Przypomnijmy o co chodzi: W domu Wojciecha Czayki, wiceprezesa Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej, która organizuje klubowe rozgrywki siatkarskie działa oddział prywatnej spółki TDS Polska. Firma inkasuje co roku setki tysięcy złotych od polskich klubów siatkarskich za system V-Challenge. Ta technologia dzięki zamontowanym na boisku kamerom i czujnikom sprawdza decyzje sędziów. Drużyna siatkarska może zażądać dwóch,,challenge'y” w secie i na powtórce wideo dokładnie sprawdzić, czy na przykład piłka trafiła w boisko. Czayka pozwolił firmie założyć sobie u niego w domu oddział, żeby ta mogła pobierać unijną dotację na innowacje. Pół roku temu pomógł firmie raz jeszcze, podpisując z nią, bez wiedzy prezesów klubów siatkarskich, aneks do umowy na świadczenie usług Videochallenge. Ta sama firma uzyskała całkowity monopol na obsługę meczów siatkarskich organizowanych przez polską ligę na siedem lat. Do 2024 roku.
Sprawa jest o tyle oburzająca, że na V-Challenge składają się kluby siatkarskiej PlusLigi. Kilka z nich ma państwowych sponsorów. W ten sposób pieniądze od państwowych spółek trafiają co roku do prywatnej firmy, z którą wiceprezes całej ligi podpisał aneks na wyłączność świadczenia usług do 2024 roku. Dodatkowo udostępnił spółce własny dom, żeby mogła wziąć sobie unijną dotację. Mało tego: ani Czayka, ani Radosław Kiełek, właściciel firmy TDS, nie są w stanie powiedzieć, dlaczego usługa, za którą każą płacić klubom po kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie kosztuje akurat tyle.
Czytaj też:
Wrobieni w challenge
W czerwcu zeszłego roku pomocną dłoń dla tej samej firmy wyciągnął Polski Związek Piłki Siatkowej. Prezes Jacek Kasprzyk, wystawił spółce TDS International „bardzo intrygujący” list rekomendacyjny. Adresatem był Andy Burdin, dyrektor technologii i innowacji w Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej. Czytamy w nim, że spółka TDS International stworzyła system video challenge i obsługiwała m.in. mistrzostwa w Katarze w 2012 roku, Ligę Mistrzyń w Turcji w 2013 roku, finały brazylijskiej Superligi w 2013 i kilka innych wydarzeń też z 2013 roku.
Problem w tym, że w 2013 roku spółka TDS International fizycznie nie istniała. Utworzono ją dopiero w styczniu 2014 roku. Później scedowano na nią prawa do technologii V-Challenge, które należały wcześniej do TDS Polska. PZPS tłumaczy, że wystawił rekomendację „zgodnie z historyczną ciągłością podmiotu i jako wskazanie profesjonalnego kapitału technologicznego, a przede wszystkim – ludzkiego firmy”. Nie wiadomo o jaką historyczną ciągłość podmiotu związkowi chodzi, bo spółka TDS International to całkowicie nowy podmiot gospodarczy, a nie spółka, która po prostu zmieniła sobie nazwę. Nie wiadomo też o jaki kapitał ludzki chodzi związkowi, bo według najnowszych danych dostępnych w KRS na koniec 2016 roku spółka TDS International nikogo nie zatrudniała. „Umowy o pracę – 0. Umowy zlecenie – 0” – czytamy we wprowadzeniu do sprawozdania finansowego za 2016.
Wiceprezes Czayka ten list rekomendacyjny prezesa Kasprzyka tłumaczy bardziej obrazowo: „To jest na takiej samej zasadzie jakby wystawił pan rekomendację samochodowi jaguar, który teraz jest produkowany przez firmę Tata”. Ale Jaguar należy do indyjskiego koncernu Tata od 2008 roku. To trochę tak jakby wystawić Hindusom z Tata Motors rekomendacje za to, że wyprodukowali legendarnego Jaguara XJ8 z bondowskiego filmu „Casino Royale” z 2006 roku. Chociaż wtedy marka Jaguar do nich nie należała.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.