Dla menadżerów, przedsiębiorców, pracowników korporacji, ludzi związanych z biznesem pierwsze zetknięcie z Polską Fundacją Narodową kończy się szokiem. Poraża ich przede wszystkim brak kompetencji. – W jakiejkolwiek firmie kiedy idzie się do menadżera, czyli osoby zajmującej decyzyjny szczebel w organizacji, to on może być on wybitny, może być słaby, ale zawsze ma jakieś minimum kompetencji. Mnie, zaskoczyło to, że w PFN w zasadzie kompetencji nie ma nikt – mówi jeden z naszych rozmówców ze świata biznesu. Co to oznacza w praktyce? – „Szybko trzeba się nauczyć, że podczas spotkań z zarządem PFN nie ma dyskusji na racjonalne argumenty. Decyzje są podejmowane pod wpływem emocji i tłumaczone jakimiś prywatnymi doświadczeniami. W biznesie jest tak, że jak masz racjonalne i twarde argumenty, to masz prawo oczekiwać od partnera racjonalnego myślenia i decyzji. W przypadku PFN nigdy nie było wiadomo, czy takie argumenty zaskoczą. Trochę jak w maszynie losującej Lotto. Może być odpowiedź na "tak" albo na "nie" i nikt tak naprawdę nie wie dlaczego” – słyszymy.
PFN na swoją działalność, ze spółek skarbu państwa otrzymało około ćwierć miliarda złotych. Tym majątkiem zarządzają dwie osoby Cezary Jurkiewicz (prezes) i jego zastępca Maciej Świrski. Złośliwi mówią, że przypominają duet wyjęty żywcem z „Gangu Olsena. W najbliższym numerze tygodnika „Wprost” piszemy, który z nich się odzywa, a który milczy. Dowiedzieliśmy się dlaczego odcień czerwieni zablokował prace stoczni, nad jachtem który miał pływać po oceanach by sławić setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Piszemy też co Świrski myśli o kobietach.
Czytaj też:
Jak to Polska Fundacja Narodowa kolor dla jachtu Kusznierewicza wybierała
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.