Udzielając wywiadów, 123-letnia Jeanne Calment popijała francuskie wino i od czasu do czasu zaciągała się papierosem. - Zawsze starałam się korzystać z życia i nie zawsze słuchałam zaleceń lekarzy - tłumaczyła. Calment była doskonałym dowodem na to, że jedynie ludzie mający na swoim koncie kilka "zdrowotnych" grzechów lub tacy, których los nie rozpieszczał, mają szansę bić rekordy długowieczności.
Nie wystarczy zatem jeść warzywa i owoce, regularnie ćwiczyć, nie pić alkoholu i nie palić, aby o kilka lat przedłużyć życie - trzeba także pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Wyniki najnowszych badań sugerują, że nasz organizm pracuje sprawniej, gdy narażony jest na działanie szkodliwych czynników o niewielkim natężeniu: nieznacznych dawek promieniowania jonizującego lub zanieczyszczeń bakteryjnych. Umiarkowany stres ma działać podobnie jak szczepionki i stymulować organizm do przeciwstawiania się agresorom. Może też nie dopuszczać do powstawania uszkodzeń będących oznakami starości.
Thomas Johnson, genetyk z University of Colorado w Boulder, uważa, że układ immunologiczny nie jest jedynym, który służy do ochrony przed drobnoustrojami i związkami chemicznymi. Pomagają w tym także niektóre geny. Im więcej mutacji tego rodzaju genów, tym lepiej organizm radzi sobie z szeroko pojmowanym stresem fizycznym i psychicznym. Już w 1988 r. Johnson odkrył gen, w którym zmiana prowadzi do wydłużenia życia. Nicienie ze zmutowaną formą age-1 żyją pięć tygodni, podczas gdy z normalną - trzy tygodnie. Od tego czasu naukowcy znaleźli prawie 70 genów długowieczności u nicieni i jeszcze więcej u myszy i muszek owocowych. W 2000 r. zaobserwowano, że mutacja genu Indy (od "I’m Not Dead Yet" - jeszcze nie umarłem) wydłuża życie muszki z 37 do 70 dni.
Białka na ratunek
Znany jest też inny mechanizm przedłużania życia uaktywniający się pod wpływem szkodliwych substancji. Związany jest on z grupą tzw. białek szoku termicznego, czyli HSP (heat shock proteins). Nazwę zawdzięczają one temu, że ich produkcja w komórce zwiększa się wskutek nagłego wzrostu temperatury. To one pomagają chronić i naprawiać uszkodzenia powstałe w innych proteinach. Ich stężenie w organizmie zwiększa się pod wpływem promieniowania jonizującego, pestycydów, podwyższonej temperatury i wolnych rodników, które uszkadzają komórki, powodując ich stopniową degenerację. Jak dowiodły badania prowadzone przez Glendę Walker z University of Manchester, nicienie ze zmutowanym genem age-1 produkowały osiem razy więcej jednego z białek szoku termicznego. Gdy uczona wszczepiła im dodatkowe kopie genu odpowiedzialnego za produkcję białka HSP-16, okazało się, że zwierzęta takie żyły o 20 proc. dłużej niż te z pojedynczą mutacją genu. Im więcej produkowały HSP-16, tym dłużej żyły. "Jeśli dodanie genu odpowiedzialnego za zwiększoną produkcję HSP-16 wydłuża zwierzętom życie, to być może ten sam efekt uda się uzyskać, poddając je działaniu różnych czynników stresujących" - zastanawia się Walker na łamach "New Scientist". Wszystko na to wskazuje. Udowodniono bowiem, że promieniowanie ultrafioletowe przedłuża życie niektórych pierwotniaków, a promieniowanie radioaktywne - myszy, muchy domowej i owocowej.
Zestresowane zwierzęta
Johnson i jego uczeń Jim Cypser poddawali zatem stresowi nicienie nie mające zmutowanych genów. Okazało się, że te, które przebywały godzinę w temperaturze podwyższonej do 35oC, żyły średnio 25 dni - czyli o cztery dni dłużej niż wiodące bezstresowe życie. Ten sam efekt osiągnięto, umieszczając nicienie w atmosferze o podwyższonej zawartości tlenu. Obecnie uczeni sprawdzają, co się stanie ze zwierzętami, jeśli będą poddawane działaniu szkodliwych związków chemicznych. "Przedłużenie życia powoduje jedna dziesiąta dawki śmiertelnej danego czynnika" - twierdzi na łamach "New Scientist" Johnson.
Teraz naukowcy próbują wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Szukają genów uruchamiających procesy obronne. Udało się ustalić, że stres u tych zwierząt pobudza białka szoku termicznego oraz uaktywnia enzymy antyutleniające i 80 różnych genów. Mutacje w obrębie jednego z nich, daf-2, powodują, że nicienie żyją dwa razy dłużej. Naukowcy odkryli też geny powodujące, że nicienie przechodzą w stan "uśpienia", gdy w okolicy brakuje pożywienia. Geny te również uodparniają je na stres.
Trucizna i stres
Czy niewielkie stężenie trucizn w środowisku może służyć także zdrowiu ludzi? Specjaliści wprawdzie dość ostrożnie podchodzą do tej koncepcji, wiele danych epidemiologicznych wskazuje jednak, że niewielkie dawki promieniowania jonizującego mogą wydłużyć także ludzkie życie i zmniejszyć śmiertelność m.in. z powodu nowotworów. Thomas Luckey z University of Missouri porównał stan zdrowia 37 tys. pracowników stoczni, którzy byli narażeni na promieniowanie jonizujące, z kondycją robotników nie napromieniowanych. Okazało się, że osoby z pierwszej grupy żyły o 17 proc. dłużej i miały o połowę mniej nowotworów.
W Polsce zwolennikiem tej koncepcji jest prof. Zbigniew Jaworowski z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Na łamach "Wiedzy i Życia" przytacza on m.in. badania prowadzone wśród Kanadyjek chorych na gruźlicę, napromieniowanych w czasie prześwietleń rentgenowskich. Najmniej zgonów na raka piersi stwierdzo-no u tych, które przyjęły dawkę równą 100-190 mGy (miligrejów). Wśród kobiet, które otrzymały zarówno mniejsze, jak i większe dawki promieniowania śmiertelność na ten nowotwór była większa.
Lenistwo nie popłaca
Organizm musi być cały czas ćwiczony do walki z agresorami - uważa Johnson. W przeciwnym razie może dojść do rozwoju chorób autoimmunizacyjnych. Barbara Fazekas z Centenary Institute of Cancer Medicine and Cell Biology w Sydney twierdzi, że komórki układu immunologicznego, które nie mają nic do zrobienia, mogą zaatakować własny organizm. Komórki T - główni zabójcy w organizmie - są uaktywniane przez inne komórki układu odpornościowego, zwane dendrytycznymi, a te z kolei są pobudzane do działania przez atakujące organizm drobnoustroje chorobotwórcze. Udowodniono, że mechanizm ten działa też w przeciwną stronę. U myszy komórki T hamują komórki dendrytyczne, przeciwdziałając uruchomieniu przez nie kolejnych komórek T. Dzięki temu nie dochodzi do "przegrzania" układu immunologicznego w pełnym chorobotwórczych drobnoustrojów środowisku. W warunkach długotrwałej nieskazitelnej czystości liczba komórek T spada, bo stają się mniej przydatne. Ich niedobór sprawia jednak, że komórki dendrytyczne nie są odpowiednio hamowane i stają się nadwrażliwe. Pobudzają komórki T do atakowania białek własnego organizmu, co może prowadzić do takich chorób, jak astma czy alergie.
Jest za wcześnie, by korzystając z tych doniesień, opracować receptę na długie i zdrowe życie. Wiadomo jednak, że promieniowanie pozwala osobom z nowotworami uwolnić się od choroby. Dobre efekty terapeutyczne daje też krioterapia. Naukowcy nie wątpią już, że niskokaloryczna dieta jest jednym z warunków długiego życia, a zwierzęta, które często cierpią głód, są odporniejsze na wysoką temperaturę, stres i trucizny.
Thomas Johnson, genetyk z University of Colorado w Boulder, uważa, że układ immunologiczny nie jest jedynym, który służy do ochrony przed drobnoustrojami i związkami chemicznymi. Pomagają w tym także niektóre geny. Im więcej mutacji tego rodzaju genów, tym lepiej organizm radzi sobie z szeroko pojmowanym stresem fizycznym i psychicznym. Już w 1988 r. Johnson odkrył gen, w którym zmiana prowadzi do wydłużenia życia. Nicienie ze zmutowaną formą age-1 żyją pięć tygodni, podczas gdy z normalną - trzy tygodnie. Od tego czasu naukowcy znaleźli prawie 70 genów długowieczności u nicieni i jeszcze więcej u myszy i muszek owocowych. W 2000 r. zaobserwowano, że mutacja genu Indy (od "I’m Not Dead Yet" - jeszcze nie umarłem) wydłuża życie muszki z 37 do 70 dni.
Białka na ratunek
Znany jest też inny mechanizm przedłużania życia uaktywniający się pod wpływem szkodliwych substancji. Związany jest on z grupą tzw. białek szoku termicznego, czyli HSP (heat shock proteins). Nazwę zawdzięczają one temu, że ich produkcja w komórce zwiększa się wskutek nagłego wzrostu temperatury. To one pomagają chronić i naprawiać uszkodzenia powstałe w innych proteinach. Ich stężenie w organizmie zwiększa się pod wpływem promieniowania jonizującego, pestycydów, podwyższonej temperatury i wolnych rodników, które uszkadzają komórki, powodując ich stopniową degenerację. Jak dowiodły badania prowadzone przez Glendę Walker z University of Manchester, nicienie ze zmutowanym genem age-1 produkowały osiem razy więcej jednego z białek szoku termicznego. Gdy uczona wszczepiła im dodatkowe kopie genu odpowiedzialnego za produkcję białka HSP-16, okazało się, że zwierzęta takie żyły o 20 proc. dłużej niż te z pojedynczą mutacją genu. Im więcej produkowały HSP-16, tym dłużej żyły. "Jeśli dodanie genu odpowiedzialnego za zwiększoną produkcję HSP-16 wydłuża zwierzętom życie, to być może ten sam efekt uda się uzyskać, poddając je działaniu różnych czynników stresujących" - zastanawia się Walker na łamach "New Scientist". Wszystko na to wskazuje. Udowodniono bowiem, że promieniowanie ultrafioletowe przedłuża życie niektórych pierwotniaków, a promieniowanie radioaktywne - myszy, muchy domowej i owocowej.
Zestresowane zwierzęta
Johnson i jego uczeń Jim Cypser poddawali zatem stresowi nicienie nie mające zmutowanych genów. Okazało się, że te, które przebywały godzinę w temperaturze podwyższonej do 35oC, żyły średnio 25 dni - czyli o cztery dni dłużej niż wiodące bezstresowe życie. Ten sam efekt osiągnięto, umieszczając nicienie w atmosferze o podwyższonej zawartości tlenu. Obecnie uczeni sprawdzają, co się stanie ze zwierzętami, jeśli będą poddawane działaniu szkodliwych związków chemicznych. "Przedłużenie życia powoduje jedna dziesiąta dawki śmiertelnej danego czynnika" - twierdzi na łamach "New Scientist" Johnson.
Teraz naukowcy próbują wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Szukają genów uruchamiających procesy obronne. Udało się ustalić, że stres u tych zwierząt pobudza białka szoku termicznego oraz uaktywnia enzymy antyutleniające i 80 różnych genów. Mutacje w obrębie jednego z nich, daf-2, powodują, że nicienie żyją dwa razy dłużej. Naukowcy odkryli też geny powodujące, że nicienie przechodzą w stan "uśpienia", gdy w okolicy brakuje pożywienia. Geny te również uodparniają je na stres.
Trucizna i stres
Czy niewielkie stężenie trucizn w środowisku może służyć także zdrowiu ludzi? Specjaliści wprawdzie dość ostrożnie podchodzą do tej koncepcji, wiele danych epidemiologicznych wskazuje jednak, że niewielkie dawki promieniowania jonizującego mogą wydłużyć także ludzkie życie i zmniejszyć śmiertelność m.in. z powodu nowotworów. Thomas Luckey z University of Missouri porównał stan zdrowia 37 tys. pracowników stoczni, którzy byli narażeni na promieniowanie jonizujące, z kondycją robotników nie napromieniowanych. Okazało się, że osoby z pierwszej grupy żyły o 17 proc. dłużej i miały o połowę mniej nowotworów.
W Polsce zwolennikiem tej koncepcji jest prof. Zbigniew Jaworowski z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Na łamach "Wiedzy i Życia" przytacza on m.in. badania prowadzone wśród Kanadyjek chorych na gruźlicę, napromieniowanych w czasie prześwietleń rentgenowskich. Najmniej zgonów na raka piersi stwierdzo-no u tych, które przyjęły dawkę równą 100-190 mGy (miligrejów). Wśród kobiet, które otrzymały zarówno mniejsze, jak i większe dawki promieniowania śmiertelność na ten nowotwór była większa.
Lenistwo nie popłaca
Organizm musi być cały czas ćwiczony do walki z agresorami - uważa Johnson. W przeciwnym razie może dojść do rozwoju chorób autoimmunizacyjnych. Barbara Fazekas z Centenary Institute of Cancer Medicine and Cell Biology w Sydney twierdzi, że komórki układu immunologicznego, które nie mają nic do zrobienia, mogą zaatakować własny organizm. Komórki T - główni zabójcy w organizmie - są uaktywniane przez inne komórki układu odpornościowego, zwane dendrytycznymi, a te z kolei są pobudzane do działania przez atakujące organizm drobnoustroje chorobotwórcze. Udowodniono, że mechanizm ten działa też w przeciwną stronę. U myszy komórki T hamują komórki dendrytyczne, przeciwdziałając uruchomieniu przez nie kolejnych komórek T. Dzięki temu nie dochodzi do "przegrzania" układu immunologicznego w pełnym chorobotwórczych drobnoustrojów środowisku. W warunkach długotrwałej nieskazitelnej czystości liczba komórek T spada, bo stają się mniej przydatne. Ich niedobór sprawia jednak, że komórki dendrytyczne nie są odpowiednio hamowane i stają się nadwrażliwe. Pobudzają komórki T do atakowania białek własnego organizmu, co może prowadzić do takich chorób, jak astma czy alergie.
Jest za wcześnie, by korzystając z tych doniesień, opracować receptę na długie i zdrowe życie. Wiadomo jednak, że promieniowanie pozwala osobom z nowotworami uwolnić się od choroby. Dobre efekty terapeutyczne daje też krioterapia. Naukowcy nie wątpią już, że niskokaloryczna dieta jest jednym z warunków długiego życia, a zwierzęta, które często cierpią głód, są odporniejsze na wysoką temperaturę, stres i trucizny.
Więcej możesz przeczytać w 18/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.