Jean-Claude Juncker z całych sił stara się ostatnio udowodnić, że najlepsze lata w polityce ma już za sobą, a w powracających co jakiś czas plotkach o jego słabości do alkoholu jest ziarno prawdy. Przemawiając na dorocznej konferencji Europejskiej Partii Ludowej, w obecności m.in. Angeli Merkel, pochodzący z Luksemburga szef Komisji Europejskiej groził Donaldowi Trumpowi, że zacznie lobbować za niepodległością Ohio i Teksasu, jeśli amerykański prezydent nie przestanie życzliwie wyrażać się o Brexicie.
Juncker jest znany ze specyficznego poczucia humoru i z mało dyplomatycznych komentarzy, ale tym razem mówił podobno śmiertelnie serio. Nic dziwnego, że Bruksela znów huczy od plotek o coraz słabszej formie Junckera i o jego nasilających się problemach alkoholowych, czego dowodem miało być m.in. dziwne zachowanie szefa Unii w Watykanie.
Luksemburczyka nikt zresztą w Brukseli nie chciał. Został wybrany wbrew Wielkiej Brytanii i wobec wyraźnej niechęci wielu unijnych polityków, którzy jednak ostatecznie ugięli się pod dyktatem kanclerz Merkel. Anglicy przepowiadali mu wówczas, że przyspieszy wyjście Albionu z Unii. I nie pomylili się. W trakcie kadencji Junckera, Wielka Brytania nieodwołalnie rozwodzi się właśnie z Unią. W dodatku, Europę zalewa fala islamskich imigrantów i nikt w Unii nie potrafi sobie z tym zjawiskiem poradzić. Coraz częściej mówi się więc, że Juncker, który przed objęciem stanowiska ostrzegał, że będzie szefem komisji „ostatniej szansy” dla Unii, okazał się złym prorokiem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.