Tragiczna śmierć śp. Pawła Adamowicza wstrząsnęła nami wszystkimi i chciałoby się też wierzyć, że wszyscy politycy i dziennikarze zdobędą się na refleksję na temat atmosfery życia publicznego, coraz mocniej zaogniającego się politycznego sporu. Niestety. W zaledwie chwilę po pogrzebie prezydenta Gdańska widać wyraźnie, pojednania nie będzie.
Grzegorz Schetyna po słowach ojca Ludwika Wiśniewskiego o potrzebie zwalczania nienawiści w życiu publicznym, które dominikanin wypowiedział na pogrzebie, stwierdził: „To nie jest wezwania do mnie, ale do tych, którzy spowodowali tę sytuację”.
Beata Mazurek, rzeczniczka klubu PiS nie ustępowała szefowi PO. „ W obliczu ludzkiej tragedii, PiS zachował się jak trzeba. Niestety totalna opozycja i część mediów wykorzystała to nieszczęście jako kampanię wyborczą do politycznych ataków na Zjednoczoną Prawicę. Nie będziemy bierni na supozycje, kłamstwa i insynuacje” – napisała Mazurek na Twitterze.
Obie reakcje nie wymagają komentarza. Jedynym z nielicznych liderów politycznych, który po śmierci śp. Pawła Adamowicza zadeklarował, że poprawę życia publicznego zacznie od siebie był Paweł Kukiz.
„Przeglądałem różne swoje wpisy. Niestety były i takie, w których przekroczyłem granicę. Nie będę ich kasował, bo byłoby to chowaniem głowy w piasek i tchórzostwem. Ale wiem jedno – jeśli chcemy chociaż trochę załagodzić wszechobecną nienawiść, to musimy zacząć od siebie. Spróbuję zrobić wszystko, by więcej granic nie przekraczać, a jeśli mi się to zdarzy, proszę – upomnijcie mnie” – napisał Paweł Kukiz na swoim profilu na Facebooku.
I jako jedyny w swojej deklaracji był wiarygodny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.