Prezydent Charles de Gaulle wetował przystąpienie Wielkiej Brytanii do wspólnoty, a obywatele odrzucali w referendach kolejne wersje traktatów. Nie przeszkodziło to jednak w rozwoju UE. Większość europejskich liderów chce, by tak było i teraz, choć ostatnio Unia kojarzy się bardziej z kryzysami niż z sukcesem.
Nikt już nie mówi o jej kolejnych rozszerzeniach, a ze względu na Brexit w planie jest wręcz jej zmniejszenie. Poza tym coraz bardziej realne są kolejne „unie w Unii”, czyli Europa wielu prędkości i zwycięstwa wyborcze eurosceptyków. Bruksela postanowiła jednak przełamać złą passę. Brexit ma się więc stać kwestią techniczną, którą rząd w Londynie omówi z głównym negocjatorem UE Michelem Barnierem z Francji i nie będzie zawracać nią głowy reszcie Wspólnoty.
Czytaj też:
Kluczowa dla Polaków poprawka przepadła. Brexit coraz bliżej, ale nie tak szybko, jak spekulowano
Bardzo szybko został też rozstrzygnięty wybór przewodniczącego Rady Europejskiej. Na ostatnim szczycie przywódcy UE nie chcieli poświęcać na to więcej czasu niż na dyskusje o migracji, wzroście gospodarczym i bezpieczeństwie.
Czytaj też:
Europejscy przywódcy poparli Donalda Tuska. Polak pozostanie szefem Rady Europejskiej
Podczas wielkiej urodzinowej fety pod koniec marca w Rzymie Unia chce pokazać dumę ze swoich osiągnięć i zademonstrować jedność, zanim zacznie się długa debata na temat nieuchronnych zmian.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.