Niewypał Romana Giertycha. Nie czyta akt swoich spraw? Będzie sprawa o naruszenie etyki zawodowej

Niewypał Romana Giertycha. Nie czyta akt swoich spraw? Będzie sprawa o naruszenie etyki zawodowej

Okładka numeru 28/2014 "Wprost"
Okładka numeru 28/2014 "Wprost" Źródło: Wprost
Roman Giertych tryumfalnie ogłosił na Facebooku, że nagranie, na którym słychać, jak proponuje dziennikarzowi nietypową spółkę, która ma na celu zdobywanie pieniędzy, dzięki szantażowaniu najbogatszych Polaków, było przedmiotem edycji. Bomba okazała się niewypałem, gdyż ingerencja w nagranie miała miejsce kilka miesięcy po publikacji tekstu dotyczącego sprawy, a jej celem była poprawa jakości dźwięku na potrzeby procesu sądowego.

Roman Giertych przed kilkoma godzinami tryumfalnie ogłosił na Facebooku, że nagranie, na którym słychać jak proponuje dziennikarzowi nietypową spółkę, która ma na celu zdobywanie pieniędzy, dzięki szantażowaniu najbogatszych Polaków, było przedmiotem edycji. „Bomba” okazała się niewypałem, gdyż ingerencja w nagranie miała miejsce kilka miesięcy po publikacji tekstu dotyczącego sprawy, a jej celem była poprawa jakości dźwięku na potrzeby procesu sądowego.

Przypomnijmy, 7 lipca 2014 roku na łamach „Wprost” opublikowany został artykuł, w którym opisano, jak Roman Giertych proponował Piotrowi Nisztorowi stworzenie specyficznej „spółki”. Dziennikarz miałby przygotowywać publikacje dotyczące najbogatszych Polaków, w których ujawnianie byłyby negatywne dla nich informacji, a Giertych w zamian za okrągłe sumy blokować publikacje. Zdobytymi w ten sposób pieniędzmi dzielić miałyby się obie strony „spółki”.

Czytaj też:
Teksty roku: Taśma Giertycha

Majewski odpowiada

Sprawa publikacji trafiła do sądu, a nagranie ze spotkania stało się jednym z dowodów. 26 stycznia Roman Giertych na Facebooku opublikował informację, iż było ono przedmiotem edycji w profesjonalnym programie. Jak wskazał, biegły „stwierdził manipulowanie nagraniem poprzez wykorzystanie profesjonalnego programu komputerowego do montowania nagrań”. Mimo posmaku sensacji, informacja okazuje się być jedynie próbą rozmycia sprawy. Jak w opublikowanym na Twitterze liście do mecenasa wskazał Michał Majewski, rzekomy „montaż” miał mieć miejsce 4 grudnia. „Tekst został opublikowany w numerze, który ukazał się w kioskach 7 lipca 2014, a całe nagranie zostało umieszczone na stronie „Wprost” z 10 lipca 2014” – napisał Majewski, po czym przypomniał, że „4 grudnia 2014 był po 7, a nawet po 10 lipca 2014”.

Majewski przytoczył także fragment opinii biegłego, na którą powołał się Giertych. „Przeprowadzona analiza nie wykazała, aby ingerowano w ciągłość zapisu” - stwierdził ekspert powołany w sprawie przez sąd. Równocześnie edycja nagrania została wykonana na polecenie wydawcy „Wprost” pod koniec 2014 roku „na potrzeby i dla wygody sądu”. „Zostało przygotowane przez Laboratorium Cyfrowego Przetwarzania Sygnału »digitalLab« przy użyciu oprogramowania, tak tak, Adobe Audition” – przypomniał Majewski.

Logika prawnika

„Niech pan, przed wywołaniem burz w szklance wody, pilniej śledzi akta spraw, w które pan występuje! I na koniec. Po starej znajomości, w tym samym roku lipiec jest zawsze przed grudniem. Zawsze. To stała zasada” – kończy swój list Michał Majewski.

twitter

Prawnik, polityk czy pr-owiec?

Do sprawy odniósł się także wydawca tygodnika „Wprost”. W wydanym komunikacie wskazał, że „Pan Roman Giertych od lat nie może się zdecydować, czy jest adwokatem, pr-owcem czy politykiem” oraz kieruje do Okręgowej Rady Adwokackiej i jej rzecznika dyscyplinarnego sprawę o naruszenie przez niego etyki zawodowej przez Romana Giertycha. Informacje w sprawie trafią również do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Komisji Etyki Adwokackiej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.

Kodeks Etyki Adwokackiej stanowi, że „naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest takie postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub poderwać zaufanie do zawodu”. Ten sam dokument wskazuje również: „obowiązkiem adwokata jest przestrzegać norm etycznych oraz strzec godności zawodu adwokackiego”.

„Nie wykluczamy przy tym, że obecna aktywność pana Giertycha ma związek z tym, że od jakiegoś czasu wielokrotnie bezskutecznie szukał kontaktu z wydawcą „Wprost” przez kilku biznesmenów, m.in. z listy stu najbogatszych Polaków, w oparciu o podobny mechanizm, który ujawniła publikacja tygodnika „Wprost” z 7 lipca 2014 roku” – ujawniono w komunikacie wydawcy.

Źródło: Wprost