- Funkcjonariusze potwierdzają, że Tomasz S. był w komisariacie kolejowym około godziny 18.00, a więc jeszcze przed imprezą, i zostawił tam swoje rzeczy - mówi nasz informator z prokuratury. Serafin i Płoński zeznali zgodnie, że ten pierwszy o podwózkę poprosił dopiero w nocy.
Jak się dowiedział "Wprost", prokurator wystąpił o bilingi z telefonów komórkowych i stacjonarnych byłego dyrektora MSWiA i odwołanego już komendanta komisariatu kolejowego, by się dowiedzieć jak często rozmawiali ze sobą tamtego dnia. Według naszych informacji, zapisy te są już badane przez śledczych.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy okoliczności wypadku, który zdarzył się w nocy z 1 na 2 grudnia 2006 r. Spóźniony Serafin miał zadzwonić do swojego kolegi Płońskiego i poprosić o radiowóz, który zawiózłby go do domu. Płoński wysłał dwójkę funkcjonariuszy w nie oznakowanym radiowozie. W drodze powrotnej policjanci zginęli w wypadku. Ich poszukiwania trwały cztery dni.