Przedłużający się miesiąc miodowy Jarosława Kaczyńskiego. Jak przez rok kształtowało się poparcie dla PiS

Przedłużający się miesiąc miodowy Jarosława Kaczyńskiego. Jak przez rok kształtowało się poparcie dla PiS

Wieczór wyborczy, sztab PiS
Wieczór wyborczy, sztab PiS 
Dodano:   /  Zmieniono: 
W rok od 25 października 2015 roku, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość zwyciężało wybory, zdobywając 37,58 proc. poparcia, liczba zwolenników partii rządzącej utrzymuje się na stałym poziomie. – To sukces – ocenia w rozmowie z Wprost.pl dr Wojciech Jabłoński. W tej beczce miodu nie brakuje jednak łyżki dziegciu. – PiS-owi udało się to zrobić za cudze pieniądze – podkreśla politolog.

Niemal 38 proc. poparcia zdobyte w zeszłorocznych wyborach do Sejmu dało PiS-owi komfort samodzielnego rządzenia, a realizowane stopniowo obietnice wyborcze, ze sztandarowym programem 500+, wpływają pozytywnie na nastroje wyborców. I tak, mimo rekordowej ilości antyrządowych demonstracji organizowanych przez KOD i opozycję w obronie niezależności Trybunału Konstytucyjnego, czy ostatnich czarnych protestów przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego, a nawet niespotykanego wcześniej "zainteresowania" instytucji UE praworządnością w Polsce, sympatia wyborców do partii Jarosława Kaczyńskiego nie słabnie. – To, że PiS po roku od wyborów ma poparcie podobne do tego, jakie udało mu się osiągnąć 25 października 2015 roku, jest zdecydowanym sukcesem – mówi w rozmowie z Wprost.pl politolog dr Wojciech Jabłoński.

Roczny miesiąc miodowy prezesa Kaczyńskiego

– Miesiąc miodowy władzy, czyli wysokie poparcie w sondażach, które zwykle zanika najdalej po paru miesiącach, udało się przedłużyć do roku, a myślę, że nawet i dłużej. I udało się to zrobić za cudze pieniądze, czyli dotacje z 500 plus. Brawo – podsumowuje politolog. Jego zdaniem można bezpośrednio wiązać realizację akurat tej obietnicy wyborczej z utrzymującym się poparciem dla rządu Prawa i Sprawiedliwości. Rzeczywiście, gdy spojrzymy na wykres ilustrujący zmiany poparcia na podstawie sondaży publikowanych przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) oraz Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) (jeżeli w danym miesiącu przez którąś z pracowni opublikowane zostały dwa lub więcej sondaży, wyliczony został średni wynik - red.), zauważyć można wzrost sympatii wyborców po inauguracji w kwietniu programu 500+. Szczególnie dobrze ten trend obrazują wyniki badań IBRiS-u, według których od kwietnia do czerwca PiS zyskało około 6 pkt procentowych poparcia, osiągając zarazem najwyższy odnotowany przez tę pracownię wynik – 35,5 proc. Z zebranych przez nas danych wynika, że tylko raz – w grudniu 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość zostało wyprzedzone przez inną partię – .Nowoczesną Ryszarda Petru.

Jak przez rok kształtowało się poparcie dla PiS?

Umiejętne "dorzucanie do koryta"

– Powinniśmy porównywać sytuacje analogiczne z przeszłości. Taką sytuacją analogiczną są lata 2005-2007, kiedy rządziło PiS i tam również ten "miesiąc miodowy" był dosyć długi w roku 2006, a PiS był nieustannie atakowany w mediach. Była jednak jedna różnica i to ona doprowadziła do upadku tej władzy – zauważa dr Wojciech Jabłoński. – Mówiąc kolokwialnie – PiS wówczas nie dorzucił niczego do koryta wyborcom. Natomiast teraz Prawo i Sprawiedliwość poszło inną drogą – najpierw dorzuciło coś do koryta, za co nie zapłaciło, za co płaci i tak podatnik, natomiast na bazie tego ma pełną swobodę, jeśli chodzi o działalność polityczną i to potrwa, dopóki pieniądze w budżecie się nie skończą – uważa specjalista.

Słabość opozycji siłą PiS-u

Wojciech Jabłoński zwraca jednak uwagę, że elektorat bywa niewdzięczny. – Jak jest dobrze, to jest niezadowolony, jak jest niedobrze, to jest jeszcze bardziej niezadowolony – ocenia. W tym kontekście zaznacza, że może być tak, że do czasu następnych wyborów Polacy zapomną już, komu 500+ zawdzięczają. Politolog podkreśla jednak, że nie bez znaczenia w tym kontekście pozostaje słabość opozycji. – Opozycja jest rozdrobioną masą, która tak naprawdę nie posiada programu – PO z aferą reprywatyzacyjną na karku, KOD, który się wypalił, Nowoczesna, która nawet nie potrafi się rozliczyć. To wszystko powoduje, że dla PiS-u nie ma tak wyraźniej opcji alternatywnej, jaką była przez lata PO – mówi. Jak podkreśla, w takiej sytuacji wyborcy, widząc słabość opozycji, mogą być bardziej skłonni do zagłosowania na PiS, bądź pozostania w domu. Czy partii Jarosława Kaczyńskiego może w takim razie coś zaszkodzić? Zdaniem dr Jabłońskiego, raczej nie.

Skąd mogą przyjść czarne chmury?

– Ta tendencja sondażowa jest do utrzymania, tym bardziej, że PiS, cokolwiek by nie powiedzieć o takiej indolencji gospodarczej, o rozdawnictwie cudzych pieniędzy, będzie to sobie łatać z innych źródeł: mandaty, wzrost podatków, kreatywna księgowość. To jest przez długi czas do utrzymania – twierdzi politolog. Jak podkreśla, w obecnej sytuacji, PiS-owi zaszkodzić mógłby ewentualnie element braku spójności wizerunku, czyli np. afera obyczajowa. – Wyborca, zadowolony z 500+, nie zwraca też uwagi na sytuację międzynarodową. A tutaj też są dokonywane ręcznie dość ryzykowne ruchy – dodaje.

Źródło: WPROST.pl