Chiny uparcie i od lat przedstawiają się jako kraj, próbujący rozwiązać problem agresywnego reżimu północnokoreańskiego. Problem z rozwiązywaniem przez Chiny tego problemu jest jednak taki, że to Pekin jest głównym sponsorem i politycznym patronem dynastii Kimów. Chińskie Politbiuro umiejętnie używa tej karty w międzynarodowych rozgrywkach, finansując i wspierając technologicznie północnokoreańskie programy rakietowe i nuklearne. To, że teraz akurat Kim ma przypływ dobrego humoru i chce spotykać się i negocjować z Zachodem też jest po części zasługą Pekinu, który uznał, że po okresie szczucia Ameryki i jej azjatyckich sojuszników północnokoreańskimi rakietami przyszedł czas na odwilż. Ona odgrywa w Pekinie dużą rolę.
Chiny znajdują się przecież w stanie ostrej wojny handlowej z USA. Trzymanie za uzdę Kim Dzong Una jest ważnym elementem negocjacyjnej strategii w tej wojnie, czymś na kształt niepisanego układu: Trump odpuszcza prezydentowi Xi podwyżki ceł, Xi dba o to, żeby Kim był miły i chciał się z Trumpem spotykać. Albo odwrotnie: Trump podnosi cła, Kim zaczyna burczeć o złym kierunku amerykańskiej polityki, produkując przecieki o tym, że jego program atomowy i rakietowy rozwijają się ciągle bez przeszkód.
To przypomina trochę sytuację z Piratów z Karaibów, gdzie postrachem mórz był demoniczny pirat Davy Jones i jego Latający Holender. Davy Jonesem rządził ten, kto miał klucz do szkatułki z jego sercem. Jeśli Kim to współczesny Davy Jones, to klucz do szkatułki z jego sercem jest niewątpliwie w szufladzie prezydenta Xi Jingpina. Dlatego dyktator Korei Płn. wsiadł w swój pancerny pociąg i pojechał do Pekinu, żeby zasięgnąć informacji, co mu wolno a czego nie wolno w rozgrywkach z Ameryką. Trumpowi zostanie potem przedstawiony rachunek za to majdrowanie kluczykiem w szkatułce z sercem Kima. Bo w sprawie Korei Północnej Chiny bardzo umiejętnie zarabiają na pomocy w rozwiązywaniu problemów, które same stwarzają.
Czytaj też:
Kim Dzong Un jest w Chinach. Spotka się z prezydentemCzytaj też:
Trump: Dostałem wspaniały list od Kim Dzong Una. Zapowiada spotkanie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.