Minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski nie udzieli - mimo obietnic - Andzie Rottenberg, do 1 maja dyrektor galerii Zachęta, pełnomocnictwa do spraw budowy muzeum sztuki współczesnej. Muzeum miało powstać w Warszawie, a budynek obiecał zaprojektować Frank Gehry (ten sam, który stworzył m.in. słynny gmach muzeum w Bilbao, podziwiany przez turystów na równi ze znajdującymi się wewnątrz zbiorami).
Minister nie powiadomił o swej decyzji Rottenberg osobiście, lecz przez dyrektora gabinetu politycznego ministra kultury Jana Ołdakowskiego. Decyzję tę uzasadnił faktem, że Rottenberg ośmieliła się powiedzieć kilka słów prawdy na temat tendencyjności, z jaką dobierano członków komisji konkursowej do spraw powołania nowego dyrektora Zachęty. Rottenberg stwierdziła mianowicie dwa fakty: że w składzie komisji nie znalazł się żaden przedstawiciel samej galerii i że wśród czterech plastyków wybranych do tego grona tylko jeden - prof. Stefan Gierowski - wystawiał tutaj swoje prace. W oficjalnym komunikacie rzecznik Ministerstwa Kultury oświadczył, że minister utracił zaufanie do Andy Rottenberg z powodu "niesprawiedliwej i nierzetelnej publicznej krytyki powołania komisji konkursowej". Czy ta krytyka była niesprawiedliwa i nierzetelna? Przecież zasadą w takich wypadkach było, że w tego typu komisji zasiadał przedstawiciel danej placówki. Wymaga tego choćby szacunek dla samej instytucji. Nie ulega również wątpliwości fakt, że zamiast artystów, którzy by coś znaczyli w świecie, do komisji zaproszono kilku rektorów wyższych uczelni i byłego wiceministra kultury.
Anda Rottenberg, jak powiedział Kazimierz M. Ujazdowski w wywiadzie dla PAP, nie może oczekiwać, że będzie pełnomocnikiem ministra skoro go krytykuje. Na zwróconą mu uwagę, że nie spotkał się z nią w sprawie pełnomocnictwa, powiedział, że "nie będzie tego komentować, bo to wychodzi poza granice powagi". Wprawdzie Ujazdowski obiecywał Rottenberg to spotkanie od czasu jej rezygnacji ze stanowiska dyrektora Zachęty, odwlekał je jednak wystarczająco długo, by każdemu obserwatorowi nasunął się wniosek, że minister po prostu szukał pretekstu. I w końcu go znalazł. Rottenberg została zabrana idea, którą wymyśliła już wiele lat temu. To ona pierwsza rzuciła hasło budowy tego muzeum; to dzięki niej również Frank Gehry zgodził się zaprojektować gmach. Teraz zapewne sprawa umrze śmiercią naturalną: minister zapowiada, że będzie badał stanowiska "różnych środowisk" w kwestii samego pomysłu powołania muzeum, można się więc spodziewać, że szybko znajdzie przeciwników koncepcji i będzie miał alibi do rezygnacji z jej realizacji.
Po co ta cała awantura? Więcej w tym polityki niż dbałości o polską kulturę. Minister Ujazdowski liczy zapewne na to, że dzięki temu gestowi zdobędzie kilka punktów dla swojej upadającej formacji. Jeśli nawet tak się stanie, to i tak jest to działanie krótkowzroczne. Po wyborach władza na pewno się zmieni, ale problem edukacji kulturalnej Polaków, której służyć mają Zachęta oraz projektowane muzeum sztuki współczesnej, pozostanie.
Więcej możesz przeczytać w 18/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.