Żyjemy w czasach przełomu. Politycy nie będą już tak potrzebni obywatelom jak do tej pory i chyba trudno im się z tym pogodzić. Kolejnych dowodów dostarczyła reakcja europejskich tuzów na Brexit – pokazała jak bardzo chcą oni ustalać nowe prawa, tworzyć kolejne instytucje, rządzić i kreować rzeczywistość.
Takie pomysły nie idą z duchem czasów. Czasów, w których obywatele stali się mobilni (świadomie używam tego słowa kryjącego wiele znaczeń) i komunikują się ze sobą jak nigdy dotąd w historii. Świat stał się tak różnorodny, a ludzie i firmy mogą w takim stopniu z tego korzystać, że próby ustalania nowych ograniczeń, podatków, norm, są w wielu przypadkach skazane na porażkę.
Niektórzy politycy walczą z różnorodnością, w czym sprzyja im system polityczny. Gdybyśmy porównali decyzje przy urnach wyborczych do zakupu samochodu, to okazałoby się, że możemy nabyć czerwoną terenówkę, zielony czteroosobowy kabriolet albo czarne dwuosobowe auto sportowe. A co jeśli kogoś interesuje czerwony, dwuosobowy kabriolet? Przy urnach wyborczych jesteśmy skazani na wybór zestawów. Im wyższy szczebel rządów, tym większe kompromisy trzeba akceptować. Tak było od dawna. System jednak zaczął trzeszczeć, bo obywatele zyskali możliwość skupienia swojej uwagi w dowolnym momencie na wybranej sprawie, na przykład skrzykując się przez internet aby coś załatwić albo zaprotestować. Jednocześnie wielu polityków chce ingerować w coraz więcej sfer życia. To dwie przeciwstawne siły.
Dobrym punktem wyjścia do rozwiązania problemu jest troska o wolność ludzi. Politycy powinni nieustająco odpowiadać sobie na pytanie, jaka minimalna ich aktywność jest obywatelom potrzebna. Nie oznacza to postulatu słabego państwa – wręcz przeciwnie. Niech ono będzie mocne tam, gdzie to konieczne, zamiast rozpraszać swoje zasoby i autorytet. Idzie między innymi o obronność - na Kremlu o niczym innym nie marzą niż o uśpieniu Europejczyków iluzjami pokoju, o który nie trzeba dbać.
Politycy w Europie muszą pogodzić się z tym, że mają zarządzać niektórymi obszarami rzeczywistości zamiast ją kreować. Im więcej czasu im to zajmie, tym więcej czeka nas takich wstrząsów jak Brexit.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.