– Będziemy powtarzać i krzyczeć 7 maja: nie ma zgody na łamanie praworządności, państwa prawa, demokracji, nie ma zgody na to, żeby Polska wpisywała się standardy państwa białoruskiego – mówił jeszcze przed marszem przewodniczący PO Grzegorz Schetyna.
Jednak obecność niektórych posłów PO na marszu, stała się w partii obiektem kpin. – Robert Kropiwnicki, który zgłosił poprawkę, na podstawie której wybrano dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego "na zapas", szedł na czele marszu w obronie demokracji i tegoż Trybunału. Czy u nas nikt nie ma już instynktu samozachowawczego? Przecież to pokazanie hipokryzji – oburza się jeden z polityków Platformy. Robert Kropiwnicki sam nie chciał skomentować udziału w marszu. – Zamieszanie wokół Trybunału zaczęło się od nieopublikowania orzeczeń Trybunału przez obecną władzę – uciął.
W czerwcu ubiegłego roku Platforma z PSL przegłosowała poprawkę do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, dzięki której to poprzedni parlament - wbrew temu, co wynikało z kadencji sędziów i procedur – obsadził wszystkie pięć zwalniających się w ubiegłym roku miejsc w Trybunale Konstytucyjnym. Nawet, w przypadku których kadencje sędziów kończyły się w grudniu, czyli już za kadencji nowego parlamentu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.