Ugrupowanie Kukiz’15 – choć utrzymuje nie najgorsze notowania w sondażach (wyprzedzając m.in. Nowoczesną, PSL i SLD), jest w politycznych kłopotach. Odejście kolejnych polityków (m.in. Piotra Liroya-Marca, Marka Jakubiaka, Jakuba Kuleszy) oraz wewnętrzne konflikty (choćby wokół tego, czy formacja ma się przekształcić w partię), wreszcie kompletne wypalenie się postulatu JOW (głównego motywu politycznego, wokół którego budowano poparcie) – wszystko to sprawia, że polityczna przyszłość ruchu wcale nie rysuje się w różowych barwach.
W tej sytuacji rozwiązaniem wydaje się sojusz z którąś z mniejszościowych frakcji w obozie władzy. Pierwszym wyborem jest dla rockmena niezmiennie Andrzej Duda, z którym – jak twierdzi w rozmowie z „Wprost” – ma świetne relacje. Już kilka miesięcy temu w mediach spekulowano na temat powstania „partii prezydenckiej”, która miała składać się z ludzi Kukiz’15 oraz polityków PiS sprzyjających prezydentowi.
Kukizowi zależy, żeby PiS wygrał wybory, ale nie tak wysoko, jak poprzednie. Dlatego postanowił grać na PiS-owskie frakcje. To zapewne stąd ciepłe słowa, które w rozmowie z „Wprost” kieruje pod adresem Zbigniewa Ziobry. Lider Solidarnej Polski staje się dla niego kluczowym politycznym graczem, który może mieć wpływ na przyszłą rządową koalicję.
Kukiz chciałby, by okazją do zbliżenia obu polityków stał się projekt ustawy wprowadzający do polskiego wymiaru sprawiedliwości instytucję sędziów pokoju. Z jego punktu widzenia rozwiązaniem idealnym byłoby trójporozumienie zawarte i z Andrzejem Dudą, i ze Zbigniewem Ziobrą. Największą przeszkodą w jego zawiązaniu może się jednak okazać personalna niechęć, jaką darzą się prezydent i minister sprawiedliwości.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.