Opolską cementownię Górażdże i warszawską firmę Spedpol specjalizującą się w logistyce łączy jedno - przemyślane inwestycje w nowoczesne technologie. Górażdże instalują urządzenia produkcyjne ostatniej generacji, a dla Spedpolu sieć informatyczna jest bez porównania ważniejszym narzędziem niż samochody ciężarowe. Obie firmy stały się liderami polskiej przedsiębiorczości.
Pomógł zagraniczny kapitał
Górażdże i Spedpol otwierają przygotowany dla "Business Week/Polska" przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową ranking firm, które w latach 1998-2000 odnotowały najszybszy wzrost zysku netto. Dwie kolejne pozycje zajmują potentaci na polskim rynku papieru - Frantschach Świecie i International Paper Kwidzyn. Wszystkie cztery przedsiębiorstwa mają silnych inwestorów zagranicznych. Spółka Górażdże od 1993 r. powiązana jest kapitałowo z jednym z trzech największych międzynarodowych koncernów cementowych, Heidelberger Zement. Spedpol należy do międzynarodowej grupy Schenker. International Paper to najbardziej udane amerykańskie przedsięwzięcie w naszym kraju, natomiast inwestorem strategicznym we Frantschach Świecie jest Framondi. Firma ze Świecia przeznaczyła w tym roku na dywidendy 450 mln zł (!) - najwięcej ze wszystkich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Na jedną akcję przypadło 8,8 zł dywidendy, czyli mniej więcej połowa jej ceny giełdowej.
Inwestycje przede wszystkim
Przodująca w rankingu "Business Week/Polska" firma Górażdże w latach 1998-2000 co roku zwiększała zysk netto średnio o 137,9 proc.! - Jest to możliwe tylko dzięki nowoczesnym technologiom - uważa Andrzej Balcerek, prezes Górażdże Cement SA, grupy kilkunastu powiązanych kapitałowo spółek, zatrudniających 2,7 tys. pracowników. Dobre wyniki przedsiębiorstwa w znacznym stopniu są następstwem fuzji
Zakładów Cementowo-Wapienniczych Górażdże SA i Cementowni Strzelce Opolskie SA. Formalne połączenie fabryk, które nastąpiło 1 lipca 2000 r., poprzedził siedmioletni proces integracji spółek po ich prywatyzacji z udziałem wspólnego inwestora strategicznego. Na modernizację obu cementowni firma wydała w zeszłym roku 53,5 mln zł.
Od spedycji do logistyki
Druga na liście "Business Week/Polska" firma Spedpol ma zaledwie jednoprocentowy udział w obrotach grupy Schenker. Oznacza to, że choć spółka kierowana przez Janusza Górskiego jest jednym z największych przedsiębiorstw logistycznych w kraju (najpoważniejszymi jej konkurentami są Servisco i Raben), na tle europejskich potentatów wygląda tak jak polskie banki na tle zachodnich.
W latach 1998-2000 zysk Spedpolu wzrastał co roku średnio o 125,1 proc. Możliwe to było przede wszystkim dzięki przekształceniu się przedsiębiorstwa z firmy spedycyjnej w operatora logistycznego. Różnicę między spedycją a logistyką Janusz Górski wyjaśnia krótko: logistyka to nie tylko przesyłanie towarów, ale i informacji. Najbardziej zaawansowane rozwiązania logistyczne obejmują cały proces produkcji - od zaopatrzenia w surowce po dostawę gotowych wyrobów. Może temu towarzyszyć pełna obsługa finansowa, aż do rozliczenia w kasie supermarketu. Największą zaletą rozwiniętej logistyki jest możliwość koordynacji produkcji i ograniczenia zapasów w magazynach. Im firma ma lepsze informacje, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że będzie niepotrzebnie zamrażać pieniądze. - Spedpol pomaga obniżać koszty. Możemy dowozić towary błyskawicznie. W pierwszym kwartale tego roku ponad 98 proc. przesyłek dostarczyliśmy w ciągu doby - informuje Górski.
Mający osiemnaście terminali Spedpol zatrudnia na etatach ponad 900 pracowników, w sumie zajęcie daje prawie trzem tysiącom osób. Do dystrybucji wykorzystuje 1,2 tys. samochodów ciężarowych. Firma w ostatnich latach wydała kilkanaście milionów złotych na rozwój sieci informatycznej. - Nasz klient może sprawdzić w Internecie, co się dzieje z jego przesyłką. Jeśli na przykład wysyła towar z Legnicy do Gdańska, w każdej chwili może poznać jego losy - zapewnia prezes firmy. W najbliższym czasie Spedpol zamierza się włączyć do systemu handlu elektronicznego B2B (business to business).
Banki przegrały z papierem
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową uwzględnia w klasyfikacji tylko firmy osiągające co roku większy zysk netto w stosunku do roku poprzedniego. Warunku tego nie spełnili zwycięzcy rankingu z lat 1997-1999. Ówczesny triumfator BRE Bank długo nie powtórzy rezultatu z 1999 r. (700,1 mln zł), gdyż właśnie wtedy bardzo korzystnie sprzedał akcje Polskiej Telefonii Cyfrowej i BIG Banku Gdańskiego. Ubiegłoroczny zysk netto BRE Banku (355,8 mln zł) jest jednak godny uwagi. Z polskich instytucji finansowych lepsze rezultaty odnotowały jedynie PKO BP SA i Pekao SA, które są przecież wielokrotnie większe od firmy Wojciecha Kostrzewy. W 2001 r. BRE Bank zamierza osiągnąć 404 mln zł zysku netto.
Bessa w telewizorach
Przed rokiem na liście najbardziej zyskownych firm tuż za BRE Bankiem znalazł się Philips CEIP z Kwidzyna - największy producent telewizorów w Europie. W najnowszym rankingu nie został sklasyfikowany, gdyż miał zysk netto kilka razy mniejszy niż w 1999 r. (spadek z 89 mln zł do 28 mln zł). Prezes zarządu Philips CEIP Andrzej Gołyga wyjaśnia, że popyt na telewizory osłabł (kwidzyńska fabryka eksportuje aż 90 proc. produkcji). - W zeszłym roku na Zachodzie był duży popyt jedynie na odbiorniki małe, czternastocalowe, które w gospodarstwach domowych są trzecim, a nawet czwartym telewizorem. Niestety, ich sprzedaż nie jest zbyt zyskowna - wyjaśnia Gołyga. Jego zdaniem, ten rok dla Philipsa powinien być pomyślniejszy, gdyż firma znów znalazła odbiorców większych telewizorów.
Rozbrojona bomba milenijna
Trzeci w rankingu przed rokiem Softbank (spółka giełdowa specjalizująca się w integracji systemów komputerowych i dostarczaniu sprzętu głównie instytucjom finansowym) nie przejmuje się wypadnięciem z tegorocznej listy. - Zeszły rok był dla nas całkiem dobry. Co prawda zysk netto mieliśmy mniejszy niż w 1999 r., osiągnęliśmy jednak dobrą, dziesięcioprocentową relację zysku netto do obrotu, taką jak w latach 1997-1998. Innymi słowy, to nie 2000 r. był dla Softbanku niepomyślny, tylko rok 1999 wyjątkowo udany - twierdzi Robert Frączek, wiceprezes do spraw finansowych. Frączek przypomina, że w 1999 r. klienci, chcąc zapobiec pojawieniu się problemu roku 2000, decydowali się na ogromne inwestycje i dzięki temu Softbank osiągnął bardzo dobre wyniki. Po krytycznym 1 stycznia, kiedy komputerowa bomba milenijna była już rozbrojona, liczba dużych projektów informatycznych gwałtownie zmalała.
Więcej możesz przeczytać w 18/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.