W środę 21 września z inicjatywy .Nowoczesnej wystartowała strona internetowa Misiewicze.pl, na której opublikowano "listę Misiewiczów", czyli osób, które po dojściu przez PiS do władzy dostały pracę w państwowych agencjach, spółkach skarbu państwa i radach nadzorczych.
W rozmowie z Wprost.pl Adam Kądziela ujawnia, że w tej chwili, dzięki stronie otrzymali 500 zgłoszeń kolejnych domniemanych "Misiewiczów". – Weryfikujemy cały czas, przed rozpoczęciem akcji mieliśmy ich 230 z ponad 600 zgłoszonych, sukcesywnie ich dodajemy, a liczba znalezionych "Misiewiczów" wciąż się zwiększa – mówi. Nie każde zgłoszenie dotyczy jednej osoby, niektóre maile zawierają od kilku do kilkunastu nazwisk. – Część z nich jest niemożliwa do zweryfikowania, nie możemy sprawdzić wszystkich. Zwłaszcza, że niektórzy po prostu stwierdzają, że szef im podpadł, więc zgłaszają do nas – opowiada Kądziela.
Osoby zgłoszone na Misiewicze.pl sprawdzane są pod kątem tego, czy są związane z Prawem i Sprawiedliwością, kiedy otrzymały nominacje na różne stanowiska, czy też jakie są ich kompetencje. – Jeżeli nie spełniają warunków "Misiewicza", to na stronę nie trafiają – zapewnia Kądziela. Jak dodaje, wśród tych 500 nowych zgłoszeń może być około 50 nowych "Misiewiczów". – Po ostatecznej weryfikacji podamy to na stronie – zapowiada.