Młodzi komornicy wściekli na ministra Ziobrę. „Zamyka nasz zawód”

Młodzi komornicy wściekli na ministra Ziobrę. „Zamyka nasz zawód”

Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Młodzi komornicy buntują się przeciw zmianom, które czeka ich całe środowisko od nowego roku. W kwietniu prezydent podpisał się pod ustawą, która z początkiem stycznia 2019 r. wprowadzi rewolucję w zawodzie. Młodzi mówią, że to taka rewolucja pod tytułem: „Żeby starym komornikom żyło się lepiej”.

Komornik 1: „Już jestem spakowany. Ruszyłem z własną kancelarią, ale od nowego roku nie mam już czego szukać w tym zawodzie. Zapisałem się na inne studia, zmieniam branżę”.

Komornik 2: „Gdybym teraz miał otworzyć kancelarię, na pewno bym tego nie zrobił. Musiałbym być szalony”.

Komornik 3: „Jestem pierwszy do odpalenia po nowym roku, bo jestem nowy na rewirze. To boli starych komorników, bo przyszedł tutaj jakiś młody, ma jakieś sprawy. Skąd on je ma? Trzeba mu zrobić koło dupy i jakoś je przejąć”.

Rozmawiamy z wieloma komornikami z różnych stron Polski. To najmłodsze pokolenie w zawodzie: wykształceni, ambitni, żądni zawodowego sukcesu. Nikt z nich nie chce w tym tekście występować pod nazwiskiem. Nikt nie chce, żeby padła chociaż nazwa miasta, w którym niedawno otworzyli swoje kancelarie. Panicznie boją się, że namierzy ich samorząd komorniczy i będą mieli kłopoty. „Powiem szczerze, że po nieprzespanej nocy sam boję się, że mogą skojarzyć skąd to wyszło, a wtedy będę miał murowaną kontrolę” – pisze jeden z młodych komorników dzień po rozmowie.

Mają pretensje do ministra Ziobry za to, że kilka lat temu otworzył młodym dostęp do zawodu komornika, a teraz go znowu zamyka. „Ten zawód zostanie tylko dla dzieci i wnuków starych komorników. Nikt inny już go nie będzie wykonywał” – mówią i zapowiadają, że wraz z nowym rokiem zamkną kancelarie.

Zgodnie z nową ustawą od nowego roku znika artykuł ósmy wprowadzony kilkanaście lat temu przez Ziobrę. Komornicy nie będą już mogli przyjmować spraw z całej Polski. Zostaną ponownie pozamykani w rewirach, ograniczonych do obszaru apelacji, na terenie której znajduje się ich kancelaria.

A obszary właściwości sądów apelacyjnych w Polsce wcale nie przypominają mapy z podziałem kraju na województwa. Kiedy apelacja warszawska swoimi granicami obejmuje jedynie obszar od Grodziska po Wołomin, tak apelacja lubelska rozciąga się od wschodnich granic Warszawy po Roztocze i granice z Ukrainą. I tak komornik z Ostrołęki (woj. mazowieckie) będzie działał na terenie apelacji białostockiej. Komornik z Siedlec czy Radomia (woj. mazowieckie) na terenie apelacji lubelskiej. Komornik z Płocka na terenie apelacji łódzkiej. A komornik z Opola na terenie apelacji wrocławskiej.

Jeden z młodych komorników: „Takie rozwiązanie zadusi wszystkie młode kancelarie, które miały szanse zbierać sprawy z całego kraju. Teraz zamknie się nas w rewirach, w których od lat rządzą przyspawani do stołka starzy komornicy”. Inny komornik: „Podział na apelacje zwiększy nierówności majątkowe. Mieliśmy równe szanse. Teraz wiadomo, że komornik, który może zbierać sprawy tylko ze wschodniej Polski będzie zawsze biedniejszy od tego, który ma rewir w Warszawie czy na zachodzie kraju”.

Komornik 2: „Do prac nad ustawą dopuszczono tylko i wyłącznie starych komorników rewirowych. Przeforsowali zmiany, których celem jest zniszczenie nowych kancelarii komorniczych. Zrobili to poprzez ograniczenie wpływu spraw dla nowych komorników do 2,5 tys. rocznie. Argument był taki, że młody komornik jest za mało doświadczony, żeby prowadzić więcej egzekucji podczas gdy taki próg nie pozwala na przetrwanie kancelarii na rynku obok starego komornika, który takich limitów na starcie nie miał, więc od kilkudziesięciu lat zbiera tysiące spraw, z których co miesiąc pobiera opłaty”.

Młodzi komornicy mówią, że na otwarcie nowej kancelarii wydali kilkadziesiąt tysięcy złotych. Skaner, drukarka, ksero, komputery, serwer, licencje na programy, meble, archiwum, lokal na działalność. Przy limicie 2,5 tys. spraw nie będą w stanie zarobić na poniesione koszty. Nie dość, że zamyka ich się w rewirach, to jeszcze nakłada limity, przez co nie mogą zbudować sobie bazy klientów i normalnie zarabiać. Ministerstwo Sprawiedliwości uzasadnia, że limity zostały wprowadzone po to, by jeszcze bardziej ukrócić działalność hurtowni komorniczych. Te swoje sprawy zaczęły zlecać nowym kancelariom, żeby obejść wcześniejsze ograniczenia, a młodzi komornicy byli jak satelity krążące wokół hurtownika, który co jakiś czas rozsyłał nowym na rynku tysiące spraw w paczkach. Nowe kancelarie przeradzały się w minihurtownie. Proceder kwitł więc w najlepsze. Młodzi komornicy pytają, dlaczego więc zamiast wyeliminować kilku komorników-hurtowników z rynku, żeby proceder zakończyć, to uderzono nowymi limitami we wszystkich młodych bez wyjątku. Komornik 2: „Hurtownicy dorobili się przez lata ogromnych majątków na wysysaniu spraw z rynku i dalej są w zawodzie. Nie ponieśli żadnych konsekwencji. Teraz pod pretekstem walki z nimi, ministerstwo uderza w młodych, żeby ci nowi odeszli z zawodu. To absurd”.

Więcej możesz przeczytać w 33/2018 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.