Wykształcenie powinno przygotowywać do reagowania na zmienny popyt na rynku pracy, czyli uczyć uczenia się "Niech no tylko zakwitną jabłonie" (z piosenki) Jest pewna szansa, że także w debiutanckim roku XXI stulecia zakwitną nie tylko jabłonie, ale również kasztany, które zawsze zapowiadały sezon matur. Jeśli się tak stanie, będziemy mieli wysyp krótszych sukienek i krótszych rękawów, słońce popatrzy na nas łaskawszym okiem, a dość ponury przednówkowy nastrój ustąpi bardziej optymistycznemu podejściu do życia.
Gdyby było inaczej, Samoobrona razem z PSL i SLD dostałaby w końcu 99,99 proc. głosów, a mieszkańcy Nysy zasiedliby gremialnie w Państwowej Komisji Wyborczej, kierując maturzystów do prac porządkowych wokół zgliszcz po Platformie Obywatelskiej, AWS i UW. Niech więc już zakwitną jabłonie!
Założywszy, że zakwitną także kasztany, możemy mieć nadzieję, iż świat powoli będzie wracał do normy. Nie oznacza to oczywiście, że w ciągu roku śniegu będzie tyle i tylko tyle, by starczyło na kilka tygodni narciarskiego szaleństwa, że deszcz będzie padać wyłącznie w nocy i że człowiek generalnie pomyślany do życia w temperaturze 20-25°C będzie ją miał zagwarantowaną, a wszystko inne będzie anomalią i karą za grzech pierworodny. Normą są obiektywnie zachodzące wokół nas zjawiska meteorologiczne, polityczne, gospodarcze i społeczne, jeżeli tylko nie pojawiają się jakieś kataklizmy lub jeśli racjonalnie przygotowujemy się do dających się przewidzieć zdarzeń.
Z takim oto pozytywnym nastawieniem podchodziłem ostatnio do spotkań z młodymi ludźmi przygotowującymi się właśnie do matur, a także ze starszymi od nich o kilka lat kandydatami na studia w College of Europe. Pierwszych spotykałem w mojej poselskiej ojczyźnie radomskiej, drugich - w kilku bałtyckich stolicach - od Sztokholmu po Wilno. W obu wypadkach nie miałem wątpliwości, że dla młodych Polaków, Szwedów, Finów, Estończyków czy Litwinów priorytetem w myśleniu o własnej przyszłości jest ich zatrudnienie. Minęły czasy, gdy na studia patrzono jak na okazję do skorzystania z uroków życia czy wręcz traktowano je jak przedłużone wakacje, gdy oczekiwano od nich głównie satysfakcji intelektualnej, gdy pozwalano sobie na pewną beztroskę i liczenie na to, że "potem jakoś to będzie". Zamiast tego przyszła chłodna kalkulacja, precyzyjne planowanie życiowego kalendarza, który dałby się przełożyć na atrakcyjne z punktu widzenia pracodawcy curriculum vitae.
Ale jest też prawdą, że jeszcze nie do wszystkich młodych ludzi dotarła świadomość odbywającej się na naszych oczach rewolucji technologicznej i cywilizacyjnej. Im później przyjmą ten fakt do wiadomości, tym trudniej będzie im się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nie jest dla mnie jasne, czy pomagają im w tym rodzice i nauczyciele. A może raczej przekazują młodym myślenie wpojone im samym 20-30 lat temu: że państwo ma dać kolebkę, pracę i miejsce na wieczny spoczynek, że można się obejść bez znajomości języków obcych i bez komputera, że Lepper jest lepszy od Balcerowicza, że trzeba (i można) schronić się przed agresywnym światem zewnętrznym do jakiejś polskiej mysiej dziurki.
Nadal zbyt rzadko podkreśla się, że warunkiem uzyskania - lub stworzenia sobie samemu - dobrego stanowiska pracy jest gruntowne wykształcenie. Że powinno być to wykształcenie przygotowujące do reagowania na zmienny popyt na rynku pracy, czyli uczące uczenia się. Że wróciła potrzeba szerokich studiów humanistycznych i nie nadmiernie wyspecjalizowanych studiów technicznych. Że tak ważny jest wybór poważnej uczelni.
Różne echa domowych i szkolnych rozmów na te tematy docierają do mnie w trakcie bezpośrednich kontaktów z młodymi ludźmi. Gdyby miało się okazać, że na takim właśnie echu tegoroczni maturzyści mieliby oprzeć swoje decyzje, groziłaby im dramatyczna przepaść między nadziejami, oczekiwaniami i aspiracjami a rzeczywistością. I wtedy na nic całe kwitnienie jabłoni i kasztanów.
Więcej możesz przeczytać w 18/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.