Kontrowersje wokół pilnie wdrażanej ustawy. „Prawo i Sprawiedliwość wprowadza efemerydę na skalę światową”

Kontrowersje wokół pilnie wdrażanej ustawy. „Prawo i Sprawiedliwość wprowadza efemerydę na skalę światową”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jedna z miesięcznic smoleńskich
Jedna z miesięcznic smoleńskich Źródło: Newspix.pl / TOMASZ OZDOBA
Nowelizacja ustawy o zgromadzeniach przechodzi przez kolejne szczeble procedury legislacyjnej w błyskawicznym tempie. Po nocnej debacie, podczas wtorkowego porannego głosowania Sejm nie poparł wniosku PO i .Nowoczesnej o odrzucenie noweli, w związku z czym została ona skierowana do dalszych prac w komisji, by kolejne głosowanie mogło się odbyć jeszcze podczas tego posiedzenia Sejmu. Podczas gdy opozycja i RPO alarmują, że łamane są prawa Polaków, PiS przekonuje, że stara się poszerzyć gwarancje do swobodnych manifestacji.

– Ta ustawa w sposób brutalny ogranicza konstytucyjne prawo do organizowania demonstracji – mówi w rozmowie z Wprost.pl rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec i przypomina krytyczne stanowisko Adama Bodnara. Na opinię Rzecznika Praw Obywatelskich, którego zdaniem nowelizacja jest niezgodna z konstytucją, uwagę zwraca także Joanna Scheuring-Wielgus z .Nowoczesnej. – Ona jest niezgodna także z Europejską Kartą Praw Człowieka, w której jest wyraźnie mowa, że mogą być kontrmanifestacje. W ustawie Prawa i Sprawiedliwości kontrmanifestacje są zabraniane – zaznacza posłanka. W projekcie ustawy przewidziano, że organ gminy będzie wydawał decyzję o zakazie zgromadzenia, jeżeli ma ono odbyć się w miejscu i czasie, w którym odbywa się zgromadzenie cykliczne.

Chodzi o bezpieczeństwo?

Z argumentacją opozycji nie zgadzają się wnioskodawcy. Arkadiusz Czartoryski, poseł sprawozdawca z ramienia PiS podczas sejmowej debaty zwrócił uwagę na fakt, że nowelizacja nie zabrania kontrmanifestacji, a jedynie zakłada, że mogą one odbywać się 100 metrów dalej, jeżeli zagrażają bezpieczeństwu pierwotnej manifestacji. –  do swobodnego manifestowania swoich poglądów – przekonuje polityk. Czartoryski podkreśla, że organizowanie kontrmanifestacji w tym samym miejscu i czasie nakłada na policję konieczność rozstrzygania problemów "na ulicy". – . Ją widać, słychać i można ją nagrać kamerą – odpowiada opozycji poseł PiS.

Zgromadzenia cykliczne

Spośród zapisów nowej ustawy, jednym z budzących największe kontrowersje, jest punkt wprowadzający możliwość organizowania cyklicznych demonstracji. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu nowelizacji, jej celem jest „dodanie przepisów mających na celu umożliwienie, w przypadku organizowania zgromadzeń przez tego samego organizatora  w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej cztery razy w roku według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych, które odbywały się w ciągu ostatnich trzech lat, chociażby nie w formie zgromadzeń i miały na celu w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń, zwrócenia się z wnioskiem do wojewody  o wyrażenie zgody na cykliczne organizowanie tych zgromadzeń.” , czyli zgromadzenia cykliczne –  komentuje w rozmowie z Wprost.pl Joanna Scheuring-Wielgus z .Nowoczesnej.

Suma strachów PIS?

– Nie wiadomo, jakim celom ma służyć ta regulacja – mówi o nowelizacji Jan Grabiec z PO. – Otrzymujemy sygnały od organizatorów manifestacji w trakcie miesięcznic smoleńskich, którzy organizują pikiety i wywieszali np. plakaty z cytatami z Lecha Kaczyńskiego dotyczącymi roli i znaczenia niezależnego Trybunału Konstytucyjnego, czy z cytatami ś.p. Marii Kaczyńskiej dotyczącymi aborcji – relacjonuje polityk. – Oni twierdzą, że ta inicjatywa ustawodawcza i próba ograniczenia wolności manifestacji jest po to, by tego rodzaju pikiety mogły się odbywać podczas miesięcznic smoleńskich. Innego wytłumaczenia nie potrafię znaleźć – twierdzi Grabiec. Również zdaniem Joanny Scheuring-Wielgus „”. – Chodzi o to, żeby zakazać kontrmanifestacji ruchu Obywateli RP – przekonuje posłanka.

Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Zgodnie z nowymi regulacjami, to wojewodowie będą przyznawali prawo do organizowania manifestacji cyklicznych.  – Nowelizacja zakłada przekazanie kompetencji w zakresie rejestrowania zgromadzeń administracji rządowej – zaznacza polityk PO. W krytyce zapisów o zwiększeniu kompetencji wojewodów wtóruje mu Joanna Scheuring-Wielgus z .Nowoczesnej.

– Osobą decydującą w ustalaniu zgromadzeń będzie wojewoda, który nie jest osobą wybieraną w powszechnych wyborach, tylko jest nominatem partyjnym – zaznacza polityk i przypomina, że wojewoda będzie mógł wydawać decyzje dotyczący organizowania zgromadzeń cyklicznych przez trzy lata. – Jeśli ustawa wejdzie w życie teraz i wojewoda teraz wyda decyzję, kolejną wyda przed wyborami – w 2019 roku – tłumaczy polityk .Nowoczesnej. – Zrobi to dlatego, że w kolejnych wyborach może wygrać ktoś inny, będzie wojewoda z innej opcji politycznej, który nie będzie miał możliwości zakwestionowania cyklicznego, trzyletniego manifestowania. To pokazuje, że  – konstatuje posłanka.

Dlaczego władza ma pierwszeństwo?

Jan Grabiec zwraca także uwagę na zmiany proceduralne. – Z ustawy wykreślono właściwie przepisy o trybie odwoławczym, który umożliwiał organizatorom manifestacji, nawet jeśli odmawiano im zgody, szybką ścieżkę w dochodzeniu przed niezależnymi organami tego, czy ten zakaz dotyczący manifestacji jest zgodny z prawem, czy nie – tłumaczy polityk PO. – Dotychczas manifestacje wymagały w zasadzie jedynie rejestracji. Teraz ta procedura została tak skomplikowana, że uzależnia od woli wojewody to, czy manifestacja będzie się mogła odbyć legalnie, czy nie – podkreśla Jan Grabiec.

Ważnym elementem nowych regulacji jest przyznanie pierwszeństwa zgromadzeniom organizowanym przez organy władzy publicznej oraz zgromadzeniom odbywanym w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych, co także spotkało się z krytyką ze strony opozycji. – Zapisy, które dają rządowi pierwszeństwo w organizowaniu manifestacji przed obywatelami, są niezrozumiałe, bo zazwyczaj to obywatele manifestują przeciwko rządowi, a nie rząd organizuje manifestacje w swojej sprawie – argumentuje rzecznik PO.

Źródło: WPROST.pl