Od wielu miesięcy media donosiły o zakrojonej na szeroką skalę wymianie kadr w spółkach Skarbu Państwa. Politycy opozycji wskazywali, że kluczem doboru managerów czy członków rad nadzorczych są nie doświadczenie czy umiejętności, a powiązania z politykami PiS. Czarę goryczy przelała sprawa 26-letniego rzecznika MON, który został odznaczony złotym medalem za zasługi dla obronności kraju. Kilka tygodni później mimo tego, iż nie ukończył studiów wyższych, Bartłomiej Misiewicz został powołany na członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Aby jego nominacja była możliwa, zmieniono statut spółki. Po wielu krytycznych słowach, Misiewicz zrezygnował z funkcji. – Misiewicz był totalnym przegięciem na kilku frontach, zarówno jeśli chodzi o order, jak i powierzenie mu stanowisk w państwowych spółkach. Potem nagłośnione zostały przykłady kilkuset stanowisk, które zostały obsadzone osobami związanymi z politykami PiS – mówił w rozmowie z Wprost.pl z INP UW. Politolog wskazywał na fakt, iż w trakcie kampanii wyborczej politycy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie mówili o konieczności utrzymania standardów i oczyszczenia strefy publicznej z nepotyzmu i tzw. kolesiostwa.
W związku z nominacją, Nowoczesna założyła stronę internetową "Misiewicze.pl", gdzie przedstawiono listę osób, które otrzymały posady w spółkach Skarbu Państwa, ponieważ były znajomymi działaczy Prawa i Sprawiedliwości. – Akcja #Misiewicze już funkcjonuje w tym drugim nieoficjalnym obiegu. Ludzie rozmawiają między sobą, na portalach społecznościowych pojawia się bardzo wiele wpisów poświęconych temu tematowi – tłumaczył dr Olgierd Annusewicz. Zdaniem eksperta „ostatni sondaż CBOS, w którym PiS odnotowało spadek poparcia to był czytelny sygnał, że ludzie tego nie kupują”.
„ U elektoratu zapunktował Jarosław Kaczyński”
Według dr Ewy Pietrzyk - Zieniewicz z INP UW w przypadku akcji #Misiewicze „nie możemy mówić o kryzysie wizerunkowym rządu, ale z pewnością była to duża wpadka wynikająca w największym stopniu z oporu szefa MON”. – O sprawie Misiewicza było głośno jeszcze zanim swoją akcję rozpoczęła Nowoczesna. Można było to wcześniej wyciszyć, ale z powodu pewnej ostentacji ministra PiS zebrał baty. Z pewnością Nowoczesna może mówić o pewnym sukcesie swojej akcji – tłumaczyła politolog dodając, że „hasło "Misiewicze" na pewno wejdzie do kabaretów, a w języku powstał neologizm, który pewnie zostanie w nim na dłużej”. W opinii ekspertki w kontekście akcji #Misiewicze pozytywnie u elektoratu zapunktował Jarosław Kaczyński. – Zapowiedzi z Jahranki świadczą o o konieczności ciężkiej pracy dla Polski pewnej nieugiętości prezesa PiS – stwierdziła.
Rekonstrukcja rządu wpłynie na poparcie w sondażach dla partii rządzącej?
– Być może wewnętrzne badania PiS pokazały, że to się nie opłaca i stąd pojawiły się zapowiedzi rekonstrukcji rządu – ocenił dr Annusewicz. W opinii eksperta jest to rodzaj „ucieczki do przodu”. – Nie ma na razie żadnych racjonalnych powodów do tego, aby podejmować rekonstrukcję rządu na większą skalę. Nie minął rok od powołania rządu Beaty Szydło, wskaźniki ekonomiczne są dobre, bezrobocie stale spada. Jedyny powód to chyba chęć przyciągnięcia uwagi – wyjaśnił. Zapytany o to, czy zmiany w rządzie mogą się przełożyć na poparcie dla partii rządzącej, dr Annusewicz stwierdził, że „zależy to przede wszystkim od tego, którzy ministrowie zostaną odwołani i kto zostanie powołany w ich miejsce”.
Z ogólnopolskiego sondażu przeprowadzonego przez IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wynika, że ponad 40 proc. respondentów chce zmiany na stanowisku ministra obrony narodowej, które zajmuje obecnie Antoni Macierewicz. Kolejnym ministrem, który w opinii badanych powinien zostać zdymisjonowany jest szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Za takim rozwiązaniem opowiada się 24 proc. ankietowanych.
– Nie przewiduje aby te rekonstrukcje były głębokie, zapewne odejdą ministrowie Szałamacha i Jurgiel, a ponieważ premier Szydło zapowiedziała że będą to zmiany również o charakterze strukturalnym, to będą pewnie przesunięcia na poziomie województw. natomiast jeśli chodzi o sam rząd, to odejdzie moim zdaniem maksymalnie dwóch ministrów – oceniła dr Ewa Pietrzyk - Zieniewicz.