W ostatnich latach aż dwukrotnie zwiększyła się liczba osób dotkniętych najgroźniejszą chorobą alergiczną, astmę atopową
Coraz częściej występują też atopowe zapalenie skóry, wyprysk kontaktowy i nieżyt nosa. Aż co trzeci obywatel świata przynajmniej raz w życiu miał pokrzywkę - mówi prof. Wojciech Silny, kierownik Ośrodka Diagnostyki Chorób Alergicznych Akademii Medycznej w Poznaniu. Jak wynika z badań opublikowanych w "Europejskiej białej księdze alergii", na dolegliwości związane z różnymi postaciami uczulenia skarży się już 35 proc. mieszkańców naszego kontynentu.
Wzrost zachorowań lekarze tłumaczą zmianami cywilizacyjnymi. - Nowoczesny styl życia, nieustanny stres, złe nawyki żywieniowe, przemęczenie, a także szkodliwe oddziaływanie środowiska nie pozostają bez wpływu na zdolność organizmu do obrony przed szkodliwymi czynnikami - opowiada prof. Silny. Człowiek zbyt gwałtownie zmieniał środowisko, dlatego nasz układ odpornościowy nie mógł sobie z tym poradzić.
Najbardziej zagrożone uczuleniami są dzieci, których system immunologiczny jest jeszcze niedojrzały. Większe ryzyko wystąpienia nadwrażliwości wiąże się także z dziedzicznym podłożem choroby. Jeżeli jedno z rodziców jest alergikiem, prawdopodobieństwo, że będzie nim dziecko, wynosi 30-50 proc. Jeżeli choruje dwoje rodziców, ryzyko wzrasta nawet do 80 proc. Wśród najmłodszych dzieci najczęściej uczuleni są chłopcy, u nastolatków proporcje się wyrównują, a w grupie osób starszych alergikami przeważnie są kobiety.
Zdaniem lekarzy, liczba osób nadwrażliwych podwaja się co dziesięć lat. Na przykład w połowie stulecia chorowało ok. 3 proc. mieszkańców Szwajcarii, obecnie odsetek ten wynosi 19 proc. Podobnie jest w innych krajach. Jak wynika z danych zawartych w "Europejskiej białej księdze alergii", tylko na sezonowy nieżyt nosa cierpi 10-20 proc. populacji naszego kontynentu.
Lekarze ostrzegają, że najbardziej podatni na uczulenia są mieszkańcy dużych miast i obszarów silnie uprzemysłowionych. Zanieczyszczenie środowiska, spaliny czy drobiny gumy odrywające się od opon samochodowych niszczą osłonki unoszących się w powietrzu pyłków i powodują uwolnienie alergenów roślinnych. Szczególnie niebezpieczne są spaliny z diesli zwiększające wrażliwość na naturalne substancje uczulające organizm. Dym papierosowy natomiast niszczy układ rzęskowy dróg oddechowych, będący pierwszą linią obrony organizmu. W USA i Japonii zauważono na przykład wzrost zachorowań na astmę oskrzelową u ludzi mieszkających w pobliżu autostrad. Osoby żyjące w naturalnym środowisku alergogennym automatycznie się uodparniają.
Reakcje alergiczne mogą być wywołane przez różne czynniki, zarówno występujące sezonowo (na przykład pyłki roślin), jak i całoroczne (roztocza kurzu domowego, sierść lub chemikalia). Organizm, broniąc się przed daną substancją uczulającą, wytwarza przeciwciała, tzw. immunoglobuliny E (IgE), prowadzące do powstawania związków wywołujących typowe reakcje alergiczne narządów i tkanek, które mają stały bezpośredni kontakt z otoczeniem (skóry, błon śluzowych, układów pokarmowego i oddechowego). Dlatego objawy choroby najczęściej przyjmują postać świądu, rumienia i obrzęku skóry, kataru, kichania, kaszlu oraz uczucia duszności. - U osób z dziedziczną predyspozycją do nadwrażliwości występuje genetycznie uwarunkowana skłonność do nadmiernej i nie kontrolowanej produkcji immunoglobuliny E, dlatego może u nich występować tzw. marsz alergiczny. Najpierw mamy do czynienia z fazą utajonego narastania, następnie - fazą manifestacji narządowej, po której dochodzi do ostatecznej fazy utajniania - tłumaczy prof. Silny. Z tego powodu tak trudne jest postawienie właściwej diagnozy, zwłaszcza we wczesnym okresie życia dziecka. W zależności bowiem od wieku choroba ma różne objawy. U dzieci do szóstego miesiąca życia obserwuje się dolegliwości żołądkowo-jelitowe, a niekiedy zmiany skórne. W drugim półroczu życia pojawia się wyprysk niemowlęcy, natomiast między drugim a trzecim rokiem życia można się spodziewać astmy wczesnodziecięcej. U cztero-, siedmiolatków występuje alergiczne zapalenie błony śluzowej nosa, a u pacjentów ośmio-, czternastoletnich - objawy nieżytu nosa i astmy.
Coraz więcej dzieci cierpi na jedną z najcięższych chorób alergicznych - astmę atopową (szacuje się, że w Europie 10-15 proc.). Według danych statystycznych, u 60 proc. małych pacjentów jej objawy pojawiają się już w pierwszych trzech latach życia, u 80 proc. z nich zaś - w pierwszym roku. Obserwacje kliniczne wskazują jednak, że w Polsce astma nie jest rozpoznawana tak często. Jest mylona z innymi schorzeniami układu oddechowego. Lekarze pierwszego kontaktu ze środowisk wiejskich diagnozują ją tylko u 1,4 proc. badanych dzieci. Specjaliści uważają zaś, że cierpi na nią prawie 7 proc. dzieci.
Główną przyczyną błędnego rozpoznania jest brak duszności. Zdaniem specjalistów, ten najbardziej charakterystyczny objaw astmy u dzieci występuje sporadycznie. Zazwyczaj choroba manifestuje się jedynie świszczącym oddechem i napadowym kaszlem, dlatego zazwyczaj leczona jest jak zapalenie oskrzeli, czyli za pomocą antybiotyków. Według dr. Andrzeja Dąbrowskiego z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Pneumonologii Akademii Medycznej w Warszawie, prawidłową terapią objętych jest mniej niż połowa astmatyków. Podobnie dzieje się w innych krajach. W Wielkiej Brytanii tylko 26 proc. pacjentów zażywa leki rozkurczające oskrzela, we Francji zaś jeszcze mniej (15 proc.). Tymczasem astma nie leczona lub źle leczona prowadzi do zmian strukturalnych i w konsekwencji - nieodwracalnego zwężenia oskrzeli. Osobami nadwrażliwymi powinni się zatem zajmować tylko specjaliści.
Wprawdzie alergii nie można wyleczyć, ale można złagodzić jej objawy. W wypadku astmy oskrzelowej stosuje się dwa rodzaje leków: rozkurczające i przeciwzapalne. Rozkurczające o krótkim działaniu umożliwiają przerwanie napadów duszności, natomiast rozkurczające o długim działaniu i przeciwzapalne zapobiegają im.
Osoby uczulone na pyłek roślin powinny się także nauczyć ograniczać kontakt z nim. Wiadomo, że okres pylenia rozpoczyna się pod koniec lutego. Wtedy we wszystkich większych miastach zaczyna działać monitoring pyłkowy. Urządzenia, zwane pułapkami Burkarda, zasysają piętnaście metrów sześciennych powietrza na dobę, a osiadające na specjalnej taśmie pyłki roślin i roztocza umożliwiają ocenę ich stężenia w powietrzu w danym dniu. Dzięki pojawiającym się codziennie w mass mediach komunikatom chorzy mogą zdecydować, czy pozostać w domu, czy wystarczy, że przyjmą leki.
Osoby nadwrażliwe na pyłki traw bądź ukąszenia owadów mogą się dodatkowo zabezpieczać dzięki szczepionkom odczulającym. Skuteczność tego typu terapii wynosi nawet 90 proc. Aby leczenie dało pożądane efekty, powinno trwać cztery, pięć lat. Musi być także prawidłowo ustalony najbardziej szkodliwy dla pacjenta alergen. Właściwa diagnoza polega na sprawdzeniu zgodności rozpoznania postawionego na podstawie wywiadu, badania przedmiotowego oraz testów skórnych i serologicznych. Lekarze mają jednak nadzieję, że już wkrótce tak szczegółowe analizy nie będą potrzebne. W Anglii opracowano bowiem superszczepionkę, która ma odczulać na wszystkie czynniki jednocześnie. Na razie jest ona w fazie badań klinicznych, a na ich wyniki trzeba poczekać jeszcze kilka lat. Preparat testowany jest w kilkunastu ośrodkach na świecie, między innymi w Polsce.
Ze szczepionką duże nadzieje wiążą także pacjenci - da im ona szansę na wyleczenie. Wszystkie dostępne obecnie metody tylko łagodzą objawy choroby, która może ponownie się pojawić nawet po dwudziestu latach.
Wzrost zachorowań lekarze tłumaczą zmianami cywilizacyjnymi. - Nowoczesny styl życia, nieustanny stres, złe nawyki żywieniowe, przemęczenie, a także szkodliwe oddziaływanie środowiska nie pozostają bez wpływu na zdolność organizmu do obrony przed szkodliwymi czynnikami - opowiada prof. Silny. Człowiek zbyt gwałtownie zmieniał środowisko, dlatego nasz układ odpornościowy nie mógł sobie z tym poradzić.
Najbardziej zagrożone uczuleniami są dzieci, których system immunologiczny jest jeszcze niedojrzały. Większe ryzyko wystąpienia nadwrażliwości wiąże się także z dziedzicznym podłożem choroby. Jeżeli jedno z rodziców jest alergikiem, prawdopodobieństwo, że będzie nim dziecko, wynosi 30-50 proc. Jeżeli choruje dwoje rodziców, ryzyko wzrasta nawet do 80 proc. Wśród najmłodszych dzieci najczęściej uczuleni są chłopcy, u nastolatków proporcje się wyrównują, a w grupie osób starszych alergikami przeważnie są kobiety.
Zdaniem lekarzy, liczba osób nadwrażliwych podwaja się co dziesięć lat. Na przykład w połowie stulecia chorowało ok. 3 proc. mieszkańców Szwajcarii, obecnie odsetek ten wynosi 19 proc. Podobnie jest w innych krajach. Jak wynika z danych zawartych w "Europejskiej białej księdze alergii", tylko na sezonowy nieżyt nosa cierpi 10-20 proc. populacji naszego kontynentu.
Lekarze ostrzegają, że najbardziej podatni na uczulenia są mieszkańcy dużych miast i obszarów silnie uprzemysłowionych. Zanieczyszczenie środowiska, spaliny czy drobiny gumy odrywające się od opon samochodowych niszczą osłonki unoszących się w powietrzu pyłków i powodują uwolnienie alergenów roślinnych. Szczególnie niebezpieczne są spaliny z diesli zwiększające wrażliwość na naturalne substancje uczulające organizm. Dym papierosowy natomiast niszczy układ rzęskowy dróg oddechowych, będący pierwszą linią obrony organizmu. W USA i Japonii zauważono na przykład wzrost zachorowań na astmę oskrzelową u ludzi mieszkających w pobliżu autostrad. Osoby żyjące w naturalnym środowisku alergogennym automatycznie się uodparniają.
Reakcje alergiczne mogą być wywołane przez różne czynniki, zarówno występujące sezonowo (na przykład pyłki roślin), jak i całoroczne (roztocza kurzu domowego, sierść lub chemikalia). Organizm, broniąc się przed daną substancją uczulającą, wytwarza przeciwciała, tzw. immunoglobuliny E (IgE), prowadzące do powstawania związków wywołujących typowe reakcje alergiczne narządów i tkanek, które mają stały bezpośredni kontakt z otoczeniem (skóry, błon śluzowych, układów pokarmowego i oddechowego). Dlatego objawy choroby najczęściej przyjmują postać świądu, rumienia i obrzęku skóry, kataru, kichania, kaszlu oraz uczucia duszności. - U osób z dziedziczną predyspozycją do nadwrażliwości występuje genetycznie uwarunkowana skłonność do nadmiernej i nie kontrolowanej produkcji immunoglobuliny E, dlatego może u nich występować tzw. marsz alergiczny. Najpierw mamy do czynienia z fazą utajonego narastania, następnie - fazą manifestacji narządowej, po której dochodzi do ostatecznej fazy utajniania - tłumaczy prof. Silny. Z tego powodu tak trudne jest postawienie właściwej diagnozy, zwłaszcza we wczesnym okresie życia dziecka. W zależności bowiem od wieku choroba ma różne objawy. U dzieci do szóstego miesiąca życia obserwuje się dolegliwości żołądkowo-jelitowe, a niekiedy zmiany skórne. W drugim półroczu życia pojawia się wyprysk niemowlęcy, natomiast między drugim a trzecim rokiem życia można się spodziewać astmy wczesnodziecięcej. U cztero-, siedmiolatków występuje alergiczne zapalenie błony śluzowej nosa, a u pacjentów ośmio-, czternastoletnich - objawy nieżytu nosa i astmy.
Coraz więcej dzieci cierpi na jedną z najcięższych chorób alergicznych - astmę atopową (szacuje się, że w Europie 10-15 proc.). Według danych statystycznych, u 60 proc. małych pacjentów jej objawy pojawiają się już w pierwszych trzech latach życia, u 80 proc. z nich zaś - w pierwszym roku. Obserwacje kliniczne wskazują jednak, że w Polsce astma nie jest rozpoznawana tak często. Jest mylona z innymi schorzeniami układu oddechowego. Lekarze pierwszego kontaktu ze środowisk wiejskich diagnozują ją tylko u 1,4 proc. badanych dzieci. Specjaliści uważają zaś, że cierpi na nią prawie 7 proc. dzieci.
Główną przyczyną błędnego rozpoznania jest brak duszności. Zdaniem specjalistów, ten najbardziej charakterystyczny objaw astmy u dzieci występuje sporadycznie. Zazwyczaj choroba manifestuje się jedynie świszczącym oddechem i napadowym kaszlem, dlatego zazwyczaj leczona jest jak zapalenie oskrzeli, czyli za pomocą antybiotyków. Według dr. Andrzeja Dąbrowskiego z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Pneumonologii Akademii Medycznej w Warszawie, prawidłową terapią objętych jest mniej niż połowa astmatyków. Podobnie dzieje się w innych krajach. W Wielkiej Brytanii tylko 26 proc. pacjentów zażywa leki rozkurczające oskrzela, we Francji zaś jeszcze mniej (15 proc.). Tymczasem astma nie leczona lub źle leczona prowadzi do zmian strukturalnych i w konsekwencji - nieodwracalnego zwężenia oskrzeli. Osobami nadwrażliwymi powinni się zatem zajmować tylko specjaliści.
Wprawdzie alergii nie można wyleczyć, ale można złagodzić jej objawy. W wypadku astmy oskrzelowej stosuje się dwa rodzaje leków: rozkurczające i przeciwzapalne. Rozkurczające o krótkim działaniu umożliwiają przerwanie napadów duszności, natomiast rozkurczające o długim działaniu i przeciwzapalne zapobiegają im.
Osoby uczulone na pyłek roślin powinny się także nauczyć ograniczać kontakt z nim. Wiadomo, że okres pylenia rozpoczyna się pod koniec lutego. Wtedy we wszystkich większych miastach zaczyna działać monitoring pyłkowy. Urządzenia, zwane pułapkami Burkarda, zasysają piętnaście metrów sześciennych powietrza na dobę, a osiadające na specjalnej taśmie pyłki roślin i roztocza umożliwiają ocenę ich stężenia w powietrzu w danym dniu. Dzięki pojawiającym się codziennie w mass mediach komunikatom chorzy mogą zdecydować, czy pozostać w domu, czy wystarczy, że przyjmą leki.
Osoby nadwrażliwe na pyłki traw bądź ukąszenia owadów mogą się dodatkowo zabezpieczać dzięki szczepionkom odczulającym. Skuteczność tego typu terapii wynosi nawet 90 proc. Aby leczenie dało pożądane efekty, powinno trwać cztery, pięć lat. Musi być także prawidłowo ustalony najbardziej szkodliwy dla pacjenta alergen. Właściwa diagnoza polega na sprawdzeniu zgodności rozpoznania postawionego na podstawie wywiadu, badania przedmiotowego oraz testów skórnych i serologicznych. Lekarze mają jednak nadzieję, że już wkrótce tak szczegółowe analizy nie będą potrzebne. W Anglii opracowano bowiem superszczepionkę, która ma odczulać na wszystkie czynniki jednocześnie. Na razie jest ona w fazie badań klinicznych, a na ich wyniki trzeba poczekać jeszcze kilka lat. Preparat testowany jest w kilkunastu ośrodkach na świecie, między innymi w Polsce.
Ze szczepionką duże nadzieje wiążą także pacjenci - da im ona szansę na wyleczenie. Wszystkie dostępne obecnie metody tylko łagodzą objawy choroby, która może ponownie się pojawić nawet po dwudziestu latach.
Więcej możesz przeczytać w 12/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.