Obaj politycy uważają, że to stanowisko doda im powagi i może stanowić trampolinę do dalszej kariery politycznej, gdy za kilka lat w Zjednoczonej Prawicy do głosu dojdzie pokolenie 50-latków.
W PiS można usłyszeć, że wojna już jest widoczna. Bielan usiłuje zdyskredytować Ziobrę, lansując przekaz, iż to on jest odpowiedzialny za ustawę o IPN, a także za unijną procedurę sprawdzania praworządności, bo związana jest ona przede wszystkim z reformą sądownictwa, przygotowaną przez resort sprawiedliwości. A to mogłoby sprawić, że Parlament Europejski nie zaakceptuje jego kandydatury. W przeszłości już były takie przypadki.Z kolei Ziobro wysyła sygnały, że Bielan wypuszcza do mediów przecieki ze środka PiS, a więc nie można mu ufać.
Stanowisko komisarza oznacza bardzo wysoką pensję na 5 lat i ogromne możliwości lansowania własnej osoby. Zdobycie tej posady jest więc gratką nie lada.Problem w tym, że unijni oficjele mogą zagrać obu kandydatom na komisarza na nosie i przewlekać wybory komisji aż do jesieni, do naszych wyborów parlamentarnych. Podobno jest to scenariusz całkiem poważnie rozważany w kuluarach Parlamentu Europejskiego jeżeli sondaże będą wskazywały na możliwe zwycięstwo zjednoczonej opozycji. Bo jeżeli po wyborach władza przejdzie w jej ręce obecnej, to wtedy zabiegi obu polityków Zjednoczonej Prawicy spełzną na niczym.
Czytaj też:
Bielan o stanie zdrowia Kaczyńskiego. „Długo zwlekał z podjęciem leczenia”