W całej Polsce tysiące osób wyjdą na ulice w obronie praw kobiet. „Żarty się skończyły!”, "Kobieta to nie inkubator"

W całej Polsce tysiące osób wyjdą na ulice w obronie praw kobiet. „Żarty się skończyły!”, "Kobieta to nie inkubator"

Czarny protest w Krakowie
Czarny protest w Krakowie Źródło: Newspix.pl / fot. Jakub Gruca/Fokusmedia.com
Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilka dni temu polski Sejm skierował do dalszych prac w komisjach projekty ustaw zakładające bezwzględny zakaz aborcji oraz zmiany w stosowaniu metody in vitro. W pierwszym czytaniu odrzucono natomiast projekt liberalizacji prawa aborcyjnego. Decyzja posłów wywołała oburzenie kobiet, które organizują protesty przeciwko naruszaniu ich praw.

Z inicjatywy partii Razem 21 września po raz pierwszy odbył się tzw. "czarny protest". „Nie zgadzajmy się na życie w strachu, na cierpienie i lęk. Nie zgadzajmy się na tortury zamiast opieki, zastraszanie zamiast wsparcia. Na odbieranie nam głosu, na decydowanie o nas wbrew naszym sumieniom” – tłumaczyli działacze. Na ich apel odpowiedziało tysiące kobiet i mężczyzn, którzy publikowali na portalach społecznościowych fotografie w czarnych strojach z hasztagiem #czarnyprotest. W ten sposób pokazali swój sprzeciw wobec naruszaniu praw kobiet.

Akcję wsparło wielu artystów w tym m.in. Anja Rubik, Kayah, Joanna Przetakiewicz, Maciej Nowak, Maja Ostaszewska, Agnieszka Woźniak-Starak, Borys Szyc czy Maciej Zakościelny.  W felietonie na łamach tygodnika "wSieci" Marta Kaczyńska, stwierdziła, że „wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży to rozwiązanie iluzoryczne, skazujące wiele kobiet na aborcyjne podziemie”. Udział w akcji zadeklarowała również podróżniczka i dziennikarka Martyna Wojciechowska „Podczas swoich podróży na krańce świata odwiedziła wiele miejsc, gdzie kobiety pozbawione są praw, gdzie te prawa, które wydają się nam być czymś zupełnie podstawowym - łamane są w sposób brutalny i nieakceptowalny. Nie sądziłam jednak, że takie rzeczy będą działy się w moim kraju” – napisała na swoim profilu na Facebooku.

facebook

Demonstracja w stolicy. Obecność potwierdzili przedstawiciele partii politycznych

W sobotę 1 października z inicjatywy Barbary Nowackiej organizowana jest demonstracja pod hasłem "Żarty się skończyły!".  – Chodzi przede wszystkim o sprzeciw wobec procedowanych przez Sejm projektów ustaw dotyczących całkowitego zakazu aborcji autorstwa Ordo Iuris oraz zmian w procedurze in vitro, a także o ogólną atmosferę, jaka wytworzyła się w ostatnich tygodniach wokół przestrzegania praw kobiet. Polacy nie chcą żyć w rygorystycznym państwie – mówiła w rozmowie z Wprost.pl Barbara Nowacka.  Udział w demonstracji potwierdzili już politycy Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej oraz partii Razem. Będą także przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji. – Liczymy przede wszystkim na otrzeźwienie. Podczas debaty w Sejmie mówiliśmy również o tym, jak ważna jest edukacja seksualna. Posłowie wolą udawać, że problemu nie ma. Te projekty ustaw, które przeszły do dalszych prac w komisjach są skierowane przeciwko kobietom i uderzają w ich prawa – tłumaczyła liderka Inicjatywy Polska.

„Chcemy uświadamiać społeczeństwo, jak ważne są prawa kobiet”

Barbara Nowacka podkreśliła, że „taki protest ma również wymiar edukacyjny”. – Pokazujemy, co może się stać, jeśli ustawy skierowane do prac w komisjach zostaną przyjęte. Jeśli nie będzie można wykonać badań prenatalnych, jeśli aborcja zostanie całkowicie zakazana. Chcemy uświadamiać społeczeństwo, jak ważne są prawa kobiet. I dotyczy to nie tylko osób, które przyjdą na manifestację – zaznaczyła dodając, że „protest jest również okazją do wspólnego działania i bycia razem”. – Z pewnością jest to moment współpracy. Partie opozycyjne różnią się od siebie, a jednak okazało się, że w kwestii praw kobiet możemy ze sobą współpracować – podkreśliła polityk.

„Niestety wśród kobiet polskich nie ma solidarności za grosz”

Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" przypomniała o proteście islandzkich kobiet, które w 1975 roku na jeden dzień przerwały pracę. Rok 1975 został bowiem ogłoszony przez ONZ Rokiem Kobiet. Z inicjatywy grupy Czerwone Pończochy 24 października 90 proc. kobiet nie wykonywało swoich obowiązków służbowych oraz żadnych prac domowych. Chciały w ten sposób pokazać mężczyznom, aby zaczęły doceniać prace, którą wykonują. Kilka dni temu na swoim profilu na Facebooku tekst udostępniła Krystyna Janda. Aktorka zwróciła uwagę na to, że kobiety w Polsce nie są solidarne. "To tylko taka propozycja: niestety wśród kobiet polskich nie ma solidarności za grosz" – napisała aktorka. Kilka godzin później na Facebooku zostało utworzone wydarzenie zachęcające kobiety do udziału w podobnym proteście 3 października. Krystyna Janda zwróciła uwagę na swoim profilu na Facebooku, że „wszystkie jesteśmy przerażone konsekwencjami dyskutowanej ustawy, ustawy przeciwko kobietom i wszystkie chcemy prosić o zastanowienie przed decyzją o naszych losach i naszym życiu, jednak spontanicznie organizowane tak wielkie wezwania do czynu, muszą być konsultowane i przygotowane”.

3 października ogólnopolski strajk kobiet

Do tej pory zainteresowanie udziałem w strajku wyraziło na Facebooku niemal 100 tysięcy osób. „3 października: bierzemy urlop na żądanie, bierzemy dzień wolny na opiekę nad dzieckiem, nie idziemy na uczelnię, bierzemy urlop bezpłatny, korzystając z jakiejkolwiek innej legalnej możliwości nie idziemy do pracy i na uczelnię!” – zachęcają organizatorzy zachęcając w tym czasie również do organizacji protestów i happeningów. Pełną listę akcji związanych z protestem można znaleźć na oficjalnym wydarzeniu na Facebooku.

Zapytana o ocenę tego pomysłu Barbara Nowacka stwierdziła, że „tego typu pomysły świadczą o tym, że społeczeństwo się zmienia”. – Jest to protest, który z pewnością będzie widoczny. Może nie będzie on masowy, ale z pewnością będzie widoczny. To symboliczny gest pokazujący, że kobiety chcą walczyć o swoje prawa. Każda tego typu aktywność, która w szczególności dotyczy kobiet mnie cieszy – powiedziała.

Źródło: WPROST.pl