Apel Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, którzy wystąpili do ludzi sumienia o zablokowanie filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego stał się już hitem internetu. Członkowie stowarzyszenia argumentują w nim, że film upokarza Katolików, odziera z godności kapłanów i poniewiera wartość ich posługi. „Na tyle mamy wiedzę, mimo fałszowania historii, że wiemy doskonale, jak działają wrogie Polakom środowiska. Niezależnie, czy są to wrogowie zewnętrzni: zaborcy, okupanci, najeźdźcy, czy wewnętrzni: ludzie z poczuciem misji stworzenia nowego, wspaniałego świata bez narodów, bez wartości, wszyscy oni mają świadomość, że siłą naszego narodu jest wiara. Skoro nie udało się wmówić nam, że Pana Boga nie ma, trzeba nam zohydzić tych, którzy nas do Niego prowadzą” - piszą członkowie stowarzyszenia, a ich apel drukuje PAP.
Można nie lubić „Kleru”. Chociaż film nie miał jeszcze premiery w kinach był już pokazywany na festiwalu filmowym w Gdyni, miał swój pokaz prasowy. Ci, którzy go obejrzeli wychodzili zachwyceni, albo zniesmaczeni. Dyskusja na temat „Kleru” toczy się już od dawna, chociaż mało kto go jeszcze widział.
Z pewnością jest to film, który nadal będzie budził emocje i, znając twórczość Wojciecha Smarzowskiego można przed oglądaniem założyć, że nie jest to dzieło zniuansowane, takie zresztą są jego recenzje. Jedni piszą, że mocny, trudny, ale prawdziwy, inni, że płaski, że marnuje ważny społeczny temat nadmiernym uproszczeniem i efekciarstwem. Publicysta pisma Więzi, ks. Andrzej Luter napisał o filmie „Drogówka w sutannach”.
Czytaj też:
„Tajemnica wiary: złoto i dolary.” Przedstawiamy recenzję „Kleru” Smarzowskiego
Autorzy odmiennych opinii prezentując swoje racje prowokują do dyskusji o Kościele i o tym, jaki naprawdę on jest, jaka jest jego przyszłość i co koniecznie trzeba w nim zmienić. Apel Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy nie mieści się w tym trendzie. On sprawia, że chce się śmiać. Postać wroga jakby żywcem wyjęta z peerelowskiej propagandy, albo karykatury twórczości Marii Konopnickiej nie może prowokować do dyskusji. I trudno ją potraktować poważnie. Nawoływanie do bojkotu taką argumentacją prędzej zachęci do obejrzenia filmu niż jego bojkotu tych, którzy jeszcze nie zdecydowali, czy chcą na to iść do kina.
Z polskich miast dochodzą też newsy o burmistrzach, którzy próbują blokować wyświetlanie „Kleru” na swoich terenach. Przeciwnikom filmu idzie coraz gorzej. Nawołując do bojkotu filmu, blokując go, spychają się sami do narożnika dla Krzyżowców. Czy to na pewno dobry sposób na poprawę wizerunku Kościoła i księży w tych trudnych dla tej instytucji i jej członków czasach? Czy krytyków Kościoła, nawet jeśli są jednowymiarowi i niesprawiedliwi warto z kolei wrzucać do narożnika dla wrogów polskości i wiary? Przecież tam spotkają ich tylko salwy śmiechu i przybijanie piątek ze strony tych, którzy tę egzotyczną retorykę z radością podchwycą i wyszydzą. Obawiam się, że nie nie tędy prowadzi droga do obrony księży.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.