, bo nie można już ich zapisać na konto obcej władzy.
Zamach majowy wziął się z przekonania, że demokracja się nie sprawdziła i trzeba ją zastąpić rządami autorytarnymi. Tego złudzenia dzisiaj już chyba nikt nie podziela, bo całe doświadczenie XX wieku - zarówno w Polsce, jak i w innych rejonach świata - pokazuje, że rządom autorytarnym nie udało się rozwiązać żadnego problemu, z którym nie radziła sobie demokracja.
Na inicjatorów zamachu majowego, w tym na Józefa Piłsudskiego, można też popatrzeć z innej perspektywy. Sięgnięcie po autorytaryzm wiązało się z próbą zrzucenia z siebie odpowiedzialności za niedomagania niepopularnego w społeczeństwie systemu władzy. To przecież Piłsudski był w roku 1918 głównym jego architektem. Zwracając się przeciwko rządom Sejmu, maskował własne wcześniejsze działanie. Ten prosty chwyt znajduje dzisiaj wielu naśladowców. Parlamentaryzmu się wprawdzie nie atakuje, ale jak diabeł święconej wody politycy boją się identyfikacji z bardzo niepopularnym obecnie rządem Akcji Wyborczej Solidarność. Jak przed 75 laty znowu zawołaniem dnia jest PO, czyli Potrzeba Odnowy, najlepiej chyba widoczna w spektakularnych działaniach Platformy Obywatelskiej. Sądząc po sondażach, stary towar w nowym opakowaniu sprzedaje się dosyć dobrze. Ale wybory dopiero za pięć miesięcy i wiele się jeszcze może zdarzyć.
Więcej możesz przeczytać w 17/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.