Wokół Jacka Saryusz-Wolskiego wybuchła potężna awantura. Wszystko przez spekulacje, że europoseł miałby zostać kandydatem na przewodniczącego Rady Europejskiej zamiast Donalda Tuska (Saryusz-Wolski został zgłoszony przez MSZ w sobotę 4 marca, po zamknięciu numeru najnowszego „Wprost” – red.). A wszystko wzięło się z tego, że stratedzy z PiS wymyślili, by pokazać, iż Tusk wcale nie jest takim silnym i bezalternatywnym kandydatem jak utrzymuje PO. – Umówili się, że jeden z węgierskich polityków EPP da przeciek do mediów o kandydaturze Saryusza-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej i to miał być sygnał, że tę kandydaturę popiera również Viktor Orbán. Tymczasem premier Węgier storpedował całą intrygę, bo oficjalnie poparł kandydaturę Tuska – relacjonuje nasz informator.
Nie byłoby jednak całej awantury, gdyby nie wicemarszałek senatu z PiS Adam Bielan, który postanowił „przykryć” poparcie Orbána i mimo wszystko wrzucił do mediów informację o Saryuszu-Wolskim. – Saryusz był wściekły, bo
. W dodatku nie mógł informacji zdementować, bo poszedł na układ z PiS – w zamian za wrzutkę o jego kandydaturze obiecano mu stanowisko szefa MSZ albo start z listy PiS do europarlamentu, a w grę wchodziło też stanowisko unijnego komisarza. Teraz boi się, że PiS nie dotrzyma słowa, a w Platformie jest spalony – relacjonuje nasz informator.Przeciągnięcie na stronę PiS Jacka Saryusza-Wolskiego ma być, zdaniem brukselskich polityków Platformy, elementem szerszego planu PiS. Mianowicie partia Jarosława Kaczyńskiego chce dokonać kilku transferów konserwatywnych polityków PO przed wyborami samorządowymi, by po pierwsze osłabić Platformę, a po drugie – zepchnąć ją do lewego narożnika.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.